Czytając komentarze, dochodzę do wniosku , że osobom ,które przeczytały komiks , a dopiero później serial nie przypadł on tak do gustu,jak tym ,którzy nie czytali, i można dojść do wniosku ,że lepiej nie czytać... Ja oglądałam najpierw serial, teraz przeczytałam komiks i moje odczucia są takie , warto sięgnąć po jedno i drugie . To , iż ekranizacja różni się od fabuły serialu , może większość drażnić,mnie natomiast cieszy. Kilka wątków jest podobnych przez co można przewidywać dalsze losy bohaterów w filmie, jednocześnie oczekując niespodzianki. Wątek babki Kaznodziei w komiksie jest genialny natomiast w serialu narazie pojawia się w formie zagadki. Cassidy zarówno w filmie jak i komiksie jest wg mnie najbardziej podobny do pierwowzoru , jednak w filmie podoba mi się bardziej.
Ale np. Tulip to była w komiksie bardzo charakterna dziewczyna, która nigdy nie przespałaby się z Cassidym, bo była zła na Jessego.
W obu dziełach zbędny wydaje się wątek Gębodupego: w komiksie i w filmie ta postać jest chyba tylko z powodu swojej zdeformowanej facjaty. W komiksie znalazło się jeszcze miejsce na długą historię powstania tego bohatera, ale i tak cały czas ta postać wydawała mi się zbędna. Jego późniejsza przygoda z muzyką (nie chcę spoilerować innym) była ni w pięść ni w oko. Nie miała żadnego związku z żadnym z głównych wątków opowieści. Nie wiedziałem, po co o tym czytam. W serialu nie rozumiem wątku Piekła. Jakoś pewnie z tego wybrną (jestem po 10. odcinku 2. sezonu), ale takie to głupie i nijakie. I co mnie to wszystko obchodzi? Jaki to ma związek z czymkolwiek? Zastanawiające jest również, jak Jesse wysłał Gębodupego do Piekła. Może rozkazywać Słowem, ale inna osoba musi to wykonać w sposób nieprzekraczający jej możliwości. Przynajmniej do tej pory tak było. Jedynym wyjątkiem było nagłe pojawienie się Gębodupego w Piekle, tak jakby się teleportował. Skoro moc Słowa jest tak wielka, to Jesse z każdej opresji może wyjść obronną rękę: może na przykład powiedzieć, że przenosi się razem ze swoimi ludźmi 200 km dalej. Tymczasem to wygląda najczęściej tak, że może komuś kazać rzucić broń, ale nie może rozkazać wykonać skoku 20 km wzwyż (bo to dla tej osoby jest fizycznie niemożliwe). Ale Gębodupego przeniósł do Piekła na pstryknięcie palcem. Niekonsekwencja. Gdyby jego moc była tak duża, nie musiałby się martwić tym, że ktoś musi usłyszeć jego rozkaz. Mógłby zamiast tego stopić broń przeciwnika bądź zrobić cokolwiek innego (otoczyć się na stałe niewidzialną armatoodporną barierą, która uaktywniałaby się tylko w momencie ataku na Jessego).