Jak w tytule. Jestem gdzieś w połowie trzeciego odcinka i nie mogę wyjść z podziwu jak tej bandzie debili udało się przeżyć okres niemowlęctwa. Z takim poziomem inteligencji powinni byli podusić się kołderkami albo potopić się w wanienkach. Jak już nawet najstarszy i, wydawałoby się, najnormalniejszy z nich sprzedaje ukradziony w głośnym napadzie na jubilera, w którym zginął policjant, złoty zegarek u jakiegoś lokalnego pasera za 8 tysięcy. Na pracy policji znam się na pewno dużo mniej niż ci, pożal się Boże, zawodowcy, ale przecież lokalni paserzy to pierwsze miejsce gdzie szuka się takich łatwych do zidentyfikowania łupów. A wiadomo, że po zabójstwie policjanta sprawa ma wymiar priorytetowy. Biedna ta matka. To jest statystycznie nieprawdopodobne, żeby ze swojego łona wypluć czterokrotnie takie dałny. Może ćpała i chlała w ciąży?