PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=629152}

Jessie

2011 - 2015
6,4 6,2 tys. ocen
6,4 10 1 6219
Jessie
powrót do forum serialu Jessie

Droga była ciężka i długa. Było zimno , zewsząd wiał porwisty wiatr , myślała że nieda już rady iść dalej i w końcu zamieni sie w bryłę lodu.Ciągle męczyły ją obawy ,że siostra jej już nie pomoże.Szła dalej, granicę przy której zostali jej towarzysze ,zostawiła już dawno za sobą. Dlaczego tam zostali ? Ponieważ gdyby poszli z nią ,po kilku krokach sami by zamarzli.Tylko lodowa igła w jej sercu pozwalała dziewczynie przetrwać takie zimno. I wędrowała dalej ,nie widziała nigdzie tego czeko szukała. Sople lodu był takie jak ona a nawet większe , myślała że niedługo stanie się jednym z nich.
Wtem dostrzegła wyniosły ,ogromny pałac zrobiony w całośći ze śniegu ,wyłaniający się zza wzniesienia. Otoczony był ogromnymi jak domy, płatkami śniegu ,które rozpraszały światło. Okoliczny śnieg mienił się na różne ,jasne kolory. Zamek ten osadzony był na wysokim urwisku ,dlatego też podtrzymywał go ogromny ,lodowy filar. Widok budowli na tle zachodzącego słońca był naprawdę piękny ,ale ona nie miała czasu by się teraz nim zachwycać. Czym prędzej podbiegła do drzwi i nie pukając weszła do środka.
-Elso ?! - zakrzyknęła z lekką niepewnośćią ,po czym nastała chwila ciszy. Po paru chwilach Anna zawołała ponownie. -Elso ! Ale i tym razem odpowiedziała jej cisza. -czy jest tu kto ? - powiedziała juz zrezygnowana sama do siebie. Po chwili na schodach pojawiłą się ona. Miała krótkie ,czarne ,postawione włosy, na głowie nosiła lodowy diadem, przeodziana była w ciemno-niebieską sukienkę bez rękawów ,na którą nałożony był długi , jedwabny płaszcz z cienkim korzuchem wokół szyii , na rękach nosiła śnieżnie wzrorowane ,długierękawiczki i nie wahając się wystrzeliła z rąk lodowy pocisk odkrzałcając podłogę w zamku.
-Kim jesteś ? - zapytała podejrzliwie.
-Jestem Anna ... - powiedziała przestraszona poczym nastała chwila ciszy. -Twoja siostra ,pamiętasz ? - W jej głowie pojawiła sie chęć odwrotu ,ale musiała choćiaż spróbować zapytać siostrę o pomoc.
-Anna ? -Elsa zmarszczyła brwi i pomyślała chwilę. - Anna ! Jak udało ci się przebyć taką drogę i to samej - Pwiedziała z podziwem ,po czym dodała - no jednak nie jesteś taka słaba.
-Nie samej lecz dzięki pomocy dwóch osób ,ale to nie jest teraz istotne ,zaraz zajdzie słońce a w pociemku nie będe miała jek wrócić do domu. Chodzi o to ,że mam w sercu lodową igłę i ... i musisz mi pomóc. - Powiedziała , podchodząc do siostry.
-Pomóc ? - Elsa zaśmiała się -achaa ,czyli ty nic nie wiesz ? - zdziwiła się lekko.
-O czym znowu ? - Zapytała się ,patrząc podejrzliwie na siostrę. Przez większość życia jej nie widziała ,jedynie w dzieciństwie,kiedy to była uroczą i miłą osobą ,dlatego zdziwiła się tym ,ze siostra nie przejęła się tym co przed chwilą od niej usłyszała.
-Tak miało być !
-Co chcesz przez to powiedzieć ,bo nie do końca rozumiem? - Zmieszała się Anna , nie iwedziała jk zareagować.
-Zaraz się dowiesz. A dlaczego tak miało być spytasz ? No cóż , zawsze chciałam władać Aesund ,od tego zacznijmy,a jeśli ciebie już nie będzie ,twoje królestwo będzie należało jedynie do mnie, ponieważ to ja będę jedyną prawną następczynią tronu tego państwa.
Anna nie wierzyła własnym uszom. Przez dłuższą chwilę nie wiedziała co powiedzieć. Po chwili ciszy jednak odezwałą się.
-Tak więc pozwolisz mi zamarznąć na kość ,by przejąć władzę nad moim królestwem ? - Powiedziała ze łzami w oczach. - Zawsze byłaś bardziej kochna przez rodziców i zawsze budziłaś większe zainteresowanie w śród wszystkich dookoła niż ja,dlatego należało mi się takie wynagodzenie ,a przynajmniej tak postanowili rodzice ! - Zrozpaczona Anna wspominając, spuściła wzrok i chwiciła się za rękę.
-No niby tak ... ale ich już nie ma. - Uśmiechnęła się złowieszczo.- Straż ! wrzucić ja do lochu. Aha i Aniu nie przejmuj się , nię będziesz tam siedzieć zbyt dłu...
