Czy to naprawdę koniec??? :(
Tak strasznie mi przykro...
Ja też! To był najpiękniejszy serial jaki oglądałam. I ciężko będzie się przyzwyczaić, że to koniec.
Tak, ja się zakochałam w tym serialu, w jego bohaterach. Połączyła mnie z nimi szczególna więź, a kiedy śledziłam ich losy czas się dla mnie zatrzymywał. Czułam jakbym była wśród nich, w Ensenadzie, w Mexico city. A teraz to już koniec. Nie wiem czy jakakolwiek telenowela obudzi we mnie kiedykolwiek tyle emocji.
Ja miałam tak samo. Żadna telenowela nie pokazuje tak naturalnie ludzkich uczuć jak ta. Miłość i przyjaźń ukazana w najpiekniejszej postaci...aż chce sie tego doświadczyć.
Masz rację cocco. Nie było cienia sztuczności w relacjach bohaterów. Myślę nie tylko o tych pozytywnych, ale o negatywnych też. Głównie o Finie - naprawdę trzeba umieć zagrać takiego diabła, jakim ona była. I jeszcze jedna rzecz, która bardzo mnie ujęła - relacja Renaty i Gonzala. Piękna,cudowna po prostu. Jej "aj papito" zostanie mi w pamięci tak długo jak ostatnie słowa Jero "jesteś sumą moich marzeń":*
Relacja Renaty z Gonzalem była piekna. Pokazane było, że nie trzeba więzów krwi, by kogoś prawdziwie kochać.
A chemia między Jeronimem a Renatą. Silvia i Juan genialnie odtworzyli swoje postacie. Łącząca ich bohaterów miłość to cud nad cudami. Ten serial na zawsze odcisnął na mnie piętno, ale w dobrym tego słowa znaczeniu.
Muszę przyznać, że to co połączyło Renię i Jeronima stało się dla mnie obiektem zazdrości - to znaczy, że kiedy na nich patrzyłam, to chciałam być Renią:) Wiem, że to może śmieszne, ale jak już parę razy zaznaczyłam bardzo się wkręciłam w CME:)
Pewnie czeka, tylko jeszcze nie wie o istnieniu swojej Reni:) Swoją drogą, jeśli mowa o Jeronimie, to on nie od samego początku zdobył moją sympatię. Ba, nawet mi się nie podobał. Z czasem jednak przekonał mnie do siebie, zwłaszcza od momentu, kiedy próbował odzyskać Renię po tym co jej zrobił. Jaki on był romantyczny, że ach i och:)
Tak wtedy i moje serce podbił. Na początku nie. Tylko zemsta mu była w głowie.
Ale jak on zdobywał Renię. Te kwiaty, filmy z ich życia....:)
To wszystko było takie piękne i słodkie, że aż czasem to nie dziwiłam się Robercie, że zazdrości siostrze męża i tego, że ją wszyscy kochają. W sumie to jak można nie kochać takiej charyzmatycznej osoby jak Renata Monterrubio:)
Renata to idealnie skrojona postać. Jej charakter, ten śmiech...chciałabym kogoś takiego poznać. Chociaż przy kims takim to poczucie własnej wartości chyba by mi spadło. :)
Widziałam kiedyś wywiad z nią (nie pamiętam gdzie dokładnie) i wydaje mi się, że ona w realu też jest taka jak Renia - nie wiem, czy wolno coś takiego wnioskować po jednym wywiadzie. Trochę kokietka, trochę tajemnicza, ale bardzo sympatyczna i cały czas się śmiała. Bardzo miła osoba:)
Tez mi się wydaje, że jest taka. Z reszta nawet trudno mi byłoby sobie wyobrazić, że jest inna.
W każdym bądź razie jestem uzależniona od CME i brakuje mi go bardzo.
Mnie także. Pamiętam dzień, kiedy dowiedziałam się, że zamiast mojego ukochanego Sortilegio będzie jakaś nowa tela. No i sobie pomyślałam - pewnie jakiś badziew. Z czasem się tak wciągnęłam w CME, że odpędzałam w myślach moment, w którym pojawi się przeklęty napis FIN. No i pojawił się niestety. Chyba żadne słowa nie są w stanie opisać strat, jakie wyrządziło mi zakończenie historii Renaty i Jeronima. Słowa wielkie, ale prawdziwe. I na pewno mnie rozumiesz...
Tak doskonale. Kiedy tańczyli w winogronach i pojawił się "koniec" pomyślałam, że to sie nie może skonczyć ot tak sobie, ale niestety :(
Oglądam właśnie znowu ostatnie odcinki i nie moge opanować wzruszenia. Roberta była najbardziej skrzywdzoną i samotną osobą . Jej śmierć choc myslałam, że tak się nie stanie, bardzo mnie zasmuciła.
