Ten serial to takie moje guilty pleasure - nie należy do grona najlepszych seriali, jakie oglądałam, ale jeżeli ktoś potrzebuje czegoś niewymagającego, to jak najbardziej się sprawdzi. Skierowany głównie do nastolatków i young adults serial typu romans fantasy. Jeżeli ktoś pamięta opowiadania nastolatek opisywane na blogach (te wszystkie fanfiction z idolami), to podpowiem, że ten serial idealnie wpisuje się w tamto zjawisko.
Wielka miłość głównych bohaterów wydaje mi się pusta, pomimo niekończących się patetycznych frazesów, licznych scen erotycznych, długich spojrzeń w oczy i głaskania po policzkach (plus jest taki, że sceny erotyczne można spokojnie przewijać, bo nie dzieją się podczas nich żadne kwestie fabularne). Okraszone jest to wszystko wątkami które mają uwydatnić to, jak bardzo główni bohaterowie nadają się do bycia rodzicami i jak bardzo tkwi w nich ta potrzeba. Patrząc po tym, w jaką stronę rozwija się serial na ten moment, mogę podejrzewać, że w następnym sezonie (o ile powstanie) czeka nas jakaś wielka kłótnia, rozstanie i na sam koniec sezonu wielki powrót do siebie, co by podsycić emocje u widzów relacją, w której nie ma już nic ciekawego.
Bohaterowie niestety średnio wykreowani, zwłaszcza że rzuca się w oczy fakt, że wszyscy zachowują się infantylnie, niestosownie do wieku. Przykładowo jeden z wampirów ma ponad 200 lat (250? Nie pamiętam), ale jest traktowany jak nastolatek i takie też decyzje podejmuje. Niektóre wydarzenia są ponaciągane jak guma w majtach, niektóre niemiłosiernie przeciągnięte.
Jeżeli podejdzie się do tego serialu z nastawieniem, że jest skierowany głównie do nastolatków i nie będzie się miało wobec niego większych oczekiwań, będzie całkiem przyjemny do oglądania. Ale jeżeli nie macie czasu ani chęci na oglądanie średniej klasy seriali, to lepiej odpuścić.
Powiem ci, że guilty pleasure to był sezon 1, a 2 to już tylko cringe gwałcący logikę- ten wampir, który zachowuje sie gorzej niż średnio rozgarnięty nastolatek..LOL, bez problemu dogadują się w średniowiecznym Londynie. Serio? No ale oglądnęłam :) W ogóle maiłam wrażenie, że jakby zabrakło pomysłu i werwy i taki sezon na siłę. Jedyna pociecha to Matt :)
W sumie tak, pierwszy sezon oglądało się lepiej, był ciekawszy. Mnie też drażniło to dogadywanie się w Londynie sprzed 500 lat bez problemu (osobiście miałam zgrzyt z dwukrotnie powtórzonym słowem "sport", ale nie znam pochodzenia tego słowa, może wtedy już funkcjonowało?), ale to właśnie jest taki motyw typowo z blogowych stories dla nastolatek: brak realizmu, za to możliwość zaprezentowania postaci w eleganckich dawnych strojach, żeby pięknie wyglądały.
Matthew ma dla mnie beznadziejną rolę: aktorsko szyje na miarę możliwości z tego co ma w scenariuszu, ale scenariusz pod jego postać jest napisany tragicznie. Typowy bad boy, który się zmienił pod wpływem delikatnej, niewinnej dziewczynki - taki mokry sen nastolatek ("łobuz kocha najmocniej"). Jeszcze te sceny, jak ciężko znosi swoją chorobę (taki dzielny, silny i poświęcający się). Aktorsko widać, że nie byłoby źle, ale okropne linie dialogowe i scenariusz sprawiają, że wypada bezpłciowo - w pierwszym sezonie było pod tym kątem znacznie lepiej.
Za to fajne były dla mnie te motywy fantasy, to wiązanie supłów i tego typu sceny: przyjemnie się to oglądało, ładnie zrealizowane.
Nie chcę też objeżdżać przesadnie tego serialu, bo jednak go oglądam - gdyby był tragiczny, to bym go nie oglądała, ale poważnie nie jestem w stanie wrzucić go w kategorię wyższą niż guilty pleasure. :D Po prostu: akceptowalny, o ile ogląda się go dla relaksu.