Po pierwszych 10 minutach trochę się obawiałam, że to będzie telenowela. No bo nie oszukujmy się, efekty specjalne w scenie, gdy Sara spada do wody, nie są wybitne, a „livin' la vida loca” w tle też nie pomaga. Ale później jest zdecydowanie lepiej i serial naprawdę wciąga!
Bo chociaż tytuł wskazuje na to, że wszystko kręci się wokół tytułowej Sary, to wcale tak nie jest. Stopniowo odkrywamy karty z życia rodu Lazcano, straszne sekrety i wychodzi na to, że każdy z bohaterów ma coś za uszami. Podobało mi się to, że twórcy bardzo umiejętnie wpletli temat machismo i powiązali go nie tylko z główną linią fabularną, ale także z pobocznymi wątkami.
Trochę można się przyczepić do samej kreacji postaci, zwłaszcza Cesara, który jest momentami strasznie teatralny, jakby żywcem wyjęty z telenoweli. Chociaż po kilku odcinkach, im więcej o nim wiemy, tym to jego „odklejenie” aż tak nie kłuje w oczu. Najmniej podobał mi się wątek Elroya, wydawał mi się przerysowany. Ale ogólnie, jak to wszystko złoży się w całość, to historia staje się bardzo dobra i chce się jak najszybciej dowiedzieć, o co tak naprawdę tam chodzi.
W ogóle produkcja przywołała u mnie skojarzenia innego meksykańskiego serialu, „Control Z”, który co prawda jest teen dramą, ale punktem wspólnym są hakowanie i reakcje ludzi na stopniowe odsłanianie tajemnic.
Więcej opowiadam tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=yGjfdn2rklU
Nie wiem jak wyglada ten twór po kilku odcinkach, bo drugi już męczyłem strasznie i uznałem, ze szkoda życie marnować. Bardzo mnie rozbawił plaster na włosach. Generalnie aktorstwo jest wybitne, coś jak M jak miłość i wypadek Hanki :) Mam wrażenie, ze Netflix podpisał jakąś dziwną umowę, że w ramach promocji w podzięce za wpuszczenie na rynek musi z danego kraju coś wrzucić niezależnie czy to coś warte czy tez nie. Jeśli ktoś lubi filmy dochodzeniowe to niech nie traci czasu na ten produkt.
O tak, plaster na włosach był genialny :D Obejrzałam całość i mi się generalnie serial podobał - było trochę bzdur, ale oglądało się i tak dosyć przyjemnie.
Ja odpadłem w trakcie drugiego odcinka. W pierwszym odcinku główny bohater grozi tej rodzince, że się zemści. Montuje jakieś kamerki. Jest mistrzem wśród hakerów. Ciekawe gdzie się tego nauczył skoro 18 lat siedział. A już w drugim dostaje wpierdziel i gdyby ta dziewczyna nie zadzwoniła po karetkę pewnie by tam zdechł. Odechciało mi się w tym momencie tego oglądać. No chyba, że później się okaże, że to drugi Profesor (z Domu z papieru) i to wszystko to była część planu. xD
Dom z papieru to tez był całkiem niezły przez pierwsze 2 sezony (przynajmniej w mojej opinie), a serial o którym piszemy to najzwyczajniej jakaś parodia. Tam było tyle bzdur, ze długo by wyliczać. Już sam fakt, ze jakiś współwięzień (czy cholera wie kto) zostawia w spadku skrytkę z kasą jest dość niedorzeczny. Powiedzmy sobie szczerze, gość mógł się uczyć w więzieniu i został hakerem, ale coś mi się zdaje, że w tamtym rejonie świata to więźniowie raczej spędzają więcej czasu na ćwiczeniach. Nasz bohater bęcki dostał jakby ten czas spędził w bibliotece, aż dziw, ze wyszedł żywy z tego więzienia. No chyba, ze pomysł na serial jest taki, ze w kolejnych sezonach będzie się mścił na wszystkich współwięźniach którzy go pobili :) generalnie jest to dno, ale najsmutniejsze jest coś innego....ocena na filmwebie. Pokazuje, ze niestety system nie działa jak pewinien, a oceny są nic nie warte.
Alexandro zrób światu przysługę i nie oceniaj i nie recenzuj filmów.
Wróć do tego serialu za 10 lat, wejdz w tę dyskusję i przeproś za te bzdury.
Pozdrawiam.
Kilka błędów rzeczowych jest. Choćby to że Sara ginie w 94 roku a tam leci kawałek Rickiego Martina z 98 roku. Drugie co wyłapałem to plakaty Britney Spears na ścianach w pokoju Sary, gdzie Britney z tego co pamiętam debiutowała koło 98/99 roku dopiero.
Niesamowite, ze ktos na prawde uwaza ten serial za dobrze napisany.. Robienie z logiki kobiety lekkich obyczajow to normalka. Haker po 18 latach w wiezieniu, strzelaniny w klubach, w domach, morderstwa, handel ludzmi, gwalty, porwania, ale ani jednego policjanta do 7dmego odcinka (na nim jestesmy). Juz nie wspomninam o scenach seksu, kazdy z kazdym i jeszcze na krzyz. Wiem, ze netflix bardzo lubi seksualizowac spoleczenstwo, sle czasami to przesada. Ocena 7/10 swiadczy o tym, ze netflixowi owa seksualizacja bardzo dobrze idzie :). Dno...
Dobrze napisana historia? Dobre sobie... W tym serialu nic nie trzyma się kupy, bohaterowie zachowują się idiotycznie. Przykład: Sara po usłyszeniu zdania "Czuj się jak u siebie w domu" zaczyna przeszukiwanie pokoju. Po znalezieniu podejrzanych kaset video postanawia odtworzyć jedną z nich (gospodarz poszedł w tym czasie po coś do picia). Rzeczywiście wszyscy tak robią po przyjściu do obcego domu. Swoją drogą co za debil trzyma takie rzeczy w miejscu łatwo dostępnym... Absurd goni absurd. Tytułowa bohaterka jest dla mnie tak antypatyczną osobą, że wcale nie interesuje mnie kto ją zabił. Kolejny koszmarek netflixa.