PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=704333}

Iron Fist

6,2 26 904
oceny
6,2 10 1 26904
5,7 3
oceny krytyków
Iron Fist
powrót do forum serialu Iron Fist

Tydzień temu wpadł mi w oko fragment recenzji któregoś z czołowych serialowych guru, który stwierdził, że Iron Fist to hurr durr i dno mułu. 2/10 albo i nawet 1/10, absolutna katastrofa i kpina z widza, weźcie toster i wypalcie sobie dłonie, bo to przyjemniejsza zabawa. 'Ok' myślę sobie 'czyli Netflix zawiódł' dodałem, do siebie rzecz jasna, bo bezgranicznie ufam sobie jako rozmówcy 'czyli będzie słabo. Na me dusze umęczone (bo muszę Wam przyznać, że jestem pragmatykiem religijnym i na wszelki wypadek trzymam dusze do różnych niebios), ależ mi źle!'.
Widziałem w swoim życiu sporo złych filmów i seriali, widziałem też te dobre i bardzo dobre. Ot taki 'Misfits' to arcydzieło gatunku (przynajmniej pierwsze dwa sezony), do którego pewnie wiele przyszłych produkcji będzie się odwoływać. Całkowicie zrozumiałe, biorąc pod uwagę poziom, który narzucili sobie Brytyjczycy. Więc wyobrażacie sobie jak musiałem do tego podchodzić czytając, że IF jest słaby jak wiązanie miedzycząsteczkowe Van Der Waalsa. Ujmę to tak: trochę się zasmuciłem. No bo hej, Defenders za rogiem, zaczęli już wszystko kręcić, Żelazna Pięść miał być kluczowy dla związania fabuły i nagle bum, dostajemy barszcz bez buraków? 'Halo, nie-nie-nie, nie zgadzam się!' zakrzyknąłem w myślach, na co myśli pokiwały entuzjastycznie głowami. Wyjątkowo wszyscy się zgodzilismy, a to raczej rzadka u nas rzecz. Z wrodzonego masochizmu artystycznego, postanowiłem sobie zrobić krzywdę i włączyć ten osławiony syf ze studzienek londyńskiej kanalizacji. Przygotowałem maść na ból dupy, ręcznik dla osuszania łez wstydu i wygodny koc, żeby się nim opatulić po Najgorszym Seansie Życia. Poczytałem przecież opinie, że to będzie Delirium Duszy, najgorsza rzecz która mnie w życiu spotka. Dałbym sobie rękę uciąć, że tak będzie - w końcu Napisali O Tym W Internecie!
I co?
I byłbym teraz ręki nie miał. No ja P.R.D.L.. Serio? Drodzy Krytycy, to ma być rzecz na 19%, czy też na 2/10?!

Chętnie zorganizowałbym hejterom obowiązkowy, 10-godzinny seans Klanu, Dynastii i dodatkowo np. półtoragodzinny seans Kac Warszawy, czy jak to się tam zwało. W prezencie dorzuciłbym im Smoleńsk, na wypalenie resztek świadomości i osobowości. To rzeczy na 1 i 2, na 10-25%. I te artystyczne wyrzuty sumienia stanowią antytezę tego, czym jest Iron Fist.

