za jednym razem. Bardzo mi się podobało. Ta wersja jest dużo lepsza niż poprzednia, Jane
nie jest mimozą tylko kobieta z charakterkiem i wielkim poczuciem humoru, świetnie widać
chemie pomiędzy nią Rochesterem.
Adela irytująca tak, że gdybym gęś spotkała, to bym goła ręką udusiła;) Czyli dobrze
zagrane, haha.
A, no i Rochester we własnej osobie, mimo że nie najpiękniejszy, seksowny aż dymi!
Polecam!
Ach,ten Rochester ponury i chmurny. Ten uśmiech , te oczy, ten głos,,,,,,,,, Aż ciarki przechodzą po plecach.
Również obejrzałam film za jednym razem i wrecz się rozpływam. Czytałam tez książkę i jestem zadowolona :) Nie poprzekręcano znaczących faktów, ujęto wszystko w sposób przyjemny i ta atmosfera... choc wiedziałam, że Rochester ma żonę i takie tam, to siedziałam jak na szpilkach, niemal krzycząc do monitora- nie zostawiaj go! uciekaj! to ona! Wspaniała historia.
A Rochester... jakkolwiek zmienny by nie był, miał w sobei cs takiego... bark mi słów. Jedna z moich ulubionych scen- gdy Jane mówi mu,że chce wyjechać do ciotki i przekomarzają się na temat pieniędzy, a później pożegnanie. Ja bym się na niego rzuciła :)
Natomiast jedną z moich ulubionych scen, jest ta,gdy Rochester namawia Jane do pozostania z nim po feralnym ślubie . Boże , ile w niej namiętności, zmysłowości jakiegoś nieuchwytnego czaru. Rochester jest tak niesamowicie zmysłowy , że .... ech!! wcisnęło mnie w fotel .Tobi Stephens jako Rochester fantastyczny,Ruth Wilson jako Jane wspaniała.
I jeszcze jedno,golizny zero , a napięcie erotyczne między głównymi bohaterami takie , że można zapalić 200 W żarówkę!!
Podsumowując : aktorzy , scenografia,zdjęcia,muzyka,scenariusz S-U-P-E-R!
Ja też uwielbiam sceny o których mówicie! Pan R. wygląda, mówi i zachowuje się tak, że przyprawia mnie o rumieneic, a przecie kobyła 25-letnia ze mnie i nie jednego amanta widziałam:) I to jak sie przekomarzają, gadaja o błachostkach, a człowiek widzi jak powietrze gęstnieje wokół...Cudownie trafili twórcy z aktorami, w 10! :) Załozę się, ża każda baba przy oglądaniu ma ochote mruczeć, heh.
Ciekawe jest to, że najbardziej pociągającymi mężczyznami okazują się być ci na kształt Rochestera, Darcy'ego itp. Gdzież ci gburowaci, postawni i stanowczy mężczyźni! :D
Podpisuję się obiema rękami pod tym co napisałyście o Darcy'm czy panu Rochester, ale dla mnie na głowę bije ich niejaki pan Thornton z Północ Południe Elizabeth Gasekll. Tym które tego nie widziały, polecam zobaczyć i zapewniam nie pożałujecie! Oglądałam to pół nocy i wciąż jestem rozmarzona, to jego spojrzenie i ten akcent zabija.
Co do pytania gdzież są tacy mężczyźni? odpowiadam nie mam pojęcia, ale z chęcią bym się dowiedziała :)
Najpierw zaczęłam uwielbiać Pana Darcy, później przyszedł czas na Thorntona...ach-wielokrotne oglądanie Północy-południa(zresztą podobnie jak z Dumą i Uprzedzeniem:)) jednakże muszę stwierdzić, że postać Pana Rochestera najbardziej na mnie oddziałuje:)). Jest pełen pasji, namiętności. Jest taki nieprzewidywalny, a przy tym taki seksowny, no i bardzo inteligentny. Aż się rozmarzyłam...
"Duma i uprzedzenie" jest i będzie filmem mojego życia a pan Darcy moją miłością aczkolwiek Rochester to ten sam typ. Tacy mężczyźni są zniewalający. Postaci pana Thortona nie znam ale chyba niedługo się zorientuję w temacie ;). Co do serialu to powiem, że podobał mi się ale zabolało mnie spłycenie postaci St. Johna Riversa, który w książce był bardzo złożoną kreacją, jedną z moich ulubionych. Główni aktorzy super jeśli chodzi o grę (tylko w porównaniu do książki niektóre sceny były zbyt przeładowane emocjami) ale niedobrani pod względem wyglądu - Jane ujdzie jeszcze ale Rochester za młodo wyglądał (on był starszy od Jane o 20 lat!), Adele wyglądała jakby miała 15 lat troche karykaturalnie wręcz, Blanche można wybaczyć bo to, że w książce była smagłą brunetką nie ma nic do rzeczy, no i St. John...Nie było nawet niektórych fajnych dialogów. Mimo to serial mi się podobał ale bardziej przypadła mi do gustu najnowsza adaptacja.