Opowieść o chorym psychicznie idiocie :). Ale jak się ktoś nudzi to może obejrzeć tragedii nie ma.
W skrócie - zrealizowana w stylu lat 90. (łącznie ze scenami "w górach" - namalowane tło i styropian udający śnieg) naiwna historyjka. Poprzednie "marvelovskie" seriale Netfliksa pokazywały, że opowieść superbohaterska może być o czymś ("Daredevil" - że ze złem można walczyć nie tylko siłą, "Jessica Jones" - że kobiety walczą o swoje prawa) i mieszały historię o państwu w trykotach z innymi gatunkami. Tu śmieszności pomysłu, że gość ma zaczarowaną pięść, nic nie równoważy, a jeśli mamy mariaż z innym stylem, to tym spod znaku "BrzydUli" i "Mody na sukces". Najkrócej mówiąc: "Iron Fist" wygląda jak któryś z seriali, które 25 lat temu oglądało się po południu na Polsacie.