Spodobał mi się serial bardzo, ale są 2 sprawy, które mnie zirytowały... Pierwsza to główna bohaterka przed schudnięciem o twarzy porcelanowej lali z przepięknymi oczami i ustami z nadwagą o połowę mniejszą niż przeciętny Amerykanin w rzeczywistości nie byłaby obiektem żartów, bo wyglądała na dużo powyżej średniej. Druga sprawa... Wywołam na pewno gigantyczną falę hejtu, ale trudno. Netflix pewnie wymaga, żeby z tych nowych seriali aż wylewała się poprawność polityczna, która daleko mija się z rzeczywistością. To były krótkie 2 sezony, a zdążyli wcisnąć homo- i transseksualizm, trójkąt ludzi w okolicy 50-tki, wielorasowość i wielokulturowość, a szczególnie podkreślane 1000 razy, że kobieta ma wybór w sprawie aborcji. Nie jestem przeciwna temu wszystkiemu, ale natłok tego w jednym miejscu mija się z prawdą, dziewczyna określiła się jako lesbijka i nagle każda ją wyrywa. Nierealistyczne jest to, że piękna dziewczyna z naprawdę lekką otyłością jest traktowana jak śmieć, a wszystko inne pokazane jest jak coś zwyczajnego co widzi się na codzień na ulicy, także w Stanach. Oglądam te netflixowe seriale z młodymi aktorami, bo można się wyluzować, lubię je za humor, w każdym z nich da się zauważyć wątek homoseksualizmu albo wielorasowości, ale tutaj za dużo tego i niezgodne to z rzeczywistością. Dodatkowo trochę to przykre dla kobiet w innych krajach, jak w Polsce, że jest kilka razy podkreślone o tym, że kobieta ma wybór w sprawie aborcji, chociaż u nas go nie ma... Plus w serialu nie było ani jednego rdzennego Amerykanina, choć to ich dom, a są traktowani jak u nas Cyganie - brudni i leniwi, mieszkają w przyczepach. Szkoda, że pojęcie rasizmu obejmuje tylko czarnych.