Oglądając tych kilka istniejących odcinków miałam nieodparte wrażenie, że gdzieś już widziałam podobnych gliniarzy z, zakręconymi jak faworki w wielkim poście, problemami. Podobny, choć łagodniejszy szef, a zamiast detektywa, co obudził się w latach '70 dziewczyna "wrzucona" do "dwójki" prosto z akcji :)
Czy tylko mnie klimatem kojarzy się ten serial z brytyjskim "Life on Mars? ;)