Moim skromnym zdaniem zabijać villiana to głupota genialny aktor oraz fajna moc a się skończyło po 1 sezonie chociaż może go ożywią ale serial to jednak nie komiks
"Ogólnie wątek IGH powinien być motywem przewodnim drugiego sezonu. Jeśli ten kiedykolwiek powstanie. Dodać do tego kilka randomowych spraw, ... oraz wspomnienie Kilgrave'a"
Prawie trafione :D
Owszem świetnie zagrał ta rolę. Trochę szkoda że jednak na końcu nie był bardziej fioletowy. Natomiast mimo wszystko w komiksach dosyć było złoczyńców także jest z czego wybierać. Oczywiście trochę szkoda bo Killgrave był znakomity ale przynajmniej Netflix nie bawi się w kotka i myszkę z widzami i zamykają pewne wątki. To dobrze robi dla fabuły bo jest pchana cały czas do przodu. Poza tym trzeba oddać Netflixowi że jak do tej pory miażdży swoimi seriali inne produkcje na podstawie komiksów.
Osobiście bardziej mnie ciekawy czy Simpson to będzie Nuke czy to tylko jakieś wprowadzenie (rodzina?) kolejnego złoczyńcy w serialowym świecie.
Fakt. Szkoda że on zginął. Takie to było mało superbohaterskie ze strony Jessiki. Daredevil by go nie sprzątnął , a pierwotnie Purple Man był jednym z jego przeciwników :)
końcówka we dług mnie mało satysfakcjonująca. Szkoda, że zabiła Killgrave'a bo był świetny, zarówno aktor jak i postać.
Słusznie prawisz waszmośc. U Netflixa czarne charaktery biją na głowę te tzw pozytywne. W Daredevilu najlepszy był Kingpin a tutaj Killgrave (kibicowałem mu żeby zagrał jakoś wszystkim na nosie i zwiał) :)
ja podobnie :D. trzymałam za niego kciuki do końca no ale wyszło jak wyszło. Mam tylko nadzieje, że następne dwa seriale wyjdą lepiej niż JJ...
No , w JJ to tylko końcówka mi nie pasowała , a reszta moze być. Natomiast najbardziej czekam na Iron Fista. Mistycyzm i sztuki walki to jest to co mnie kręci chyba najbardziej z tematyki netflixowo marvelowskich produkcji. Być może pojawi się tam ta babcia z Daredevila co kierowała ślepymi Chińczykami ;)
K'un lun. Tajemnicze miasto materializujące sie co jakiś czas w Himalajach.
Założone przez kosmitów i rządzone przez ich potomków oraz istoty zwane Smoczymi Królami. Tam wojownicy walczą co jakiś czas o moc Shou Lao (smoka). Kto ją otrzyma ten zostaje Iron Fistem.
Danny Rand jest jednym z nich. Mistrz sztuk walki , znający techniki walki K'un Lun (ziemskie też). Potrafi manipulować energią chi by zwiększyć swą sprawność bojową a także leczyć siebie i innych. Gdy przywołuje moc Shou Lao jego pięść ma nadludzką siłę . Udawał Daredevila gdy Matt był w kiciu i przyjaźni sie blisko z Lukiem Cagem :)
Netflix jeszcze nie ma wybranego aktora na Danny'ego, więc wiadomo było, że w tym sezonie go nie zobaczymy.
Dobrze że zginął bo przynajmniej jest jakieś zamknięcie tego wątku i sezonu. Miało to sens bo trudno byłoby uwierzyć że Jessica pozwoliłaby mu żyć. Netflix daje nam zamkniętą opowieść z możliwymi wątkami które można rozwinąć. Gdyby Killgrave przeżył to drugi sezon byłby skazany na bycie odbitką pierwszego, tak to przynajmniej będzie coś nowego.
W Daredevilu Kingpin przeżył bo kwestia prawa do zabijania była dużą częścią tego miniserialu. Jones nie miała aż takich dylematów moralnych jak Murdock.
