Obejrzałam 2,5 sezonu i mam wrażenie że wszystko tam jest - gangsta papa, który nagle na koniec okazuje się prawie delikatnym i niewinnym tatusiem, zbuntowana córeczka, niby neuropsychiatra przyszły, ale zero jakichś symptomów wiedzy fachowej, dwóch synów "porażkowych" - jeden gej (olaboga), drugi miękka faja, mafia, sutenerstwo, pseudo-ofiara która zaliczała wszystkich i do tego jest psychicznie chora (laska przy tym jest raczej mocno aseksualna bo wygląda jak dziecko i ma głównie kształty ostre a nie okrągłe, do tego jest irytująca w swojej grze aktorskiej, a robią z niej seksbombę... no ok) i oczywiście główny bohater-niby taki mózg a na chatę, gdzie ma wszystko co ważne łącznie z mega drogą elektroniką, bez problemu wbija mu każdy. No i oczywiście policja, która nie prowadzi żadnego śledztwa w zasadzie i za pierwsze lepsze przyznanie się do winy wsadza gościa (bez adwokata, bez procesu?) do kicia. Wszystko wsadzili w scenariusz (zegz i jeszcze więcej zegzu!) co tylko mogli i przez to postacie są dość płaskie i ciężko się z kimkolwiek utożsamić. Dużo za dużo wszystkiego. Gdyby chociaż trochę skupili się na dopracowaniu scenariusza a nie lecieli w ilość to by naprawdę mogło wyjść coś fajnego.