Mimo że premiera tego ścierwa odbyła się 2 dni temu to na IMDB ocena wciąż jest zablokowana. Obsrali zbroje że ocena będzie na poziomie 1,5/10. To samo było z "Anna Boleyn", tylko tam poszli o krok naprzód, bo przy 26 tyś głosów, 24 tysiące to oceny 1/10 a wyliczyli średnią 5,6. Mistrzostwo świata obłudy, zakłamania i lewackiego #!@*&^%#
Działa chyba tylko Metacritic, Rotten też obsrał zbroję, ale to mnie akurat nie dziwi.
Odblokowano ocenę :) 20 tyś głosów. Ocena: 1,2/10 :D :D :D :D Gorzej niż u nas :D
Anna akurat zasługiwała na wyższą ocenę. Tak z 5.5/6. Bo ogólnie fajnie wyszło fabularnie i aktorsko, a twórcy mówili w wywiadach, że wiedzą że ona była BIAŁA, że nie zakłamują historii i nie mówią że była czarna, ale obsadzili czarną aktorkę żeby zrobić szum i żeby dopiec rasistom.
A co ma wspólnego obsadzanie czarnej w roli białej z "dopiekaniem rasistom"? Zwłaszcza, że irytuje to prawie wszystkich? A nawet jeśli faktycznie rasistom to dopieka, to czy naszym celem powinno być dopiekanie komukolwiek, czy może raczej dążenie do tego, żeby nikt nikomu nie dopiekał, i żeby na przykład właśnie rasizmu się pozbywać?
ich celem było to, żeby człowiek się oswoił i oglądał to maksymalnie ze zdrową irytacją z podwójnych standardów. Jednak 80% oglądających wścieka się z czystego rasizmu, poczucia wyższości.
Z czym się oswoił? Z zakłamywaniem historii? Komuniści uprawiali takie oswajanie przez dziesiątki lat, a ludzie się jakoś nie oswoili.
Rasizm jest przekonaniem, że jedne rasy są lepsze od innych. Domaganie się wiarygodności historycznej od dokumentu(sic!) i tego, żeby z powodów ideologicznych nie manipulować prawdą rasizmem w żadnym razie nie jest.
z oglądaniem innej rasy w roli białej rasy.
Powiedzmy sobie szczerze - jeśli obejrzysz że Azjata gra rolę białego, albo biały gra rolę Azjaty, albo Azjata gra rolę czarnego, albo biały czarnego, to Twoje uczucia są dużo mniej nieprzyjemne niż gdy widzisz że czarny gra rolę białego.
Oni dążą do tego żeby to spływało. Jeśli to nie będzie prowokowało do dyskusji, nie będzie nakręcało kasy, a wtedy nie będą uprawiać blackwashingu.
Są konteksty, w których mi to spływa. Na przykład, gdy film opowiada jakąś współczesną historię z USA i rasa bohaterów nie odgrywa w niej większego znaczenia. Są też konteksty, w których nie będzie mi to spływało nigdy, jeżeli film opowiada historię osadzoną w mitologii konkretnego kręgu kulturowego, jest filmem historycznym albo i nawet współczesnym rozgrywającym się w kraju i miejscu gdzie różne rasy nie występują. W szczególności zaś w sytuacji, gdy film twierdzi, że jest dokumentem(!) historycznym. W takiej sytuacji przypominają mi się jedynie "najlepsze" czasy sowieckiej propagandy i jej poprawianie historii (oczywiście w imię wyższej idei) i na coś takiego nie zgodzę się nigdy.
Czy by mi mniej przeszkadzała podmianka w inną stronę? Niekoniecznie. Przykładowo zeuropeizowanie pani major w rimejku "Ghost in the shell" też mi się nie podobało. A za kompletną niedorzeczność uznałabym film z białym Zulusem Czaką.