Ja jestem zdania, że dobrze się stało, że się go pozbyli. Jego moc jest po prostu nie do ogarnięcia dla całego uniwersum. Możemy sobie tylko wyobrażać, co by się stało, gdyby przejął kontrolę nad Thorem, Hulkiem czy którymś z inHumanów. Zresztą w tym serialu jego wątek został przeżarty do cna. W niemal każdym odcinku już ten sam schemat. Jessicę męczą demony przeszłości, postanawia dorwać Killgrave'a, masa dialogów, Killgrave ucieka, i tak w kółko. Czas na nowych wrogów i twórcy dali nam do zrozumienia, kto nimi będzie w drugim sezonie Jessiki Jones, Luke'u Cage'u, bądź w Defenders. Mianowicie tajemnicza organizacja IGH, która eksperymentowała na Jessice, a bardzo prawdopodobne, że też na Luke'u, a ich "reprezentantem" zapewne będzie Nuke, czyli naćpane alter ego Simpsona.
Ponoć ma nie być drugiego sezonu Jessicy, ale pewnie pojawi się u Daredavila albo od razu u Luke Cage? Lub będziemy musieli na nią poczekać do Defenders.
Coś aktorka grająca jessice mówiła ze jak już to po defendersach bo by się z czasem ie wyrobili a defendersi są ścisłe zapisani co do daty w kontraktach i się nie da tego przesunąć. Ale mogę się mylić lub coś źle pamiętam.
Moim zdaniem dobrze dobrali. Krysten ze swoją dość charakterystyczną urodą, kojarzy mi się z typową bałaganiarą, która nie stroni od alkoholu i jest ciutkę zryta psychiczne i aspołeczna.
Właśnie wielkie brawo! A nie piłować tego samego wroga przez 50 lat jak w komiksach ;) Ja najbardziej czekam na Punishera :)
Dwa razy się zawiodłem - gdy Jessica bez powodu praktycznie odrzuciła możliwość przekabacenia Kilgrave na jasną stronę mocy, oraz końcówka gdy Kilgrave mógł odpłynąć z Trish jako zabezpieczeniem i jednocześnie nie byłoby go później w serialu jak i tak genialny złoczyńca nie byłby uśmiercony.
Kilgrave i jasna strona mocy? Raczej niemożliwe, raz postąpił dobrze żeby przekonać Jessice do siebie.
Od razu uprzedzam, że nie czytałem komiksów gdzie podobno był większym psycholem, więc wypowiadam się tylko wobec postaci z serialu. Możliwe, że na początku czyniłby dobro by przypodobać się Jessice, ale po którymś tam razie mógłby zacząć odczuwać przyjemność jaką niesie pomaganie ludziom i szacunek ludzi nie wymuszony słowami ale płynący z głębi ich serc. Dobra, zabrzmiało kiczowato, ale chodzi o to, że tak próżny typ jak Killgrave mógłby się pławić w niewymuszonym zachwycie uratowanych przez siebie ludzi.
Również nie czytałem komiksu, i patrząc tylko na serial nie wydaje mi się żeby Kilgrave mógł zostać bohaterem. Jak Jesica stwierdziła - jego nikt nie nauczył jak być dobrym. Dla niego traktowanie ludzi jak narzędzia było normą, a pomaganie innym czymś nienaturalnym i dziwnym. Pomógł wtedy jak już pisałem tylko dlatego że chciał przekonać Jessice do siebie i że nie mógł jej się sprzeciwić ani nic jej rozkazać. Myślę że u niego było już za późno na taką zmianę, chodź w odcinku gdy jej pomógł miałem nadzieje że Jessice uda się go zmienić. Czynienie dobra musiałby zacząć dużo wcześniej.
Właśnie chodzi o to, że nikt nie nauczył go być dobrym. Jessica mogłaby go nauczyć.
Nie wiem czy po takim czasie to byłoby możliwe, nawet jeśli przez pewien czas może był by dobry to jestem pewien że prędzej czy później wrócił by do bycia złym. Po za tym nie wiem czy można tak zmienić czyjąś naturę, tak jak by w wieku 35 lat nagle zacząć być leworęcznym, może by się udało ale wciąż by ci się myliło (sorry za beznadziejne porównanie ale niczego lepszego na ta chwile nie jestem w stanie wymyślić :) )
Tego się już nie dowiemy... Ale myślę, że warto byłoby spróbować. DO stracenia nie było właściwie nic, a do zyskania wiele - życie tych wszystkich ludzi, którzy potem zginęli, w tym Hope, ocalenie kolejnych ludzi. Cholera, czy tylko ja odczuwam empatię wobec Killgrave'a?
