Finał to jakaś porażka. Pół odcinka poświęcone sprawie z Carlosem. Nie była ona nawet przez chwile porywająca czy jakoś bardzo ciekawa a zabrała polowe finału. Jej koniec podobnie jak początek po prostu mało porywający. Uciekanie kaznodziei przed policją bez komentarza. Szeryf wypytuje Cassidy o syna jakby nie patrząc torując go a potem jak gdyby nigdy nic go wypuszcza... No i na koniec epicka scena na którą każdy czekał i głupi anioł udający Boga. Ja się lekko rozczarowałem, komiksu nie czytałem oczywiście. Według mnie sezon 1 był średni, ma bdb momenty ale to tylko momenty. Na plus na pewno zdjęcia i różne oryginalne wstawki jak chociażby zegar odliczający czas na cały ekran, coś w stylu klimatu Tarantino. Mam duże nadzieje związane z drugim sezonem bo serial ma potencjał. Nareszcie koniec tego nudnego miasteczka i trzy bardzo fajne postacie razem w trasie. Liczę, że 2 sezon będzie o niebo lepszy. Oby! PS: Liczę, że ta szalona organistka zginęła i nikt jej do serialu już nie "przywróci".