Zaczyna się ciekawie - początek pierwszego sezonu zwyczajnie wciąga, ot zagubiony na końcu świata bogacz po wielu latach wraca do NY. Jest ekscentryczny, z bólem napiszę "organiczny" i tylko ukradkiem przejawia supermoce, przy czym te supermoce w większości nie są nadprzyrodzone, ale wynikają z żmudnego i trudnego treningu. Od połowy sezonu ogląda się z rozpędu, są wzloty jak niespodziewany odłam ręki - ale regresja wyraźnie wskazuje w dół, koniec pierwszego sezonu jest przeciętny. Dość powiedzieć że po roku musiałem odświeżyć przed oglądnięciem drugiego sezonu, bo nic nie pamiętałem.
Aktualnie jestem w miej więcej połowie drugiego. Przegadany, naciągany. Motywy działania Joy są niezrozumiałe, całkowicie pozbawione realizmu, empatii. Nie potrafi zrozumieć że chłopaki chronili ją przed mafią, nawet jak ta mafia ją postrzeliła ją w brzuch, tylko po to, żeby wywrzeć nacisk. Faktycznie, jest to powód do zemsty - wyjątkowo naciągana i zwyczajnie słaba oś dla fabuły. Postać Davosa też nie poraża realizmem działań, choć motywy są bardziej realne.
Druga wada to przegadanie akcji - ciągłe dialogi o problemach wewnętrznych i trudnych wyborach, głębia psychologiczna z aktualnych produkcji TVP.
Do zalet mogę zaliczyć to, do czego marvell przyzwyczaił - dobre zdjęcia, poprawne aktorstwo, dobra realizacja scen walki - zarówno motorycznie jak i w kwestii sensowności technik (pomijając komiksowe przerysowania, ale w tego typu produkcjach nie jest to wada z oczywistych względów).
Mam nadzieję że druga połowa sezonu odbije na plus i nie będę miał poczucia zmarnowanego czasu...