Pierwszy sezon wciągał – miał tempo, chemię i klimat. W drugim pomysł był dobry, ale wkradł się chaos, a w relacjach (zwłaszcza romantycznych) zabrakło iskry. Powtarzanie schematów z 1. sezonu – Mandżaro wtedy, Bronek teraz – zrobiło z tego przewidywalną, momentami nudnawą powtórkę. Kilka ważnych wątków spłycono, więc oglądałam do końca raczej z rozpędu niż z ekscytacji. Serial okej, ale bez świeżości pierwszej części.