Kurczę mnie też było jej strasznie szkoda. W końcu okazała skruchę, nie ważne, że tak późno. Mogli ją oszczędzić. Tak samo Marinę, która właściwie nic złego nie zrobiła, a w dodatku zaprzyjaźniła się z Renatitą:)
Kiedy Marina się żegnała, to tak płakałam, że jak moja mama mnie zobaczyła to az sie zdziwiła. Nie musieli jej uśmiercać. Juz wszystko sie tak fajnie między ta trójka ułożyło. Wystarczył jeszcze jakis dobry mężczyzna dla Mari i już :)
Jak odchodził Chema to tez było bardzo wzruszające. Szczególnie podczas otwarcia tej restauracji.
Przyznam się, że wśród ostatnich odcinków, nie był takiego, na którym bym się nie wzruszyła. No, a jak już ktoś umierał, to jakby ktoś mi bliski. Szkoda Chemy, mógł być z Julietą na przykład:)
Taka fajna przyjaźń się między nimi zawiązała. Mogła przerodzic się w coś więcej. Ostatnie odcinki były tak pełne miłości. Rozmowa Gonzala z Matiasem, prośba Adri czy może mówić mamo do Constanzy, urodziny Renaty i Roberty...no cudo po prostu.
Mi też jest przykro, ale gdyby Marina nie była w ciąży z Jero to o wiele bardziej przeżywałabym tę telkę. Dosłownie jak dowiedziałam się, że Marina jest w ciąży to, coś we mnie pękło. Przeżywałam to bardzo długo... Trudno mi było pojąć, że Jero tak szybko przespał się z inną, nawet taką dobrą Mariną... przecież jak się kogoś kochało tak jak Jero kochał Renatę to nie mógł sypiać z inną. Mimo, że zakończyli niby tę miłość... I Jero tak szybko wątpił w Renatę... To mi się nie podobało... Nawet chciałam porzucić tę telkę, ale nie mogłam doczekać się momentu, gdy Regina dowie się, że to Renata jest jej córką... I oglądałam dalej... I nie żałuję, ale scenki Marina_Renata_ Jero działały mi na nerwy jak nie wiem... Jednak cieszę się, że oglądnęłam wszystkie odcinki bo telka była świetna... Na śmierci Mariny nie płakałam, trochę się wzruszyłam, to nie znaczy, że byłam zadowolona, że umiera. Wg mnie wątek Mariny nie powinien istnieć i niezależnie jak go rozwiązali nie satysfakcjonował mnie... Może wg scenarzystów taki koniec Mariny był najlepszym rozwiązaniem... To jest moje zdanie ;)
Śmierć Roberty była dla mnie bardzo smutna. Popłakałam się, bo Roberta pierwszy raz była szczera i na prawdę żałowała... Cóż, ja sobie tłumaczę, iż Robert w niebie spotkała Rafaela i ich dziecko i była tam szczęśliwa :D Jednak przez myśl przeszła mi taka sytuacja, na tej hacjendzie, gdy Renata z dziećmi przygotowuje się do wyjścia, małą Marinę zaprowadza do babci Reginy, a wtedy razem z Regina idzie Roberta uśmiechnięta, dobra i pomaga ubrać Rafaela, albo jakiegoś innego siostrzeńca, czy siostrzenice i później wszyscy idą na ten konkurs... Wtedy byłaby szczęśliwa rodzinka, ale jest jak jest :)
Wątek Chemy bardzo głupio zakończyli. Mógł być z Julietą... Ja go później polubiła, gdy nie był z Constanzą...
A relacje Renaty i Gonzala są fantastyczne, cudowne. Ich miłość też jest wielka.
Heh. Ja uważam, że tej ciąży Mariny miało nie być, bo później gdy okazało się, że Marina jest w ciąży to każdy zastanawiał się jak ona w nią zaszła, skoro nie spała z Jero. Dopiero późnej pokazali tę scenkę Jera z Mariną. Gdzieś czytałam, że telka miała się skończyć jakoś tak po tym postrzale Reginy i Gonzala przez Finę, ale później ją przedłużyli.
Mnie się wydaje, że Marinie tak naprawdę nie można nic zarzucić. W końcu to Jeronimo zwątpił w Renię i poleciał do Mariny. Ona od samego początku wiedziała, że Jero może wrócić do żony. A kiedy tak się stało, rozpaczała, ale nie próbowała ich rozdzielić. Nawet ciążę chciała ukryć przed Jero, dopiero Renata ją zmusiła do wyznania prawdy. Nie bronię jej, bo z drugiej strony związała się z żonatym facetem i mogła przewidzieć konsekwencje. Jednak, kiedy umierała było mi jej cholernie szkoda - zdążyła pokazać swoje oblicze, gdy razem z Renatą martwiła się i pomagała w poszukiwaniach Linaresa - i płakałam razem z Renią i Jero. Stwierdzam, że nie trzeba było uśmiercać postaci, która nie zrobiła nikomu krzywdy...
Właśnie! Marina nikomu nie zawiniła, a jesli już to Jeronimo też miał w tym swój udział. Ja lubiłam Marineę mimo, iz na początku sądziłam, że tak nie będzie. Miała wspaniały charakter.
Wiesz co cocco, ona mi czasem działała na nerwy, ale to tylko w scenach,kiedy siedziała na tej plebanii i beczała, że nie może być z Jero. Poza tym była cudowną kobietą. Zła to była Fina i Blanca, no i Agustin. Reszta jak dla mnie ok, nawet Roberta:)
Ja ją polubiłam już w Moim grzechu jako Renatę Valencię. Miała podobną rolę, najpierw intrygantki,potem się zrehabilitowała. Zupełnie jak Robertita. Kurdę naprawdę było mi jej szkoda, że Fina tak nią manipulowała i pozbawiła normalnych relacji z siostrą,a jej śmierć był straszna i wydaje mi się, że całkiem niepotrzebna.
Przepiękny ten cytat, przepiękna była ta scena i w ogóle cała telka:(. Jak mi jej brakuje:(
K_i_N_g_A_88 nie tylko Tobie brakuje CME. Forum mimo zakończenie telki nie umarło, jak to było w przypadku TDA, a to świadczy o świetności serialu. Ja na przykład lubię tutaj wchodzić, czytać i dzielić się z innymi fankami swoim zdaniem.
TDA to porazki telenoweli w czystym znaczeniu tego slowa:)))) to byl czysty absurd ta telenowela:)))w ogole gra perroni w kazdej telce ogranicza sie do ciaglego zanoszenia sie placzem ,szlochania:)) ilez mozna na to paptrzec:)))
TDA oglądałam tylko na początku,bo naprawdę fajnie się zapowiadało i takie halo wokół niego zrobili. Nie rozumiem tylko jak w związku z tym, że to takie dno, serial ten oceniono lepiej niż CME, które jest milion razy lepsze:0
przegladalam liczne komentarze po hiszp(akurat znam bdb jezyk:))) i wszyscy wychwalaja CME na oficjanlen stronie telki i na wielu forach
No mniejsza z tym, ważne, że nam się podobało i na długo zostanie w głowach i serduchach (przynajmniej w moim). Liczę, że kiedyś powtórzą, ze względu natak duże zainteresowanie:)
Przykro, że taka wspaniała telenowela nie zdobyła wielu nagród. Doceniona została tylko piosenka i Rocio w roli Finy.
Rzekomo. TDA zgarnęło za rolę Bernardy, Heriberta (kompletnie absurdalna nagroda, nawet nie wiem za, co) i chyba Livia. I to tyle. Recenzji dobrtych TDA nie miało.
Jednak ja też czytałam, że te nagrody są ustawiane...
Mi tez :( chcialabym obejrzec cos podobnego ale te telenowele co teraz nadaje tv4 to nie to samo.... Juan Soler wiem ze wczesniej gral w angeli obejrzalabym sobie to 2 raz ale kiedys widzialam ze na you tube czy dailymotion juz nie pamietam byly tylko 20 pierwszych odc a reszty nie z polskim lektorem ;/
Tak te telenowele nie przypominaja CME. To dowodzi, że jest niepowtarzalne i na zawsze zapamiętamy ten cudowny serial. :)
Ta telenowela jest cudowna, bardzo mi się podobała, po mimo tego, że nie ogladałam od początku :)
To nadrób sobie pierwsze odcinki :) na pewno nie bedziesz zalowala :))) ja ogladalam praktycznie wszystkie... te co nie obejrzalam to tylko dlatego ze akurat u mnie byla mala "awaria", nie bylo głosu podczas filmu ;/ i niestety nie pamietam ktore to byly odcinki bo bywalo tak ze glos ten znikal w kratke a czasem na dłuzej :/
Ja tez początkowe odcinki oglądałam w kratkę, ale potem już nie mogłam opuszczać. :) i nie żałuję :D
Ja oglądałam od początku :) Wszystkie odcinki :) I bardzo podobało mi się przejście z przeszłości w teraźniejszość. Świetnie wg mnie to zrobili :)