Ostatnio wciąż leci na Comedy central - jak dla mnie nuda. Sorry. Obejrzałam kilka odcinków i niestety ale bardzo roczarowujące. Nic odkrywczego. Ot, kolejny sitcom, który nic noweg nie wniesie do historii telewizji. Te same dowcipy, które już wszyscy słyszeliśmy. Mimo, ze nie przepaadłam nigdy za Przyjaciółmi, to Joey się do nich nie umywa (widzę tutaj porównania). Szkoda Matta LeBlanca.
Zgadzam się i nie... Faktycznie - nie jest to serial przełomowy, najlepszy ani nic w tym stylu. Nie mniej jednak, wg mnie oczywiście, ma w sobie to "coś" - sam nie wiem dokładnie co, ale przyciąga mnie co jakiś czas, żeby włączyć ten, czy tamten odcinek jednego z dwóch sezonów. Może to po prostu postać Joeya i uwielbiany przeze mnie Matt? Sam nie wiem ;)
Taki cel tego serialu, czułem NIESAMOWITY niedosyt po zakończeniu Przyjaciół, a najbardziej mi brakowało najśmieszniejszej i mojej ulubionej postaci Joeya. Na moje szczęście Joey okazał się być najbardziej charakterystyczną i zabawną postacią również dla większości amerykańskiej widowni, dzięki czemu Hollywood dostrzegło szansę na biznes i zaserwowało nam 2 sezonową dokładkę. Ja tam jestem wniebowzięty i żałuję, że nie zrobili więcej odcinków ;)