Zakończenie fajne, lepsze na pewno było pokazanie losów gangu aż do 2030r. niż po prostu dociągnięcie fabuły do happy endu.
Ted z Tracy mieli wystarczająco dużo scen, przecież byli razem też w kilku odcinkach w ostatnim sezonie.
Fajny zakończenie dla Robin i Teda, dzieci zachowały się normalnie- dla nas to za szybko, bo śmierć tytułowej matki trochę wstrząsnęła, ale od pogrzebu minęło 6 lat, fajnie, że dzieci uświadomiły ojca, że zawsze kochał Robin.
Scena Barney'a z dzieckiem była legendarna, fajnie zakończyła jego losy, może i trochę szkoda że nie wyszło z Robin, ale tak jak Barney w ostatnim odcinku ładnie ujął- on po prostu jest jaki jest i trzeba to zaakceptować, nie zmieni się dla żadnej kobiety, ale dziecko wymownie pokazało jego charakter, który się jednak troche zmienił od s01e01.
Szkoda, że nie poświęcono choćby minuty dla Lilly i Marshalla, ta para zasługiwała na jakąś fajną, wieńczącą ich losy przedostatnią scenę finałowego odcinka.
Mimo wszystko serial wspaniały, na pewno za jakiś czas będę chciał go zobaczyć jeszcze raz.
przedostatnie zdanie daje mi do myslenia, moze masz racje. Nie wylowilem z serialu ze tytulowa matka zginela, a tylko odeszla. Wiec mogla odejsc chodnikiem. Czy moze cos przeoczylem? .....
Tak, zmarła, na jakąś chorobę. Nakręcili nawet scenę jej pogrzebu, ale twórcy stwierdzili, że sobie odpuszczą z emisją, żeby nie było tyle smutku.
A co do samego finału - był idealny, ale obsadzenie Teda z Robin to moim zdaniem przesada. Powinno się skończyć na słowach "And that kids, is how I met your mother".
Dokładnie. Od któregoś odcinka pierwszej serii miałam już dość Robin i jej popapranego charakteru. Miała swoją szansę z Tedem-nie wykorzystała jej, mimo że Ted zrobiłby dla niej wszystko. Nie zasłużyła na niego.
tak... mogli zrobic lepszy final, po godzinach jesli nie dniach ogladania. To nie jest latwe, dlatego mam nadzieje ze artysci z tego serialu tych negatywnych opinii tu nie czytaja ! ;-) Natomiast podoba mi sie to zakonczenie >>na slowach "And that kids...<< takie troche a la monty python
Mylnie zakładacie, że ten serial jest o tym jak Theodore Evelyn Mosby poznał matkę swoich dzieci :)
Pewnie takie było założenie, ale im głębiej w las... więc "HIMYM" ewoluowało w "HIMNOBDTLOMEL" (How I Met Not Only But Definately True Love Of My Entire Life). Ted i "Matka" mieli wspólny udział tylko w 26 odcinkach... w dodatku tylko fragmentaryczny udział. Same dzieci po wysłuchaniu opowieści stwierdzają, że historia o "poznaniu matki" była tylko pretekstem mającym na celu uświadomienie im znaczenia Robin ;)
Jeżeli głębiej się przypatrzeć, to faktycznie istota opowiadania przez Teda całej tej historii (pomijając fakt, iż taki jest jego skrupulatny charakter) nie byłaby zbyt logiczna, gdyby chodziło o samą matkę.
Nawet, jeśli wziąć jego słowa "każdy element jest bardzo ważny", niektóre części były zupełnie niezwiązane z Tracy, ale zawsze związane z Robin. Idąc tym tropem, wyżej wymienione przeze mnie zakończenie na tle całego serialu nie miałoby sensu. Więc może twórcy faktycznie mieli rację usadzając parę T&R, aczkolwiek to nie zmienia faktu, że swoim czynem zniesmaczyli jakieś kilka milionów widzów.
Dokładnie. Oni to źle wszystko zaplanowali i ostatni sezon na tle reszty (nawet już łapiących czkawkę sezonów 7 i 8) wypada niedorzecznie słabo. Zakończenie było z grubsza do przewidzenia - motyw Teda&Robin sam obstawiałem już po 1. czy 2. sezonie, ale sposób dokończenia ich historii jest dosyć mizerny :)
W dodatku zachowanie Marshalla, który w zakładzie z Lily nie chciał płacić jej nawet z racji wesela Robin z Barneyem powinno już wszystko nam wyjaśnić jak to się zakończy ;)
Takich wskazówek od twórców było pewnie jeszcze trochę, tylko ludzie widzieli to co sami pragnęli zobaczyć.
Tak w gruncie rzeczy to zakończenie można podpiąć pod jedno z najczęściej używanych przez Teda słów - przeznaczenie. Nie mamy wpływu na wszystko co się wokół nas dzieje, niektóre zakończenia nie pokrywają się z naszymi oczekiwaniami (czyt. Ford Fiero Marshalla) :D
Nie do końca... W internecie krąży wycięta scena wyjaśniająca ową tajemnicę. Mosby Boooooys !
PS. Nie wrzucam linku żeby Cię nie kusił... chyba, że chcesz... ;)
Ahh, faktycznie oglądałam swego czasu coś takiego, tylko w oryginalnej wersji, a mój angielski nie jest jeszcze na tak dobrym poziomie (wciąż się uczę), dlatego szybko zapomniałam.
Krąży też wersja z napisami może? ;)
Nie znalazłem wersji z napisami.
W telegraficznym skrócie: Ted w 2005, po pijaku ukradł ananasa (owoc ten wystawiony przed drzwiami domostwa jest żeglarskim symbolem gościnności gospodarza) spod domu Kapitana (którego jeszcze wtedy nie znał). Całą prawdę poznał pod koniec ostatniego sezonu będąc w willi Kapitana.
I tyle :) Szkoda, że ujawniono tą scenę, bo jednak był to jeden z tych nielicznych wypadków kiedy widz mógł sam wypełnić lukę w opowieści Teda ;)