Czy tak trudno używać normalnych słów takich jak czeskie słowo "robot" albo chociaż "android" (robot humanoidalny, człekokształtny)? Trzeba tworzyć nowe bzdurne określenia na opisanie robotów? Lucas stworzył słowo "droid", które jest słowem zastrzeżonym w użyciu komercyjnym. Chyba analogicznie było albo wciąż jest ze słowem "hobbit", które zamieniane było na słowo "niziołek".
Niektóre rodzaje telefonów zwą się teraz smartfonami, ale chociaż rdzeń phone pozostał...
Ale syntetyk? Nikt nigdy nie będzie tak nazywał androidów, chyba, że główna firma je produkująca będzie nosiła nazwę Syntetyk. Wtedy będziemy kupowali syntetyki, tak jak dzisiaj kupujemy panasoniki. ;)
Trochę dziwny zarzut, skoro firma produkująca androidy w serialu to Persona Synthetics. :)
Mnie się "syntetyk" podoba i jest dosyć ciekawym zamiennikiem oklepanego "robota" czy "androida". W jakimś serialu sprzed lat byli "silikanci" - również świetne określenie, podobnie jak "replikanci" u Ridleya Scotta.
Jeśli jest mowa o przyszłości, to zrozumiałe, że scenarzyści próbują wyjść poza ramy współczesnego języka i stworzyć pojęcia, które ułatwią widzom wejście w świat przedstawiony - ma on być nieco obcy i inny od tego, który znamy, (chociażby w sferze nazywania zaawansowanych artefaktów, które dzisiaj nie istnieją), a jednocześnie zrozumiały.
"Robot" to mi się obecnie kojarzy ze starym odkurzaczem albo mikserem kuchennym a nie z humanoidalną maszyną, u której AI symuluje świadomość.
Ale co jest złego w oklepanych słowach? Czemu mamy akceptować redefiniowanie znanych powszechnie rozumianych pojęć? Język ewoluuje, ale fundamenty pozostają. Słowo "robot" ma raptem niecałe sto lat, co jest do cholery w tym nowoczesnym słowie złego?
Może robię się starym zgredem, ale słowotwórstwo moim zdaniem ma sens, gdy sili się na opisanie nowych zjawisk i rzeczy, które wcześniej nie występowały. Czeskie słowo "robot" mimo wszystko się przyjęło. I teraz nagle bez powodu mamy z tego słowa rezygnować? Zbyt słowiańskie, zbyt egzotyczne? Lepiej zaczerpnąć coś ze świata anglojęzycznego, byśmy poczuli, że jest bardziej swojsko? A może bardziej trendy?
Rozumiem neologizmy i pochodne wywodzące się od słowa robot. Rozumiem nawet takie określenia jak droid czy android, bo opisują pewne rozbudowane formy robotów. Ale syntetyk czy silikant... to brzmi absurdalnie i nie jest zakorzenione w języku.
Nie choleruję się. Wyrażam swoją opinię na forum dyskusyjnym ;) Nie musisz brać w tych dyskusjach udziału, jeśli Ci się coś nie podoba albo gdy nie jesteś "uzbrojony" w argumenty inne niż ad personam :D
I owszem, cholerujesz się, jeśli pytasz "co jest do cholery w tym nowoczesnym słowie złego?"
Ja nie sugeruję, że mi się coś nie podoba. Przedstawiam ci odmienny punkt widzenia. Słowo robot jest oklepane, przestarzałe i nie oddaje pełni znaczenia czegoś, co jest urządzeniem, które zaciera granicę między inteligentnym tosterem a człowiekiem.
W końcu - nikt ci nie każe rezygnować ze słowa robot. Nie musisz oglądać seriali, jeśli coś ci się w nich nie podoba.
Rzeczywistość jest trochę bardziej złożona. To, że coś mi się w serialu nie podoba, nie oznacza, że nic mi się w nim nie podoba. ;)
Nie, nie rozumiesz. Serial to część rzeczywistości. I wszystko co widzisz, słyszysz i czujesz. ;)
Nie rozumiesz prostego przekazu, że jeśli coś się komuś w serialu nie podoba, to nie oznacza jeszcze, że nic mu się w serialu nie podoba.
Aha. No cóż. Powiedzmy. Ale patrz post Eelsky. Ergo? Taka jest smutna rzeczywistość: nie zrozumiałeś nawet skąd nazwa syntetyk... Przekomarzaj się dalej sam z sobą. Sayo.