Nie jest to idealny serial. Netflix nie zaserwował nam drugiej Jessici Jones, tylko z mistycyzmem w tle zamiast walki z własnym umysłem i przeszłością. Nie jest to też Luke Cage, z fenomenalną muzyką i ciekawymi obrazami Harlemu (swoją drogą dla mnie troszkę gorszym od Pięści). Przypomina trochę klimatem Daredevila, szczególnie w podejściu Iron Fista do konfrontacji i jego podwójnym życiem korporacyjno-żelaznopięstnym, ale mimo wszystko mu nie dorównuje. Nie oznacza to jednak, że jest to zła seria. Scenariusz trochę dziurawy, ale też nie na tyle, żeby stwierdzać, że się nie da tego oglądać. Historia jest ciekawa, jest sporo ciekawych wątków (kim jest Iron Fist, jaki jest jego cel istnienia, czym jest The Hand, kim jest Madame Gao, jakie rzeczy targają Iron Fistem, jaka jest jego przeszłość etc.), które przysłaniają te niedopowiedziane rzeczy. Jasne - jest stosunkowo mało mistycyzmu, który wyróżniał Iron Fista w komiksie; jest raczej przeciętnie pod względem scen walki, brakowało odniesień do himalajskiego przedsionka niebios, trochę zbyt szybko urwano wątek biznesowy etc., ale całość nie sprawia wrażenia ścierwa artystycznego, a wręcz przeciwnie - to ciekawy, dobrze skrojony i zagrany serial. Montaż jest ciekawy, niektóre sceny jak żywcem wyjęte z komiksów. Postaci są ciekawe i nawet ciapowate zachowania Iron Fista są wytłumaczalne (oczywiście mam nadzieję, że do drugiego sezonu i/lub Defendersów już się ogarnie), Coleen jest fenomenalna, Pielęgniareczka jest świetna, nawet szwarc-charaktery nie rażą w oczy. Nie ma AŻ tak ciekawych złych bohaterów jak w komiksach czy w innych seriach Netflixa, ale nie oznacza to, że wprowadzeni bohaterowie są słabi. Tak swoją drogą ja tego trochę nie rozumiem - to nie jest seria skierowana tylko i wyłącznie do ludzi, którzy z przypadku włączają Netflixa, ani też nie wyłącznie do hard-core fanów Marvela. To dość oczywisty sposób na to, żeby potraktowac marvelowe historię uniwersalnie: wyprowadzić niektóre postaci na mniejsze ekrany i kontynuowac ekspansje powieści graficznych w tym medium.

Przecietny zjadacz chleba nie zachwyci się nawet fenomenalnie opowiedzianym 'Misfits', a co dopiero opowiescią o gosciu, ktory przezywa katastrofę samolotu w Himalajach, spedza 15 lat w miescie/przedsionku niebios, ma swiecaca dlon ze stali / chi i okazuje sie byc bilionerem w Stanach. Nie doszukujmy sie tu realizmu, damn! To komiks na ekranie, zagranie opowiesci obrazkowych. Wiem, że niektórzy szukają w ekranizacjach albo idealnej kopii komiksów, albo wręcz przeciwnie - urealnionej historii bohaterskiej. A Iron Fist zgrabnie serwuje nam coś pomiędzy: ciekawy serial superbohaterski, w którym wprowadzają jedną z ciekawszych postaci uniwersum Marvela na małe ekrany.

Realizayjnie to nie był The Wire, ale też nie oczekiwałem niczego w tym stylu - i też dlatego daje mu 7/10, a nie 10/10. Porównując np. Supergirl z Iron Fistem, po prostu muszę go oceniać lepiej. Ba, nawet historia Flasha (którego lubię i którego oglądam na bieżąco) nie jest lepiej realizowana - są ciekawsi wrogowie, jest dobrze opowiedziana historia walki Flasha z samym sobą, ale technicznie jest tam więcej dziur niż w produkcjach Netflixa. Dlaczego zatem Flash cieszy się tak dobrą opinią krytyków, a IF spotkał się z ocenami rzędu 2/10 czy 1/10?

Cóż, idę odłożyć maść na ból dupy, ręcznik i koc na półkę. Następnym razem jak będę oglądał Sharknado na pewno się przydadzą. A teraz nie pozostaje mi nic innego jak czytać Internety, żeby dowiadywać się czegoś nowego o rzeczywistości. Przecież wiadomo, że jak krytyk mi napisze, że oddychanie jest teraz passe, to powinienem przestać oddychać!

