podoba mi się Schimscheiner jako patolog, Kuba połyka końcówki ale uroczy jak zwykle. Film ratuje kilku aktorów (Kuba uroczy jak zwykle mimo, że nie rozumiem co mówi), piękny pies i nadludzki wysiłek reżysera i operatora, żeby ten jawny brak profesjonalizmu poskładać jakoś do kupy. A - i muzyka - schizofreniczny, gwiżdżący akordeonista kompletnie mi nie pasuje do tego co widać na ekranie.