Bylaby wielka love a tu Bromskiego usmiercili.Marek darzyl uczyciem Lucyne,on tez jej wpadl w oko.W ogole przez caly odcinek byly podteksty typu z ta kawa,kiedy Lucyna powiedziala ze rano slodzi lyzeczke a Marek ze zapamieta bo mu sie to przyda w przyszlosci.W ogole caly odcinek on chcial sie do niej zblizyc,zeby go odwiozla do domu,moze herbatke ci zrobic?A kiedy on lezy martwy to Lucyna tak jakby obojetnie ze spotkaja sie kiedys.O co jej moglo chodzic?Ze w niebie sie spotkaja czy co?
Też uważałam to za zagadkowe, ale potem doszłam do wniosku, że wszystko działo się po to, żeby widzowie odczuli większy dramat... Niespełniona miłość i smutek po stracie bliskiej osoby, połączenie idealne na wywołanie łez... Tyle, ale to moje zdanie, nikt nie musi go podzielać ;)
Chodziło o to, że w wakacje lecą powtórki. "jeszcze się spotkamy" czyli spotkamy się w powtórkach :D
Ja odebrałam to tak, że Lucyna mówiąc: ,,Jeszcze się spotkamy" - miała na myśli, że spotkają się w niebie :)
Taki durny tekst.
A raczej to chyba Justyna ma myśli spotkają się po...śmierci w ''drugim świecie''.
Takie tematy przy telenoweli to bym zrozumiała ale przy "pseudokryminale". Masakra.