s3piorka

Zgadzam się ze wszystkim. Nie mam zielonego pojęcia co się stało, że Finn Jones został obsadzony do głównej roli. Kompletnie nie rozumiem tej decyzji kastingowej. Nie dość że nic nie podchodzi mi w samym zachowaniu bohatera to jeszcze aktor go grający kiepsko radzi sobie i z samą grą i z całą resztą w postaci wygibasów ala kung fu. Danny jest jakiś wewnętrznie sprzeczny. Z jednej strony jest super hiper zawodowym mistrzem wschodnich sztuk walki a z drugiej jest zwyczajnie emocjonalnie rozchwiany co nie powinno mieć miejsca w kontekście tego pierwszego. Dodatkowo jest zwyczajnie infantylnym kretynem. Koncentracja głupoty, jej częstotliwość i intensywność przekracza wszelkie dopuszczalne normy. I jeszcze w dodatku cały serial próbuje być realistyczny a jest zwyczajnie niewiarygodny. Żyjemy w XXI wieku, wszyscy wiedzą czym jest iphone a kiedy im wygodnie to zachowują się jakby nie pamiętali czym jest internet i w jaki sposób współczesny świat sobie radzi. To wszystko jest totalnie odrealnione i na dodatek nie ma nawet nic wspólnego ani z kulturą ani z filozofią wschodu tak samo wschodnimi sztukami walki. Zwykła popkulturowa wariacja na ten temat. Najgorsze jest to, że nie wiem czy dla tego bohatera i serialu jest jakikolwiek ratunek.

Obiektywnie nie zasługuje na ocene 1, ale litości....jeżeli krytycy krytykują to w ogole sie nie dziwie dlaczego.

ocenił(a) serial na 7
s3piorka

Też uważam że cienki z niego wojownik w stosnku np do DaredDevila który bądź co bądź jest dość podobną postacią która nie miała szczęścia znaleźć się u mnichów a znacznie więcej potrafi.

No i jak na mnicha to jest strasznie impulsywny, serial jednak jest interesujący więc nie mieszałbym go z błotem. Mogłobyć znacznie lepiej ale wciąż ogląda się dobrze.

ocenił(a) serial na 7
s3piorka

Rand wygląda gorzej ode mnie a ja trenuję rzadko. Facet nie ma żadnych mięśni "chociażby poćwiczył do tego serialu", nie potrafi walczyć ani nie jest rozciągnięty.

No i ma strasznie kiepskie dialogi. Napisałeś tyle tekstu ale nic konkretnego. Bo tego serialu nic nie ratuje, gość jest słabszy od Drareddevila a jego postawa to jakiś żart.

Ten serial nie ma żadnego mistycyzmu wszystko jest tam spłycone, Cooleen nie wiem gdzie ma być ta jej genialność....
Najlepszą postacią tego serialu była Mary Walker oraz Davos.

Serial maks na 5/10 i Jecisa Jones 8/10, Dareddevil 9/10, Punisher 7/10, Luke Cage 6/10 również potworny średniak.

Defendersów ciężko ocenić. Konkluzja jest taka jak oglądam serial o sztukach walki to oczekuję czegoś więcej niż drewna na ekranie.

kkaleta

Serial ma ogólnie wady (zwłaszcza wydaje mi się w zapleczu technicznym - spodziewałem się, że będzie tutaj pokaz umiejętności panów od choreografii choćby z takiego Daredevila bo w końcu mamy do czynienia z mistrzem sztuk walki.. ale gdzie tam), często fatalne cięcia w montażowni (nie wiem czy im się spieszyło czy jak, ale czasami fatalnie przeskakiwali ze sceny na scenę np. Madame Gao pokazuje siłę na Dannym kiedy go odrzuca.. przewijałem parę razy bo nie dowierzałem, jak to spartolono.. koleś od montażu powinien wylecieć z roboty albo ktoś inny, kto się na tym zna powinien poprawić czyli.. gdzie był reżyser odcinka aby tego dopilnować?!), fatalne przedstawianie w paru sytuacjach głównej postaci (rozumiem, koleś po 15 latach wraca do cywilizacji z jakimś konkretnym kodeksem moralnym nakazującym mu mówić prawdę ale nie wiem czy to już nie przesada) i.. i pewnie mógłbym napisać jeszcze coś o scenariuszu.. chociaż mam wrażenie, że wszystko rozbiło się o nieudolne przedstawienie bohatera w pewnych sytuacjach.

