Od początku strasznie irytowała mnie postać Ariela i uważam, że sam ściągnął na siebie śmierć. Nie do końca rozumiem też, czemu nie wyszedł cicho z mieszkania Krzyska po 3 sekundach nagrywania — przecież miał już dowód! Wyglądało mi to na jakieś chore rozkoszowanie się udowadnianiem, jakim dupkiem okazał się jego ojczym i chyba podniecenie samym widokiem seksu... Gdyby tylko po cichu wycofał się, gdy ojczym wciąż był "zajęty", to nie doszłoby do całej tragedii. Strasznie wkurzający typ.