"Uwielbiam" ogladać film, gdzie główna bohaterka uwikłana w poważne i zawiłe sprawy wyglada jakby wyszła prosto z salonu kosmetycznego. Jako kobieta, która jest na topie i zna sie na tego typu rzeczach widzę najnowszy balejaż na włosach, nienaganny manicure i makeup. A wszystko to może jest pożądane dla aktorki typu femme fatalle, ale niekoniecznie dla byłej uczestniczki walk w Afgniastanie i osoby w traumie, która tkwi w dośc trudnej emocjonalnie sytuacji. Mysle, że osoby znające sie na rzeczy wiedzą o czym mówię, i potrafia docenić aktorów, którzy dla roli są w stanie zrezygnować z tego estetycznego sznytu i byc bardziej autentyczni...
O tototo mnie najbardziej rozwaliły pieknie pomalowane paznokietki na misji w Afganistanie zanim zastrzeliła tych cywilów.
Też mi to przeszkadzało przez cały film. Maya z książki też była atrakcyjna, ale nie w taki sposób... Jeszcze ten wyraz twarzy, jakby się ciągle uśmiechała. Aktorzy to niestety słabość brytyjskich adaptacji Cobena.
"Jeszcze ten wyraz twarzy, jakby się ciągle uśmiechała" - typowa ofiara botoksu i wypełniaczy, mimika jej siadła.
Wszystko ma pkusy i minusy. Ale zeroc uwage ze wlasnie moze autor mial na mysli to, ze gkiwna bohaterka przykruwala wlasnie w taki sposob swoje bolaczki? Wiekszosc jak ma problemy to swietnie wyglada a z kolei w srodku „lezy”… Warto spojrzec z innej perspektywy. Pozdrawiam
Zgadzam się. Ale zaintrygowało mnie stwierdzenie, że jesteś na topie. W jakiej dziedzinie jesteś popularna?
Historia kinematografii zna sporo przypadków, kiedy aktor poświęcał się dla roli, by uwiarygodnić swoją postać. Chudł, tył, nabierał masy mięśniowej itp. byleby lepiej wpasować się w rolę. Raczej się takie poświecenie doceniało w przeszłości. Tutaj mamy aktorkę, której przed zdjęciami do tego serialu nawet się chyba na siłownię nie chciało za często chodzić. Dodatkowo wybrali do roli wyszkolonej żołnierki aktorkę o bardzo delikatnej budowie ciała, niewysoką (163 cm), stawiając chyba wyłącznie na urodę twarzy. Niezbyt dużo tu profesjonalizmu, ogólnie rzecz biorąc.
Bardzo, ale to bardzo słaby miniserial. Gra aktorska tragiczna. Ten cały komisarz, czy jak mu tam z tą brodą i ten jego partner gej powodują że mam obrzydzenie do brytyjskiej policji. Jeszcze jakieś hasło tam padło "teraz już wiesz dlaczego nie posiadamy broni" to już oficjalny upadek tego społeczeństwa. Oczywiście do ekranizacji tego "dzieła" użyto najbogatszych dzielnic, no chyba tylko po to żeby nie pokazać tych dzielnic ciapatych w Birmingham na przykład. Nie polecam, straszny chłam.
Aktorka jednej miny i perfect look, nie mogłam na nią patrzeć, dlatego taka nota bo scenariusz nie był taki zły