Może nie zdecydowanie, ale napewno lepiej. Mniej baboli, choć słabość pozostaje. Dziwnie budowane są relacje Oster-komisarz, czy oni się tylko bzykają czy łączy ich coś więcej? i ten dziwny koleś na końcu, jeszcze się okaże że Oster poddawana była jakimś eksperymentom i została supergliną ze spaczoną psychiką. II odcinek na 6/10.
Taką samą. Czytająca w myślach Superkomisarz Oster dostała nową zdolność - jej kopniakom i ciosom nie oprze się żaden przestępca, w końcówce rodem z Archiwum X, Palacz... wróć - Kuternoga zasugerował, że za wszystkim stoi lokalny wydział Strefy 52, a poza tym było jak zwykle: ponieważ Superkomisarz rozwiązywała wszystko w mgnieniu oka, resztę z 45 minut trzeba było zapełnić scenkami rodzajowymi.
A, i nie zapominajmy o minie "właśnie na chwilę przerwałam płacz, ale zaraz do niego wrócę" Stenki. Było jej jeszcze więcej niż poprzednio, bo tym razem był ludzki dramat rodem z talk-show Drzyzgi: matka czekająca na wieści o synu.