Jak dla mnie cała akcja zaczęła się rozgrywać dopiero pod koniec. Oczywiście interesujący był moment, kiedy pojawily się Mojry, jednakże początek sezonu nie przemówił do mnie.

Natomiast sam scenariusz bardzo typowy, tj mamy czarne charaktery, które mają swoje chwile słabości im widz im współczuje. Mamy też dobre charaktery, które mają coś za skórą i momenty, w których nie spodziewalibyśmy się, że wyjdzie z nich jakieś zło, np. Orfeusz uderzający kolesia na łodzi, Prometeusz prowadzący narrację przez cały sezon, a w końcu zasiadający na tronie Zeusa, co przywiodło mi na myśl jeszcze większe zniszczenie, mogące się wydarzyć za jego przyczyną w 2gim sezonie, gdyby taki powstał. Zeus to człowiek na którym ciąży scheda po wychowywaniu się w toksycznym domu, bez wsparcia ojca (jakież to znane w dzisiejszych czasach), który w pewnym momencie budziłby litość widza, o ile już jej nie wzbudził, bowiem widać w nim braki emocjonalne, narcyzm itd. Celuję, że gdyby to były dawne czasy, gdy seriale po prostu się nagrywało, to pewnie doczekalibysmy 7-9 sezonów, gdzie wszystko by się zdążyło obrócić po 10 razy, dobrzy bohaterowie staliby się złymi, źli dobrymi i potem znów wróciliby do swoich korzeni, i tak w kółko. Międzyczasie Posejdon by umarł, a może któryś z bogów jeszcze, a na końcu na tronie Olimpu zasiadły ktoś, kogo byśmy się kompletnie nie spodziewali - byłby to pewnie Kaos - w polskiej mitologi znany pod nazwą Chaos, a chaos nie przywodzi na myśl nic dobrego, jednak w serialu miałby tylko dobre cechy, tak żeby dodać jeszcze więcej przewrotnego charakteru całemu scenariuszowi.