Matka Jessiki była villainem na siłę. W sumie ciekawa postać, tylko to niezdecydowanie scenarzystek, co z nią robić na ekranie, mnie mega irytowało. I jeszcze mnie denerwowało, jak wpadała w szał - wyglądało to megakomicznie.
W sumie to z tej trójki Bushmaster wygrywa. Davos spoko, nawet lepszy jako Iron Fist od Danny'ego, chociaż on mi bardziej przypomniał antybohatera, jak się już nim stał, niż złoczyńcę. Dopiero w 8 odcinku zaczęła mu już odbijać szajba na całego. Ale nad nimi wszystkimi jednak wygrywa Walker. Bushmaster mnie po jakimś czasie szybko znudził (ale to ze względu na sezon Luke'a, który ciągnął się jak krew z nosa). Walker zaś w każdej scenie orała wszystkich swoją grą i nieprzewidywalnymi zachowaniami. Chociaż ją z drugiej strony też ciężko nazwać villainem.

Noo. Mary/ Walker pojawiła się totalnie niespodziewanie ( nikt kogoś takiego nie oczekiwał w Iron Fiście lol ) I jest naprawdę udana. Na chwilę obecną nie można stwierdzić kim ona wgl tak naprawdę jest i czego chce i cały ten motyw z trzecią osobowoscią - zajebiscie ciekawa postać ;D