-Stój ! - wykrzyknęła przerywając siostrze i powstrzymując ,zmierzającą w jej stronę, lodową straż. - Nawet jeśli wepchniesz mnie do tego lochu , to i tak nie zostaniesz władczynią...
-Och głupia ty ... - ząsmiała się lekko. - Oczywiścię ,że zostanę... jestem twoją siostrą - spojrzała się mrcznie na dziewczynę.
-Możesz i sobie być ,,moją siostrą,, ale tak się składa ,że ja mam jeszcze narzeczonego! Tak więc królową będziesz tylko tego zimnego i niedostępnego dla nikogo miejsca, które jest całkiem jak twoje serce...
Elsie zeszedł uśmiech z twarzy,aczkolwiek nie na długo, po paru chwilach wiedziała już co ma zrobyć, by osiągnąć swój cel.
-Straże , nie stać jak te dwa bałwany, powiedziałam do lochy z nią! A ja mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia w Alesund.
*Dzień wcześniej*
W Alesund nastał nowy dzień. Poranne słońce budziło do życia wszystkich mieszkańców miasta. Otwierane były sklepy ,biblioteki oraz piekarnie ,z których uwalniała się woń świeżo wypiekanych bochenków chleba i ciepłych bułeczek. Już z nie których domów ,ludzie zaczęl i wychodzić ,by zrobić zakupy na jakieś dobre śniadanko. Kristof wyglądał przez okno patrząc na pałacowy rynek.Wstał wcześniej by dokończyć zaległą papierkową robotę - no wiadomo -rutyna każdego władcy ,nawet tego zastępczego. Po kilku godzinach żmudnej i wyczerpującej roboty ,spotkał się z Gerdą - najlepszą przyjaciółką Anny. Dużo rozmawiali o niej. Zastanawiali się czy już znalazła Else i czy ta jej pomogła. Zostali ,ponieważ Anna zleciła Krstoffowi zająć się sprawami państwa ,natomiast gerdzie kazała mu w tym pomóc. Nie mogli się nie zgodzić ,ponieważ był to rozkaz królowej. Jednak martwili się o nią bardziej niż o co kolwiek innego ,sprawy państwowe były dla nich teraz bardzo płytkie ,ale oczywiście nie mogli ich zaniedbywać. Trzymali się myśli ,że już niedługo ich ukochana osoba wróci , więc nie mogli jej zawieść.
-Gerdo, myślisz że już znalazła swoją siostrę ? - Zapytał Krystoff spokojnym głosem.
-Tego nie wiem ,ale wiem że napewno jej się to uda. Znasz ją przecież ,ona nie jest wcale taka słaba. - Odpowiedziała uśmiechając się lekko.
-Oczywiście ,że nie jest. Ale czuję ,że moje miejsce jest jednak przy niej a już na pewno w takiej sytuacji, będąc jej narzeczonym. - Powiedział opierając twarz na dłoniach.
-Kristoff, ona uznała ,że twoje miejsce ,na razie, jest tutaj. Niedługo wróci ,zobaczysz. - Pocieszała go.
-Skąd to wiesz ? Czy masz pewność ?- zapytał z przejęciem , wstając.
-Chwila, chwila. Czy ty w nią wątpisz ?
-Nie wątpie, ale się martwię. To chyyba normalne ,prawda ?! - powiedział lekko podniesionym tonem.
-Ja równeż się o nią bardzo troszczę i jestem przejęta jak nigdy, ale nie myślę o niej w ten sposób! Anna powiedziała ,że wróci za kilka dni, jeśli tak się nie stanie, pojedziemy po nią ,a władzę tymczasowo przekażemy komuś zaufanemu. - Uspokajała go.
Kristoff zastanowiał się. To nawet dobry pomysł-pomyślał. Jutro z samego rana przecież mogę zacząć jej szukać ,możliwe że ona nawet już wraca do Alesund. Uśmiech pojawił się na jego twarzy.
-To dobry pomysł Gerdo! - wykrzyknął.
-Ale tak jak powiedziałam ,musimy jeszcze trochę zaczekać. - Powiedziała chcąc oderwać go od myśli ,której już się domyślała.
-Dobrze, dobrze poczekamy. - Uśmiechnął się ,by zmylić Gerdę. Wiedział ,że nie zgodziłąby się aby sam pojechał na poszukiwania.
Wieczorem Kristoff udał się do znajomego przyjaciela ,by opowiedzieć mu o swoich zamiarach. Ten bez problemu przyjął zlcone mu zadanie ,jakim było zastąpienie go na tronie państwa. Po czym wyporzyczył konia ze stajni i zabierając ze sobą nie wielki prowiant, ruszył w kierunku gór.
