Po tejże produkcji o dość intrygującym tytule - "Koniec dzieciństwa" - wypuszczonej anno domini 2015, ludzkość mogła oczekiwać dużo więcej niż powtórki z Dnia Niepodległości (cz. 1) Egzorcyzmów Omena (cz. 2) i Przeminęło z wiatrem (cz. 3). Seryjka dobitnie pokazuje, że koniec dzieciństwa nie nastał jeszcze dla ckliwych i kochających swe ziemskie ego homo sapiensów; i choć od czasu do czasu coś tam świta pod postacią rzucanym przelotnie myśli pofotoszopowanego lorda Tywina Lannistera z gromadką autystycznych dzieciaków, to jednak wszystko ostatecznie sprowadza się do Mike'a Tysona Erudyty sytuującego gatunek ludzki w kategorii odkrywców ciasteczkowych lodów. Nie za taki New Age walczyłem. Oby nowy rok przyniósł nam bracia i siostry prawdziwy koniec dzieciństwa naszych towarzyszy i lepsze dzieła przewodnie dla nas.
Czytałeś książkę? Historia jest napisana w latach 50tych (60 lat temu!) a dopiero sfilmowana teraz. Więc mówienie że jest to powtórka filmu a, b i c jest bez sensu. To raczej te wspomaniene przez Ciebie filmy czerpią garściami z idei które są w książce "Koniec dzieciństwa".
Nie jest bez sensu. Nie mieszajmy do tego książki (której niestety nie czytałem), jest to FILMweb i jeśli ktoś decyduje się nakręcić ruchome obrazy w drugiej dekadzie XXI wieku i serwuje wszystkim mdłą powtóreczkę z XX-wiecznych klisz, to nie ma zasłaniania się, że książka stara. Książek się tutaj nie ocenia. Poza tym wierzę, że jakby była wizja, to można by przy tej samej warstwie tekstowej nakręcić jednak coś znacznie lepszego, niż kolejne amerykańskie wzdychanki i przepychanki. Lata lecą i trzeba ten gatunek ciągnąć w górę, bez żadnych usprawiedliwień.
Rozumiem Twój punkt widzenia i poniekąd się z nim zgadzam. Jednak uważam też, że często zbyt duża ingerencja w adaptację książki może zmienić jej filmowe przesłanie, tutaj wybrano ścieżkę, która byłaby w miarę wierną, choć wg mnie niewystarczającą, adaptacją i wizją tego co Clarke chciał przekazać. Dodatkowo nie oceniłem książki tyko napisałem że jest to adaptacja książki.
To co mnie np raziło w filmie to zbyt infantylna moim zdaniem wizerunek obcych. Kalleren był bardziej światłym obcym niż to co zobaczyliśmy. Wiele metafizycznych i filzoficznych wątków zostało potraktowane bardzo po macoszemu. Co niestety jest minues tej adaptacji. Gdyby skupiono się na innych wątkach książki, moglibyśmy otrzymać coś bliżej klimatem odyseii kosmicznej (w aspekcie klimatu i tajemnicy).
Ale przecież o to chodzi aby filmowe przesłanie było czymś odmiennym. Zwłaszcza, że książka dość stara i przesłanie należy unowocześnić.