ALE..

serial i tak oceniam lepiej niż Luke'a Cage'a (który w tej chwili traktuję jako najgorszy twór Marvel/Netflix jaki powstał do tej pory). Postać Danny'ego, naiwniaka w wielkim mieście, bardzo przypadła mi do gustu - ta naiwność go wyróżnia spośród reszty przyszłych Defenders (nawet to urocze właśnie za sprawą, że Finn Jones wciela się w tego bohatera a wystarczy na niego spojrzeć i widzisz 'sympatyczną osóbkę'). Drugi plan (a może to również pierwszy?) również dawał radę, zwłaszcza postać Colleen (aktora od Nymerii z GoT wymiatała :P), Warda i Harolda, o wszędobylskiej Claire nie wspomnę. Madame Gao aka Wai Ching Ho - od czasów Daredevila uwielbiam kobietę - aktorka mogłaby grać mop do podłogi a i tak uwielbiałbym, jak się na ekranie prezentuje :))) Dziwnie zakończono wątek Joy bo wydawała się najbardziej ogarniętą z rodziny Mitchumów (przynajmniej do pewnego momentu) więc tym bardziej nie rozumiem, że będzie chciała śmierci Randa.
Podobały mi się też niektóre sekwencje akcji pomimo tego, że i tak uważam, że koncertowo spieprzono choreografię walk i to akurat w przypadku TEGO serialu. Zwłaszcza sekwencje jak Danny używa mocy wypadały najjaśniej np. rozwalenie drzwi w szpitalu psychiatrycznym (lol :D) czy brak trafienia/osłabnięcie podczas bycia więźniem Ręki. Również sekwencje, może nie akcji ale mimo wszystko sama choreografia, gdy Danny sobie 'ćwiczył/medytował', czy to sam czy to z Colleen, lub przy akompaniamencie muzyki (hehe :D)..
Nawiązanie do Defenders chyba spore, skoro akcja w zasadzie była związana z Reką. Zdziwiłem się tylko, że mają różne odłamy i spodziewałem się Japończyka z Daredevila :P Końcówka, ze zniknięciem klasztoru, nawiązująca bodajże do sezonu 2 Daredevila z tą wielką dziurą (chociaż mogę się mylić). Ogólnie jestem ciekaw tego Defenders - Danny spośród tej czwórki będzie naprawdę uroczym naiwniakiem xD

I na koniec zostawiłem sobie najjaśniejszy dla mnie punkt tego serialu i co mnie chyba trzymało w zasadzie przy oglądaniu: relacja Danny x Colleen - dla samego tego wątku warto było oglądać! <3 Najlepszy wątek romantyczny w Marvelu ever! *x* Sceny z nimi wymiatały (chemia między bohaterami również) np. pierwsze ich spotkanie, sceny jak próbuje wynegocjować warunki zamieszkania w jej 'szkole', "kolacja przy świecach" i sceny z tym związane (to ma być randka? :D jeszcze do niej wrócę :D), sceny akcji z udziałem tej dwójki a w zasadzie relacje podczas takowych (np. jak Danny chciał porobić focie kokainy i scena między kontenerami), scena rozdziewiczenia Danny'ego, nadszarpnięcie zaufania przez Colleen będącą członkiem Ręki, jej jednak lojalność wobec uczucia Danny'ego, zrozumienie swojej sytuacji w obu przypadkach, pojednanie przed wejściem z powrotem do 'szkoły' (i ten tekst Danny'ego o rodzinie i że myślał, że z Mitchumami coś będzie a z Colleen odkrył coś nowego), jak się za każdym razem o nią martwił, wspólny 'trening' do muzyki (świetna scena) i końcówka, jak mówi, że wyjeżdża, Colleen chce się żegnać i będzie tęsknić a on, że myślał, że pojedzie z nim.. dobra, zagrali na mojej duszy romantyka i ten wątek był genialny :P Jeśli miałbym polecać ten serial to właśnie z tego powodu :)))

ocenił(a) serial na 3
kkaleta

obejrzałem do końca tylko po to, żeby z czystym sumieniem dać 3.
O ile zapowiada to w pierwszych odcinkach coś przyjemnego, to potem poziom spada i spada... Ten romans... Ech, nieważne, po prostu do takiego Daredevila to się nawet nie umywa.