Killgrave jest na pewno zaje**stym czarnym charakterem i złoczyńcą, zamiana go w bohatera była by dość dziwna i mogła by zepsuć tą postać. Trudno mi okazywać empatie i współczucie postaci która zabijała ludzi od tak i to na różne brutalne sposoby, i żeby tego było mało nie własnoręcznie bo wykorzystywał do tego innych, niszcząc ich tym samym psychicznie (bo jak można żyć po pokrojeniu człowieka i poszatkowaniu go by "zniknął z powierzchni ziemi "). Gdyby choć raz się zawachał, miał wyrzuty sumienia to według mnie by znaczyło że jest dla niego szansa na zmianę, ale nie zauważyłem u niego takich zachowań.
Na pewno by zepsuła wszystko i serial skończyłby się w połowie :P dlatego właśnie tak się nie stało. Mnie też dotknęło choćby to co zrobił z tym fajtłapą który się kochał w Jessice, jednak nie można mówić, że Killgrave nie miał sumienia - on po prostu nie potrafił odróżnić dobra od zła bo nikt go nie nauczył. A chciał się nauczyć! Na przykład odkupił dom Jessici choć mógł go po prostu zażądać. To nie jest ten "choć jeden raz"?
odkupił dom Jessici ok ale jej on kojarzył się tylko z utratą rodziny, więc nie było to do końca właściwe, jej to nie sprawiło przyjemności, jedynie jemu. Nie zawachał się przy odebraniu życia komukolwiek, nawet własnym rodzicom, więc argument z domem niezbyt przekonujący, może zrobił tak bo chciał spróbować, może by nie zwracać na siebie uwagi nie wiem, ale mało prawdopodobne że zrobił to z dobroci. A co do Rubena to racja szkoda go.
Mi to wyglądała na próba dokonania czegoś dobrego przed spotkaniem z Jessicą. Czemu nie zawahał się zabijać rodziców? Może dlatego, że był psychopatą. Może dlatego co mu rodzice wcześniej zrobili. Nie znamy całej prawdy. Znamy tylko prawdę jego, jego rodziców, nagrania. Nie jestem przekonany, czy jego rodzice byli tacy czyści. Pracowali dla tajemniczej firmy, która eksperymentowała na ludziach. Więcej wyjaśni się w drugim sezonie mam nadzieję.
W każdym razie - ja wierzę, że on mógł stać się jeszcze dobry. W
Jego rodzice napewno nie byli czyści, ale raczej wierze ich wersji z tym że chcieli go uratować przed chorobom a stworzyli potwora. A wracając do tematu, według mojej opini nie było możliwe by kilgrave mógł stać się dobrym człowiekiem, może się myle ale takie odniosłem wrażenie oglądając serial. Różne opinie tylko potwierdzają że serial i postacie są naprawde dobre :)
Mi też było szkoda, że Kilgrave zginął, ale z drugiej strony... Gdyby przeżył, Jessica wyszłaby na strasznie nieudolną, co poddałoby w wątpliwość jej determinację i reputację. Sama zaczęłam się irytować, że niby taka silna, niby taka przebiegła, niby taka zawzięta, a tego Kilgrave'a nie może dopaść ostatecznie przez takie trochę de facto głupoty, więc cieszę się, że ostatecznie Jess wyzbyła się skrupułów, faktycznie wykazała sprytem i dorwała drania :)
Cóż, Jessica skręciła mu kark, nie odrąbała głowy. Pozdrawiam wszystkich, którzy oglądali Iron Fista.
I dobrze, że zginął, bo przynajmniej jest zamknięta całość wątku w jednym sezonie. Btw, nie sądzicie, że to strasznie naiwne, że dopiero w ostatnim odcinku wpadli na to, żeby Trish miała słuchawki na uszach? No kaman, nie mogą pokonać gościa, którego jedyną mocą jest gadanie i zmuszanie ludzi, wystarczy zatkać sobie uszy.