Myslalem, ze strasznie sztucznie gra. Ze chyba naprawde jakos wyroznia sie w tym serialu brakiem aktorstwa. Dopiero po obejrzeniu ktoregos tam z rzedu odcinka online (mialem braki) dostrzeglem i zrozumialem, ze ona gra kogos, kto ma grac. A mianowicie ma do zagrania postac, ktora ewidentnie jest falszywa, wszystko co mowi ma przemyslane, ma dwie twarzy i przewaznie udaje kogos kim nie jest, robiac to z mysla o swoich korzysciach (wychodzac za Janka staje sie pania Janicka, a wiadomo jaki to dla niej łow, jesli chodzi o majatek tego o to jej "wybranka" ). Pozdrawiam, i wiem, wiem,...Ameryki nie odkrylem;p
Ameryki nie odkryłeś, ale to odkrycie czeka wszystkich tych, którzy wciąż ją jeszcze krytykują. Marta Żmuda Trzebiatowska gra świetnie tę rolę. Jest dokładnie tak wredna, bezczelna a przy tym sztuczna i śmieszna jak ma być. A razem z Aldoną Jankowską tworzą znakomitą parę.. :) Nie spodziewałem się, po tych poprzednich słodkich jej kreacjach, że może ukazać tak inne oblicze. Gratulacje. To tylko świadczy o tym, że nie można krytykować aktora po jednej roli. Mam na myśli już teraz Julię Rosnowską, którą wiele osób krytykuje myśląc że Julia Chmielewska to Julia Rosnowska... ech...
Ja tam Marty za wiele mnie oglądałam, ale uważam, że jest o wiele mniej irytująca niż Urbańska, a także lepiej gra... Marta jako Monika jest wredna i dwulicowa, więc gra OK, czasem wg mnie trochę przesadza,a le to moje zdanie. Jednak jej scenki z matką są niezłe :D :D :D
Ja uważam, że Julia jest spoko zagrana ;)
Delikatnie powiedziane, ze MZT przesadza. MZT pasowała do roli prostytutki w Twarza w twarz, niewiele mowiła, niewiele jej było, widocznie komus zalezy zeby takie monstrum promowac.
Taką osobą łatwo sterować. Podsumujmy
a) napaliła się na udowodnienie całemu światu jak jest wszechstronną i utalentowaną aktorką, więc najłatwiejszą metodą manipulacji jest sugestia iż zaspokoi się jej ambicje biorąc ją do produkcji danego projektu
b) odrestaurowany wygląd. Każdy kto śledzi przebieg jej kariery od początku pamięta że w 2007 roku Marta wyglądała zupełnie inaczej (inny kolor włosow, aparat na zębach, pełniejsza figura, nie liczę już ile razy ona sama wspominała o swoich krzywych nogach w prasie) Mamy tu przykład skrajnej zmiany zachowania od szarej myszy do lolitki i jeżeli dodać do tego nagły wzrost popularności na tak wczesnym etapie zawodowym odbiło się do na jej narcyżmie. Chce ona być w centrum uwagi i a towarzystwie facetów zachowuje się jakby dzięki samej urodzie potrafiłaby każdego z nich uwieść.
c) po wywiadach jakich udziela widać jedno - dziewczyna jest bystra jak woda w szambie. (najlepszy przykład wywiad z Piotrem Najsztubem ze stycznia 2010 roku) Wolna wola wogóle nie wchodzi w rachubę tylko ślepe posłuszeństwo.
Oczywiście pamiętajmy o tym, że współpraca ze Żmudą do łatwych nie zależy bo nie raz już się skarżono na jej fochy i gwiazdorzenie. Kubeł zimnej wody jak np. fiasko filmu "ciacho" niedostrzężona rola w amerykańskiej komedii romantycznej "Love Wedding, Merriage" i Marta szybko przypomina sobie o tym gdzie jest jej miejsce w Showbiznesie.
Mnie Żmuda nadal nie przekonała do tego abym napisał, że kreuje jakąś postać. Dlaczego już wyjaśniam - w postaci Moniki Miller jest za dużo groteski, przez to że Żmuda przerysowywuje je zachowania, np. we fragmencie jak próbowała wmówić jakiejś koleżance w pracy że nadal jest w związku z tym znanym aktorem, a tu wparowała matka z prezentem na pocieszenie. Może twórcom serialu o to chodziło, ale moim zdaniem czarny charakter nie powinien być tak żenujący.
To racja, zachowania bohaterki są przerysowane, ale wg mnie to i tak duży krok wprzód po np. 'Chichocie losu'. Widziałam jeden odcinek tego badziewia i byłam w szoku, jak można dostać rolę nawet w podrzędnym serialu, kiedy się nie ma jakichkolwiek umiejętności aktorskich. A tutaj, w 'Julii' - jestem zaskoczona, bo jaka by ta gra była groteskowa, to jednak jest i, mimo wszystko, w miarę naturalna. Założę się, że Trzebiatowska ostro pracowała nad warsztatem, a nawet - kto ją tam wie - może wzięła jakiś kurs aktorski, one są ostatnio modne...?
NIe koniecznie kurs. Mogło wystarczyć współpracowanie z naprawdę wybitną postacią polskiej kinematografii i podpatrzenie jego stylu gry i współpracy na planie z resztą ekipy. Każdy aktor obojętnie czy to ktoś kto spędził życie na deskach teatru czy samych kinowych hitach wyprodukowanych w Hollywood przyzna że jego gra jest bardziej efektowna gdy świetnie opanuję technikę reakcji emocjonalnej w kontakcie z drugą osobą. A Marta w zeszłym roku miała okazję grać w filmie z Januszem Gajosem więc pewnie sporo się od niego zdążyła nauczyć.
Faktycznie, praca na planie tego filmu pewnie miała wpływ na jej warsztat :) To dobrze, jeśli dalej będzie się kształcić i udoskonalać w grze aktorskiej, to może wybije się kiedyś ponad seriale... Tego jej życzę, jeśli ma prawdziwy, nie wylansowany talent - a zalążki tego ma na pewno, czas pokaże, czy potrafi dać z siebie więcej...