Odcinki są niesamowicie szablonowe. Teraz dochodzi coraz bardziej natrętne wypowiadanie wszystkich oczywistości na głos (to sprawia, że dialogi są sztuczne, toporne), coraz słabsze aktorstwo, coraz nudniejsza akcja. I ta pozująca na geniusza Bones, która tak naprawdę jest idiotką i ma defekt mózgu. Geniuszem to był House, który miał bardzo szeroką wiedzę - o ludziach, religiach, językach, było tego mnóstwo. Bones nie potrafi zrozumieć nawet najprostszej hiperboli (acient times). Poza tym jest bardzo niesympatyczna i w prawdziwym życiu taka osoba na pewno nie miałaby tylu przyjacioł.
Ciekawi mnie już tylko wątek Pelanta i zamierzam wychwycić tylko odcinki z nim. Te "zwykłe" to już strata czasu, niestety.
Nie chcąc nikogo urazić, nie zgadzam się z twoją opinią.
Mimo iż oglądam ten serial od pierwszego odcinka nie poczułam nigdy niedosytu związanego z oczywistą fabułą i słabym aktorstwem.
Myślę, że jesteśmy przyzwyczajeni do filmów/seriali z dużą liczbą stałych bohaterów. W "Kościach" przewijają się ciągle te same postacie, o których wiemy już praktycznie wszystko i staja się dla nas nudne. W gruncie rzeczy jest to garstka naukowców, którzy pasjonują się swoją pracą i nie stać ich na szalone wyskoki typu skakanie ze spadochronu, czy też nocne wyścigi samochodowe.
Sama Brennan jest specyficzną osobą, zupełnie inną niż większość bohaterów jakich spotykamy na dużych ekranach. Przez całe życie była odosobniona i to sprawiło kłopoty z komunikacją z innymi. Zgadzam się z tym, że nie miałaby tyle znajomych w prawdziwym świecie, jednakże nie mogę się z godzić z tym, że jest idiotką. Jest niesamowicie inteligentna i oczytana - jak wielu takich ludzi spotykamy na codzień? W swoim życiu kieruje się logiką, co dla niektórych może wydawać się śmieszne i nieżyciowe, ale taka po prostu jest.