Jezusicku jak ona mnie wqrw... powinna zostac przy rolach niewinnych ksiezniczek sprzed stulecia/stuleci.
Totalnie nie pasuje mi na elfke. Non stop z zakrytymi uszami fryzura, i ta mimika twarzy. Kazda scena gdzie ma plakac, przejac sie po prostu odegrana przez skrzywienie na twarzy.
Zlodziejka nie jest wiele lepsza, ale ja jeszcze przeboleje, ale ta cala Poppy jest tragiczna.
Odpowiadajacy za dobor obsady roli zenskich wogole sie nie popisali. Do tego ta czarna Efka...HOW THE F..K?! bylo takie cus w ksiazce? Naprawde sa czarne elfy?
Widziałem dwa pierwsze odcinki.
Serial łba nie urywa , ale da się oglądać.
Natomiast mnie główna bohaterka nie denerwowała jakoś strasznie.
Do wielkiego aktorstwa to fakt , daleko jej , ale strasznej tragedii u niej nie zaobserwowałem.
główna postać - ta osoba która udaje, że jest aktorką, umie tylko jedną minę zrobić - jakby wpierniczała cytrynę - wiecznie skwaszony pysk. o reszcie też nie mam lepszego zdania. Gra aktorska na poziomie podstawówki. tylko 4 za pomysł.
no może i tak masz rację mnie też razi to jej sztuczne odgrywanie roli , ale nadrabia troszkę urodą.. :D jej rywalka lepiej odgrywa swoją rolę.. ale poza tym serial ma fajny klimat i co najważniejsze czuje go oglądając każdy odcinek.. dziwne to ale w innych serialach słabiej to odczuwam .. :)
Manu Bennett wypada z formy, jak dla mnie najlepiej szło mu w Arrow w roli Slade Wilson / Deathstroke
ale nie można mieć kogoś kto gra nie wiadomo jakiego twardziela po stronie dobra.
Czarne elfy są masowo występującą w innych książkach rasą ale nie wydaje mi się żeby one były rzeczywiście czarnoskóre. Z tego co kojarzę to raczej nie były białe jak śnieg.
O to,to...Poppy i jej niby płacz odbierają chęć do obejrzenia reszty serialu. Ale cóż,przeboleję,zamknę oczy i dokończę jakem zaczęła
sama prawda, to jakaś porażka, jestem na czwartym odcinku ale chyba się poddam... Główna bohaterka jest naprawdę bardzo ładna ale chyba pusta jak dzwon. Wygląda, jakby miała grać upośledzoną a nie wojowniczą księżniczkę, bo chyba na to się zapowiadało w pierwszym odcinku. Porażka, te rozdziawione ze strachu usta i wytrzeszcz jak u szopa pracza... Zdziwienie to chyba jedyna emocja, na jaką ją stać
Po obejrzeniu 10 odcinków stwierdzam że nawet mój faworyt Manu Bennett się nie popisał. Reszta aktorów to drewno ale nie drewno poziomu Arrow czy Legends of Tomorrow, tylko jeszcze większe drewno. Sądziłem że ten serial będzie lepszy jednak się pomyliłem.
"Mimika twarzy" :D :D
Czyli że jaka, bo jak mimika to twarzy, jak twarzy to mimika. Która więc to mimika twarzy? Chodzące chodzenie? Śpiące spanie?
Co do zaś oceny głównej bohaterki, okropnie jej to granie wychodzi. Nasycone, bardzo emocjonalne, przerysowane reagowanie nie współgra z powagą sytuacji, gdy raz po raz bohaterka boi się, po czym kokietuje rzęsami, po czym już jest pogodna i figluje, po czym znowu przesycona i dramatyczna. :D Gdyby czytać akcję wyłącznie z adekwatności jej reakcji emocjonalnych, to pewnie trudno byłoby ocenić co się tam właściwie dzieje.
Gra aktorska rzeczonego "druida" również jest mega przerysowana. Drze się jak co drugi bohater w filmie "300", ale u niego to chociaż pasuje do fabuły. Wzmacnia ten męsko-cycaty klimat siły, deficytu mydła, "nie, ja nie chcę być w świetle jupiterów, jestem surowy mężczyzna z lasu" oraz drapania się brodą w to, co swędzi. I fajnie, tak miało być i wyszło dobrze. Ogółem, taka rola pasuje przynajmniej do świata, w którym ją nakreślono i choćby dzięki temu, wybija to tą postać na pierwszy plan.
PS: nie rozumiem zarzutów odnośnie czarnych elfów? Co to, w żadną grę nigdy nie grałeś? W każdej są wielorasowe elfy. Właściwie, powiem inaczej... W żadnym uniwersum fantasy nie spotkałem się z brakiem zróżnicowanych odcieni skóry u elfów (i nie mówię tu o elfach z różnych gatunków: złotych, leśnych, wysokich, mrocznych "drow", etc). Właściwie, z tego na co dotąd natrafiłem, tylko ekranizacje książek Tolkiena zawierały homogeniczną rasę, pociągłych, wysmukłych elfów aryjskich. :P Ale to tak, jak z wampirami: kwestia konwencji. Nawet filmy z cyklu Dungeon & Dragons pozwalały sobie na pewne wariacje w obrębie własnego uniwersum.