kkaleta

najlepsze jest to że krytycy się najbardziej czepiają tego że Dany Rand jest grany przez białego aktora a nie przez Azjaty. W komiksach właśnie taki był, biały ale tego już nie umieją pojąć krytycy, bo jak ktoś umie kong fu to musibyć Azjatą i koniec kropka. To samo teraz z Ghost in the shell, też krytyką nie pasuje że Scarlett gra postać z Japońskim imieniem i nazwiskiem, tylko że w komiksach Major też jest androidem przypominającym rasę kaukaską.

pilek01

Krytycy tak oceniaja jak im zapłacą, konkurencja nie śpi. jako że coraz więcej producentów chce tworzyć soje uniwersum to zaczęło się, walka kto ma lepsze a wiadomo propaganda i "niezależne" media kształtują czytelnika.

ocenił(a) serial na 3
kkaleta

ten serial jest po prostu słaby
dla mnie była to bardzo długa przygoda, zrobiłem sobie przerwy na kilka innych produkcji...

rozumiem, że zamiarem twórców było stworzenie czegoś niespodziewanego, jednak ciągłe szastanie bohaterami od zła do dobra i znowu zła... strasznie to denerwujące

kkaleta

"Chętnie zorganizowałbym hejterom obowiązkowy, 10-godzinny seans Klanu, Dynastii i dodatkowo np. półtoragodzinny seans Kac Warszawy, czy jak to się tam zwało. W prezencie dorzuciłbym im Smoleńsk, na wypalenie resztek świadomości i osobowości. To rzeczy na 1 i 2, na 10-25%. I te artystyczne wyrzuty sumienia stanowią antytezę tego, czym jest Iron Fist."

Nie ma to jak odwołać się do tych produkcji mówiąc o serialu traktującym o superbohaterze.
Cytując Julesa z Pulp Fiction: "(...) inna bajka, inna książka, inny ku.rwa gatunek literacki". Już nawet porównanie do Sharknado byłoby chyba bardziej na miejscu.

ocenił(a) serial na 8
kkaleta

Też nie zgadzam się z tą falą krytyki Iron Fista. Tutaj moja recenzja:
https://www.youtube.com/watch?v=k6Ovejg05Qg

kkaleta

Myslałeś nad karierą recenzenta vel jakiegoś redaktora(?), bo tekst 10/10 XD

kkaleta

Fantastyczny post. Serial nie należy do najlepszych i jest rzeczywiście na końcu listy czterech produkcji ulicznego Marvela. Ale nie oznacza to że jest zły, bo jest to lista dobrych produkcji.

kkaleta

Dlatego rezygnuję z dawania debilnych ocen, to nic nie mówi o filmie. Całkiem spoko tekst.

kkaleta

Dodam jeszcze ze wiekszosc osob ktore jada po tym serialu go nie ogladala jak i tez nie ma netflixa....to jest takie typowe polaczkowo jak jest jakas fajna usluga ktora wiekszosc osob chwali pojawiaja sie cebule ktorych bol dupy zzera bo nie maja dostepu albo ich nie stac....ja daje mu 5/10 ale nie jeden 1 czy 2 na boga

kkaleta

spróbuję to oglądnąć ale jeśli twierdzisz że Misfits to coś dobrego to nic z tego doszedłem zmęczony oglądaniem do 5 odcinka i dałem sobie spokój - nie da się tego po prostu oglądać no chyba że ktoś nie posiada jakiegokolwiek logicznego instynktu

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones