PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=214541}
4 572
chce zobaczyć
7,3 3
oceny krytyków
Jonathan Strange & Mr Norrell
powrót do forum serialu Jonathan Strange & Mr Norrell

Bardzo sprawna i wierna książce ekranizacja. Aż dziw bierze, że tyle udało im się pomieścić w jednym odcinku. Przecież tytułowy Strange pojawia się, jeśli dobrze pamiętam po jakiś 100 czy 200 stronach ;)
- Pan Norrell na razie trochę jak przerażone dziecko w londyńskiej mgle prowadzone za rączkę przez Childermassa, ale pewnie wkrótce pokaże pazurki. No i aktor trochę za młody to tej roli, wolałbym jakiegoś staruszka, za to perukę ma przednią (fu).
- Jonathan bardzo fajny, choć nie rudy. Świetny miał kapelusik i generalnie wypadł uroczo. Arabella za to w ogóle mi nie podeszła.
- Dżentelmen O Włosach Jak Puch Ostu na zdjęciach mnie nie przekonał (wolałabym kogoś młodszego i elfiopięknęgo). W ruchu wypadł o niebo lepiej, aktor ma taką dziwną, staro-młodą urodę, choć z tymi brwiami to trochę przesadzili^^ Nie mogę się doczekać jego duetu ze Stephenem Blackiem, w książce niesamowicie mnie to, nie wiedzieć czemu, śmieszyło. No i Dżentelmen jest autorem najbardziej trafnej i skondensowanej definicji islamu^^
- Vinculus trochę z ADHD, ale scena z kartami była przednia. Podobnie jak scena z ożywieniem posągów w katedrze. Za to ożywienie trupa wyszło mało emocjonująco:/
- Drawlight i Lascelles tacy jak w książce, ten pierwszy ze swoim naciąganym entuzjazmem (Mr Norrrrrel^^), ten drugi ze swoim cynizmem i ironicznym uśmieszkiem. Miodzio.
- Uśmiałam się na początku, kiedy Segundus, czy jak mu tam, pochwalił ogromne zbiory biblioteczne Magików z Yorku, a tam trzy książki na półce. ROTFL.


Kocham_Skippera

Hahah... Zaciekawiła mnie ta skondensowana definicja islamu. Mogłabyś przytoczyć?
Książki nie czytałam, ale serial zapowiada się obiecująco :)

ocenił(a) serial na 8
PaulaP

"Mają niesłychanie surową religię, Stephenie. Potępia niemal wszystko z wyjątkiem dywanów"
XD

użytkownik usunięty
Kocham_Skippera

Piękne :D

ocenił(a) serial na 9
Kocham_Skippera

Właśnie oplułam monitor :'D

Kocham_Skippera

Nigdy nie słyszałem nawet o tej książce, więc nie wiedziałem czego się spodziewać. Pierwsze 50 minut takie średniawe, ale rozumiem, że wprowadzenie musi takie być, ale za to ostatnie 10 minut i rozmowa Norella z tym siwym gostkiem naprawdę była mroczna i klimatyczna i jestem ciekawy co dalej.

ocenił(a) serial na 8
Kocham_Skippera

typowo brytyjski serial w najlepszym tego sensie, dużo humoru, tam gdzie w książce nawet go nie ma. akcja toczy się lekko i szybko, podoba mi się sposób w jaki wprowadzani są kolejni bohaterowie. CGI w pierwszej części nie powaliło na kolana (ożywienie posągów wypadło bardzo komputerowo), ale w drugiej, te piaskowe konie były niesamowite.
zarówno Norrell jak i Strange dobrani są bardzo dobrze, zwłaszcza Strange, jego arogancja, pociąg do teatralności i zarozumiałość, w książce nie były dla mnie aż tak mocno zarysowane jak tu. a ta scena kiedy Strange prezentuje swoją magię a Norrell się uśmiecha - no po prostu cudo, Eddie Marsan jest idealny w swojej roli. sceny z Gentlemanem są chyba najlepsze, on jest tu naprawdę przerażający i nieobliczalny, zaraz po nim prym wiedzie Childermass ze swoim sarkazmem, ale w książce nie był aż tak butny jak tu, czasem czuć leciutkie przegięcie. ogólnie te cztery postacie zostały nakreślone dosyć grubą kreską. jednak w drugiej części widać, że twórcy zaczynają dodawać im nowych cech i mam nadzieję, że z każdym epizodem będzie następowało pogłębianie tych charakterów.
aktor grający Stephena spełnia swoją rolę, choć szkoda, że nie jest to ktoś młodszy i przystojniejszy, brak mi w nim też tej dostojności którą cechował się Stephen. tak samo z Lady Pole, w książce powalała urodą, a w serialu z nich dwóch to Arabella jest ładniejsza, ale podoba mi się charyzma tej aktorki, scena kiedy wreszcie będzie mogła opowiedzieć co jej się przytrafiło na pewno będzie warta zobaczenia. największym zawodem jest Drawlight i Lascalles, owszem tacy jak w książce - plus to sfrancuszczone "Mr NoRRELL" - choć widać na pierwszy rzut oka, że to ludzie podli, na których dziecko by się poznało nie mówiąc o Childermassie, do tego jeden miał być małą łasicą a drugi przystojnym łajdakiem a mamy grubego bufona w peruce i chudzielca z wielką głową.
mam mieszane uczucia co do Lost Hope, miejsce trochę jak z horroru a trochę jak z Tima Burtona, po prostu gdzieś już to było. za to Londyn, choć zbyt czysty nawet gdy ma wyglądać na brudny i śmierdzący wygląda fantastycznie.
w każdym razie, czekam niecierpliwie na kolejne części. zwłaszcza na Johna Uskglassa.

ocenił(a) serial na 9
Kocham_Skippera

Mało powiedziane, że ekranizacja jest wierna. Twórcom udało się książkę skondensować niesamowicie, a nie ma się wrażenia, że skaczą po tematach jak po łebkach. Do tego przy całej wierności oryginałowi, całkowicie zmienili nastrój. Książkę zapamiętałem jako śliczną: beztroska, kolorowa, radosna. Podczas gdy serial ociera się wręcz o horror. Niesamowita sprawność, mam nadzieję, że ci ludzie zrobią jeszcze niejeden serial.

ocenił(a) serial na 8
Kocham_Skippera

Nie chce mi się zakładać nowego tematu. Po odcinku numer 2 i 3 stwierdzam, że ekranizacja jest mroczniejsza niż książka, parę scen usunięto, parę dodano, ale w ogólnym rozrachunku wyszło to historii na dobre.
- zaskoczyła mnie śmierć sługi Strange'a, który, o ile dobrze pamiętam, wyszedł z wojny bez szwanku, albo w ogóle go na niej nie było. W sumie dodało to trochę realizmu, magia magią, ale to je prawdziwa wojna. Tak samo Lady Pole. Klimat trochę jak z Penny Dreadful. Ładny był ten gobelinek, mam nadzieję, że Childermass go tylko wyciął, a nie pociął.
- drugie zaskoczenie - cycki O_o. Co jak co, ale cycek się nie spodziewałam.
- wojna się bardzo szybko skończyła. W książce Strange'a parę lat nie było.



Kocham_Skippera

Dobra, po trzech odcinkach można już coś zdecydowanie powiedzieć.
Jeśli chodzi o grę aktorską, to oczywiście wszyscy na wysokim poziomie, nawet jeśli muszą walczyć ze scenariuszowym przerysowaniem (Drawlight i Lascalles). To w końcu brytyjski serial. Dobry trzeci plan (Segundus, Vinculus!). Cilenti jako Childermass kradnie absolutnie każda scenę, w jakiej się pojawia. Strange i Arabella również świetni, prawie mi nie przeszkadza, że Carvel nie jest rudy ;). Bardzo podoba mi się rozwinięcie trochę wątku Lady Pole - przyznam, że podczas czytania książki wielokrotnie zastanawiałam się, czemu ograniczała się tylko do prób komunikacji słownej, mogła przecież coś np. narysować. Ciekawe, co i kiedy Norrell wywnioskuje z tego gobelinu. Mam szczerą nadzieję, że szybko, bo na razie dość grubymi kreskami jest zarysowany, i tylko w kilku scenach widać było potencjał tej postaci.
Wszystko trochę pędzi do przodu, niektóre elementy wylatują albo zostają tylko wspomniane, lata zamieniają się w miesiące itp. Chciałabym nad tym ubolewać, bo trochę szkoda, ale wydaje mi się, że niestety takie prawo serialu. Siedem godzin to i tak niewiele jak na tak bogatą historię. Zachowanie tempa narracji powieści byłoby zresztą niemożliwe nawet przy większej ilości odcinków, bo jest bardzo specyficzna.
Na razie najmniej podoba mi się Utracona Nadzieja. Gentleman przekonał mnie do siebie w chwili, gdy zobaczyłam go w ruchu, i nawet włosy ma z odcinka na odcinek jakby coraz lepsze ;) Ale na przykład zachowanie Stephena na balu w drugim odcinku było moim zdaniem zbyt dramatyczne. I tak przecież podrzuca później myśl o uwolnieniu Lady Pole, po co takie upraszczające wszystko rozegranie tej sceny?
Poza tym nie mam jak na razie zastrzeżeń, choć klimat bardziej przypomina powieści gotyckie, niż austenowsko-dickensowską atmosferę językową materiału wyjściowego (ale akurat wspomnianej gdzieś wyżej beztroski nigdy tam nie widziałam), i może trochę szkoda.
W tej chwili bardzo chcę się dowiedzieć, jak rozwiążą sprawę z Arabellą, bo wygląda to nad wyraz ciekawie (i pewnie się dowiem w nadchodzącym odcinku, wnioskując po tytule). No i oczywiście wyglądam Johna Uskglassa tupiąc nóżkami. :)

Do wypowiedzi wyżej - cycki? O_o
Jakoś mi umknęły.

ocenił(a) serial na 8
Skathi

"Do wypowiedzi wyżej - cycki? O_o
Jakoś mi umknęły."
Były w dość naturalistycznie pokazanej scenie porodu Stephena na statku niewolników :)

ocenił(a) serial na 4
Kocham_Skippera

Książki nie czytałem więc nie mam odniesienia.Serial jak dla mnie dziecinny.Ten cały demon to wygląda jak Elton John, a Eddie Marsan w peruce jak męska prostytutka .Dialogi jak w Xenie.Po 4 odcinka pass.

ocenił(a) serial na 8
pokemon227

to po cholerę oglądasz jak ci się nie podoba?

Książka była rewelacyjna, klimatyczna - latami czekałem na ekranizację bojąc się o to, aby nie zniszczono takiego potencjału. Serial jest fantastyczny, naprawdę odetchnąłem z ulgą.

ocenił(a) serial na 4
_dominic_

Nie oglądając ciężko jest ocenić, czy serial jest w moim klimacie.

ocenił(a) serial na 8
pokemon227

No cóż, trochę rozumiem Twój punkt widzenia, bo książka i serial skierowane są IMHO do dość specyficznego odbiorcy. Za nudne i poważne dla dzieci, zbyt ekstrawaganckie i bajkowe dla dorosłych. I w tym tkwi chyba przyczyna braku oszałamiającej popularności serialu. Argument o wyglądzie postaci nietrafiony - tak opisano ich w książce i taka była wtedy moda, choć może niezupełnie - peruka Norrella ma podkreślać jego skostniałość i brak zainteresowania współczesnością, w końcu na początku XiX w. tupeciki już były passe.
Mnie jednak JS&MN urzekł w stu procentach, warto czasem wyluzować i dać się ponieść fantazji niezależnie od wieku. Szczerze powiedziawszy to bardziej się bawię na Jonathanie niż na 5. sezonie Gry o Tron. Tam też smoki, zombie, czary mary i coraz bardziej drętwe dialogi, a jedyna rzecz która ratuje GOT przed mianem dziecinady to "szczucie cycem" ;)

pokemon227

Ale tam Elton John. Marc Warren przypomina Stinga z "Diuny" Lyncha. Z brwiami Thufira Hawata :-)

ocenił(a) serial na 4
ACCb

Być może taka mieszanka:) Ja już po czwartym odcinku se odpuściłem ten serial, jak Strange zaczął gadać ze zmarłymi żołnierzami.Wtedy mnie olśniło i żarówka się zapaliła w małym móżdżku what..the..F...?

ACCb

No i jeszcze ma w sobie punkowski wdzięk Malcolma McDowella z "Mechanicznej pomarańczy"... Oj ten brytolski urok ;)

ocenił(a) serial na 7
Kocham_Skippera

Nie przepadam za fantasy (choć tutaj mamy jakby rzeczywistość alternatywną, bo świat nie jest przecież całkiem fikcyjny), a humor Pratchetta i jemu podobnych już mi się znudził.

Obejrzałem 1 odcinek i mam mieszane uczucia. Realizacyjnie bardzo klimatyczne, ale tego się po Brytyjczykach zwanych Anglikami (ku uciesze Szkotów) można było spodziewać. Natomiast fabularnie głupkowate to i trochę pozbawione sensu. Liczę na to, że opowieść rozkręci się i nabierze jakiejś sensownej treści, która poza humorem będzie miała ręce i nogi. Dziś obejrzę ze dwa odcinki, może zmienię zdanie.


ocenił(a) serial na 9
per333

Mógłbyś uzasadnić, czemu głupkowate i pozbawione sensu :)?
Pytam z ciekawości, bo ani podczas lektury ani podczas oglądania serialu nie odniosłem takiego wrażenia.

ocenił(a) serial na 7
Mlodzik91

Pisałem to po obejrzeniu 1 odcinka, który był fajny realizacyjnie, ale płyciutki fabularnie. Przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Jednak po obejrzeniu kolejnych odcinków trochę pozytywniej tę historię odbieram. Nadal uważam, że jest nierówna. Może to wina montażu, dobrania odpowiednich ujęć, wątków i dialogów, bo nie zawsze zachowana jest spójność narracyjna.

Jeśli chodzi o fabułę - z jednej strony historia wydobyła się z infantylizmu i momentami jest nawet niebanalna, z drugiej strony to wciąż nie jest intryga wysublimowana, głęboka psychologicznie, błyskotliwa.
Postacie są narysowane ciekawie, ale jednocześnie są dość płaskie a ich motywy nie zawsze są przekonujące.

SPOILERY

Starszy mag chce przywrócić szacunek do magii angielskiej i wydobyć ją z mroków zapomnienia, ale jak na inteligentnego gościa zabiera się za to cokolwiek mało inteligentnie. Ma przerośnięte ego, jest zazdrosny, ale przecież nie jest półgłówkiem. Powinien rozumieć, że zawłaszczanie całej wiedzy magicznej dla siebie w kontekście przywrócenia Anglii magii jest po prostu klasycznym angielskim nonsensem.

Konflikt pomiędzy magami jest naciągany, wydumany i nieprzekonujący. Młodszy mag również powinien być co najmniej przeciętny intelektualnie, tymczasem momentami sprawia wrażenie osoby lekko niedorozwiniętej, głupszej od przeciętnego widza tego serialu.

Intryga, wątki, linia fabularna, to wszystko ma generalnie prostą konstrukcję. Oglądałem ostatnio sporo seriali brytyjskich (zwanych angielskimi, ku uciesze Szkotów) i zauważyłem ten ożywczy trend by portretować postacie i opisywać zjawiska szerzej, głębiej, wnikliwiej, rzetelniej. Tutaj tego nie ma, tutaj fabuła jest bardziej klasyczna, prosta, liniowa i niestety czasami przewidywalna.

Niemniej moja ocena jest pozytywna, uważam, że to jest serial dobry. Wreszcie coś o rzeczywistości alternatywnej, osadzonej w naszych ziemskich realiach, w odniesieniu do naszej ziemskiej historii. Dramaturgicznie produkcja daje radę i ma w sobie sporo, jakby to powiedzieć, wdzięku.

per333

Nietypowo poprę w 100% twoją wypowiedź... Choć do mnie głównie przemawia ten staroświecki wdzięk i nawet bym powiedziała, że brak rozbudowania postaci ów wdzięk podkreśla.
To jakie brytyjskie (zwane angielskimi, ku uciesze Szkotów) produkcje polecisz? .... Poldarki, Outlandery (jak wiadomo ;), Black Sailsy, Banishedy obejrzane...

ocenił(a) serial na 7
evo_33

Nie wiem co Tobie polecić, mamy w końcu zupełnie inne gusta. Outlander reprezentujący kobiecą fantastykę o dziwo podobał mi się. Black Sails także. Pozostałych dwóch tytułów wymienionych przez Ciebie nie widziałem.

Z produkcji brytyjskich, irlandzkich, australijskich i nowozelandzkich raczej pozytywnie oceniam:

Wentworth - 6/10 - o więzieniu dla kobiet, ale to bardziej dramat obyczajowy
The Missing - 8/10 - kryminał, którego akcja toczy się we Francji
Peaky Blinders - 7/10 - początki "przestępczości zorganizowanej" w Anglii, na przykładzie cygańsko-irlandzkiej rodziny "mafijnej". Dobrze opowiedziane. Okres międzywojenny.
Penny Dreadful 7/10 - ryzykowna wariacja na temat XIX wiecznej literatury grozy i popularnych postaci z tą literaturą związanych. Końcówka XIX wieku.
Broadchurch 8/10 - kryminał, pierwszy sezon znakomity, drugi znacznie słabszy
Ripper Street 7/10 - koniec XIX wieku, posterunek policji w jednej z dzielnic Londynu, tam gdzie grasował Kuba Rozpruwacz
Top of the Lake 8/10 - akcja toczy się na Południowej Wyspie, którą miałem przyjemność kiedyś odwiedzić (gdy mieszkałem na Północnej Wyspie) - kryminał, z lekko przerysowanymi postaciami, typowa narracja Jane Campion. W serialu pojawia się też jej aktorka Holly Hunter.
The Fall - 8/10 -Belfast, serial bardzo klimatyczny, z powolnie budowaną dramaturgią.
Utopia - 8/10 -jeden ze świeższych współczesnych seriali sf, choć drugi sezon znacznie słabszy
Black Mirror - 9/10 - sf, tematyka socjologiczna, każdy odcinek to inna historia. absolutnie błyskotliwe wraz z odcinkiem dodatkowym, specjalnym, który mógłby być samodzielnym filmem.
Luther - 6/10 - trochę przerost formy nad treścią, ale klimatyczne to bardzo
The Shadow Line - 8/10 - kryminał

W koprodukcji brytyjskiej jest też Generation Kill, serial wybitny, ale niszowy, nie dla każdego widza. Jest hiper realistycznym serialem wojennym, co osoby oczekujące "akcji" zniechęca.

per333

Część obejrzana, część odłożona już wcześniej na półeczce "do obejrzenia".
Np z "Ripper Street" jest ten problem, że odcinki są częściowo niedostępne.

Z zaległych pewnie na pierwszy ogień pójdą "ostre kaszkiety" i śliczny, lecz zabójczy Jamie D. w "The Fall".
Pannę Moos pewnie sobie obejrzę na jesieni... Jane Campion idealne pogłębia depresję.
A skąd ten wniosek o różnych gustach?

ocenił(a) serial na 7
evo_33

P.S. Black Sails to serial amerykański. Outlander chyba także. Wbrew pozorom...

per333

Owszem tak, ale dzięki "zapleczu" ( aktorzy, kostiumy, muzyka, plany zdjęciowe: Szkocja & RPA) amerykańskość producentów schodzi na dalszy plan.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones