Itaewon Class
powrót do forum 1 sezonu

Bardzo podoba mi się w tym serialu rola Yo I-Seo, tak różna od typowego wizerunku zakochanej kobiety w k-dramie. Patriarchalna kultura zakorzeniona w konfucjanizmie (w którym przymiotami kobiety są posłuszeństwo, czystość i obowiązek urodzenia syna) sprawia, że większość k-dramowych bohaterek romantycznych to paprotki, bezwolne wobec przeznaczenia, zależne od mężczyzny – opiekuna, ratującego je silnym chwytem z każdej opresji. Tymczasem Kim Da-mi stworzyła świetną postać młodej kobiety, która sama decyduje o swoim życiu, nie przejmując się sprzeciwem matki ani opiniami otoczenia, która daje sobie prawo do otwartego mówienia o emocjach, w sposób chwilami żenujący (nie jestem z pokolenia millenialsów), ale wzruszająco spontaniczny i prawdziwy. Nie boi się działać, kiedy czuje potrzebę (czyli prawie zawsze), przejmować inicjatywę, realizować pomysły. W rezultacie staje się bardziej oparciem dla silnego mężczyzny niż on dla niej (z czego on sobie w końcu zdaje sprawę, to też atut tej historii). Scena przerwanego pocałunku jest genialna. Scena, w której Park Saeroy ją odrzuca, a ona płacze kucając na środku ulicy, głęboko poruszająca. Wszystkie te śliczne bohaterki, choćby straciły całą rodzinę w pożarze, płaczą, zachowując kamienną twarz (bez widocznych porów, rzecz jasna) po której spływa w zwolnionym tempie pojedyncza łza. Ona szlocha z głębi trzewi, cała usmarkana. Mocne.
Nie znam Kim Da-mi w innych rolach, więc trudno mi ocenić, na ile jest to kwestia świadomego zbudowania roli, a na ile kwestia jej wieku i osobowości. Na pewno prezentuje świeże podejście dziewczyn nowego pokolenia, które nie mają oporów swoich starszych koleżanek i bardzo dobrze. Może też jest to nowy trend scenariuszowy; oby, bo szczerze mam już dosyć tych pasywnych księżniczek, czekających heroicznie 15 lat (wariant optymistyczny) aż wybranek się ogarnie i zadeklaruje. Tak, to aluzja do drugiej postaci kobiecej, też dobrze napisanej i zagranej, chociaż z przeciwległego bieguna. Konfucjusz by ja lubił – samodzielna, wykształcona, bystra i dobrze zarabiająca, czeka potulnie, aż mężczyzna wyrwie ją z korporacyjnej niewoli i zapewni szczęśliwe życie, oczywiście w roli żony i matki, bo przecież nie wspólniczki czy partnerki w interesach (fe!). I wreszcie – last but not least – postać transpłciowej dziewczyny, trochę za mało rozegrana jak dla mnie, ale i tak brawa dla Lee Joo-Young za wdzięk i autentyczność (jeśli nie jest osobą niebinarną, zagrała to naprawdę dobrze). Polecam ten serial przede wszystkim ze względu na odmienne spojrzenie na role kobiece. A poza tym oczywiście jest to świetnie napisana opowieść o zemście, czyli koreański specjał.