*Dzień później*
Tym czasem Elsa ze swoją śnieżną armią złożoną ze śnieżnych potwórów-bałwanów przekroczyła granicę ,przy której towarzyszy podróży Anny już nie było. Miała Ona na celu przejęcie władzy w Jej rodzinnym Państwie. Ta zimna armia byłą jej potrzebna tylko po to ,by wprawadzić w królestwie władzę absolutną. Aż nie do uwieżenienia ,że była to siostra Anny,którą swoją drogą poddani bardzo szanowali. Elsa w pełni kontrolowała swoją moc, nie miała z nią żadnego problemu ,dlatego też wiedziała już jak będzie wyglądało jej przyszłe królestwo. W głowie wymyślała już nawet nowe przepisy jakie chciała wydać ,gdy już odbędzie się koronacja. To będzie najmocniejsze państwo gospodarcze na całym świecie - pomyślała. Pomimo tego ,że tak potraktowała swoją siotrę , nie miała poczucia winy. Jej serce było praktycznie z lodu. Podczas wędrówki do Alesund Elsa zamrażała drzewa ,tworzyła ogromne bryły lodu , sople lodu ,które po jej przejściu były właściwie wszędzie a droga za nią była śliska niczym lodowisko.

Anna siedziała w zamarznietym lochu. Szukała jakiegoś wyjścia. Niestety , kraty ,pomimo tego że były z lodu, ani trochę nie chciały sie kruszyć . Równierz prośby kierowane do strażników nic nie dawały. Zamarznę tu - myślała - mogłam zostać w domu - zaczęła płakać. Jestem taka głupia, przecież moje miejsce jest przy Kristoffie. Sama mogłam na to wpaść, że to pocałunek może odczynić czar, a nie jakaś zimna i kompletnie nie czuła istota - Otarła łzę. Szkoda ,że Kristoffa tu nie ma...
*odgłos galpującego konia*
-Musisz się teraz sprężyć - móił do pędzącego rumaka. Wtem zauważył wielkiego śnieżnego potwora. Koń stanął dęba. Kristoff spadł z konia. Przerażony zaczął uciekać ,ale na próżno. Potwór go złapał i już chcąc na nim usiąść usłyszał:
-Puść go.
-*odgłos jaki wydają takie śnieżne bałwany*
-No co nie słyszałeś, puść go ... no już ,bo przerobę cię na śnieżki.
Z niechęcią bałwan odstawił Mężczyznę .
- Kim jesteś - Zapytała Elsa. Nie chciała go skrzywdzić ,nie chciała niko skrzywdzić ,poza tymi którzy, oczywiscie ,stoją jej na drodze do władzy.
-Jestem Kristoff ,dziękuje za ratunek tak wogóle ,a ty ... jak się zwiesz ?
-Jestem Elsa , co taki przystojniak tu robisz o takiej porze ? - Spojrzyłą na niego w wyzywający sposób.
-Szukam mojej narzeczonej , Anny! Może ją widziałaś ? Miała rozpuszczone, jasno-rudawe włosy , na nich czapkę z pomponem w kolorze czerwonym, ubrana byłą w strój ludowy Alesund.
-No proszę ! Mój zięciu szuka mojej siostry - usmiechnęła sie figlarnie, pokazując mu drogę. Po czym położyłą mu rękę na piersi i dodała:
-Tylko uważaj ,żeby nie zamarznąć w tamtych rejonach.- dyskretnie wypuszczając lodową strzałę, uśmiechnęła się ponownie.
-Dzieuję za wskazanie mi drogi , a czy wszystko z nią w porządku ? - zapytał juz ze spokojem, zmierzając w stronę konia chowającego się za drzewam.
-W jak najlepszym.- mrugnęła jendym okiem.
Kristoff wskoczył na konia i czym prędzej pognał w stronę wskazaną przez Else.
W Alesund nastał kolejny dzień. Gerda obudziwszy się zeszła na poranne śniadanie i nadal lekko zaspana zajadał się jajkiem sadzonym z boczkiem. Po skończeniu śniadania weszła do swojej komnaty ,by się ubrać. Przestraszyła się lekko stosu papieru ,który leżał na jej biórku. Jak to się stało - pomyślała.-Kto mi to tutaj podrzucił ? Zastanawiała się. Wtem do komnaty wszedł ,wcześniej wspomniany ,przyjaciel Kristoffa. Ubrał się prawie jak on, ponieważ teraz mieszkał w jego pokoju,co bardzo mu się podobało.
-Cześć, Kristoff. - Powiedziała Gerda ,przeciągając się.
-Witaj ,Gerdo! Ja przyszedłem po swoje papiery. - Odrzekł z lekkim smutkiem.
-Uff ! Co za szczęście ! - Odetchnęła z ulgą.
-Dla kogo szczęście, dla tego szczęście. - mruknął niezadowolony.
Gerda szykując sobie ubrania ,dalej rozmiawiała z nim ,w przekonaniu ,iż jest to narzeczony Anny.
-A właśnie ,wczoraj odwiedziłą mnie twoj matka ,by powiedzieć ci że te forsycj... Ej ty nie jesteś Kristoff ! - zdziwiona przetarła oczy.
-No nie ,ale jeśli chcesz mogę oddać ci ten papier i pójść po nieg...
-Nie ! nie , nie trzeba - Uśmiechnęła się Gerda uświadamiając sobie ,że dziś ma dziń wolny.
-To do wieczora ! - Wyszedł śpiesząc się , by Gerda nie zaczęła go wypytaywać o przyjaciela.