Kreska Pana Kiełbusa nieco inna od Mistrza Christy. Ale absolutnie akceptowalna. Serial spłycił wiele zeszytów jak Złoty Puchar, który został bardzo okrojony i ogólnie zmieniony. Tu powinien powstać pełnometrażowy film. Zeszyty były komiksami, więc nie było animacji, ale dynamika w komiksie jak bójki, światło czy różne imitowane ruchy w postaci chmurek to wszystko moim zadaniem zostało pięknie przeniesione. Grafika jest piękna, kolory naprawdę bajkowe. Dubbing moim zdaniem dobry, choć miałbym tu akurat pewne zastrzeżenia, ale to kwestia gustu. Animacja trochę nierówna, jakby za mało klatek zrobili, ale mimo wszystko się broni. Historie to wielki misz-masz wielu odcinków. Niestety spodziewałem się przynajmniej 20 odcinków więc mam duży niedosyt.
Mimo wszystko słabe.
Wyszło jak zwykle - typowo po polsku, czyli beznadziejnie.
A czego się spodziewałeś skoro pierwowzór to mega lipa, to jak animacja może być dobra.
komiksy są bardzo fajne.
ale widząc kto się zabrał za serial niczego dobrego się już nie spodziewałem.
Zebrali wszystkich, którym cokolwiek zależało na nakręceniu tego serialu. Zrobili mnóstwo dobrej roboty, widać, że z sercem. Wydaje się, że lepiej nie można było. Dla mnie jest znakomicie. Kreska Pana Sławka Kiełbusa jest taka jaką wyobrażał sobie Pan Janusz Christa. Tło za które, mam nadzieję, odpowiada Pan Piotr Bednarczyk, jest nawiązujące do klasycznych Kajtków. Animacja komiksowa, postacie wyraziste, humor zachowany. Scenarzyści wybrnęli znakomicie nie powielając znanych historii, tylko lekko je naginając i ciutkę zmieniając, dzięki czemu ogląda się to jak coś nowego. Dubbing mi bardzo pasuje, co przyjąłem z wielka ulgą, myślę, że to było duże wyzwanie dla TWÓRCÓW. Podołali. Największym wyzwaniem jednak było to, aby film spodobał się najmłodszym widzom, jak i starszym wyznawcom, wychowanym na komiksach Pana Christy. Jak widać po opiniach, wygląda to dobrze i widzowie chcą kontynuacji. Ja już nie mogę się doczekać. Wszystkim osobom, które mówią, że obejrzały jeden odcinek i nie mogą dalej, polecam, aby obejrzsły następne i to po kilka razy, tak jak za dzieciaka czytało się wiele razy komiks. Wchodzi, uwierzcie, że wchodzi. I to bardzo dobrze
Jak widać po opiniach, wygląda to słabo i widzowie nisko oceniają ekranizację.
Mało komu się podoba, a że w ogóle zdarzają się tacy, którym się podoba?
Cóż, nawet Klan ma swoich miłośników.
Największym minusem to zbyt krótkie odcinki ;) odżył u mnie sentyment do komiksu :D
Szczerze, to dla mnie trzy pierwsze trylogie (Złoty Puchar, Szranki i Konkury, Woje Mirmiła, dalej w skrócie "TPT") w zasadzie to mogłyby nie należeć do kanonu tego, co mieliśmy od "Szkoły latania" wzwyż. A więc: jeżeli robicie serial na podstawie Kajka i Kokosza, to niech będzie on albo o czymś z TPT, albo o czymś, co było po TPT. Jeżeli w serialu mają być Zbójcerze i Miluś, to niech w tym serialu nie będzie wątków z TPT. A jeżeli w serialu ma być wątek kradzieży pucharu w celu szantażowania Mirmiła, wątek Dajmiecha itd. - niech lepiej nie będzie w nim Milusia, Zbójcerzy etc.
Dlaczego?
Ano dlatego, że:
- w TPT Mirmił był księciem, później tylko kasztelanem.
- komiksy nijak nie wyjaśniają, skąd się wzięli Zbójcerze - w TPT nawet ich nie wspominano, a gdy debiutują, to bohaterowie sprawiają wrażenie, jakby znali ich od niepamiętnych czasów. Trochę się jedno z drugim nie klei.
- złoty puchar nie pojawia się nawet w Szrankach i Konkurach, ani w Wojach Mirmiła - i to ma być coś, za co by Mirmił oddał księstwo?
- ciotka Zielacha zamiast Jagi.
- anonimowe państwo Kajka i Kokosza zostaje po zakończeniu TPT przemianowane z królestwa na księstwo.
- Kokosz miał w Złotym Pucharze wuja-karczmarza, który później iście przepadł. Jakby nigdy go nie było.
Dodajmy, że spotkanie Kajka i Kokosza z Witem w "Na wczasach" zostało tak przedstawione, że można je interpretować zarówno jako pierwsze spotkanie (zwłaszcza jeżeli uznamy, że kanon "Szranków i konkurów" nie należy do kanonu "...wczasów"), jak i następne.