Zacznę od tego, że nie interesuje mnie książka. Tu oceniamy filmy a wszelkie fanbojskie uwagi typu "nie czytałeś książki, nie wolno CI tego oglądać/oceniać" proszę sobie wsadzić w...
Do meritum. Co my właściwie tu oglądamy ? 8 odcinkową banalną historię złożoną z samych sztucznych dłużyzn. Historię, którą przy dynamicznym podejściu i poprawnie zbudowanym scenariuszu można by zamknąć w dwu 1,5 godzinnych częściach.
Oglądamy odcinki, gdzie przeszło 50% czasu to nic nie wnoszące przemieszczania się bohaterów w spreparowanych sztucznie widokach. Wieje kompletną nudą.
Scenariusz przewidywalny i dziurawy jak sito. Przypomina telenowele brazylijskie z podobną dawką emocji albo kino telewizyjne klasy Herkulesa lub Xeny (chociaż te ostatnie wydają się lepsze)
Główna bohaterka, pod którą ewidentnie to wszystko było pisane, R. PIke niestety nie gra kompletnie, czy to przez botoks czy brak chęci ale jej twarz jest stała.
Trudno nie zauważyć wszędzie ukrytych już w produkcjach symboli jawnych lub tajnych a związanych z tęczowymi wpływami. Czołówka w postaci tęczowego koła, sztuczne na siłę promowane związki homoseksualne nic nie wnoszące do fabuły (M+2M, K+K) i oczywiście girl power ....
Poboczne motywy druciarzy czy białych płaszczy są właściwie w serialu zapchajdziurą i nic kompletnie nie wnoszą tylko wydłużają czas.
Odnoszę wrażenie, że cały budżet zjadła zatrudniona gwiazda, bo jeżeli to była ekranizacja książki to na pewno miała potencjał, ale ten został zmarnowany.
Na drobny plus : parę scen czarów, trochę bestiariusza.
Czy warto oglądać, wg. mnie nie - kompletnie stracony czas ...