Serial momentami świetny. Zauważyłem jednak, że scenarzyści nie do końca wiedzieli czy to ma być dramat społeczny czy komedia. Z tego powodu mamy całą masę ,,wahań'' raz w jedną, a raz w drugą stronę. Szczytem jest 6 odcinek pierwszego sezonu (wycieczka do jakiejś wymyślonej republiki postradzieckiej).Prawda jest taka, że większość klonów American Pie jest na kilka razy wyższym poziomie niż ten odcinek , a poziom absurdów wręcz poraża. Jednak wykluczając ten odcinek serial jest naprawdę wart polecenia.
A wg mnie to właśnie połączenie dramatu z komedią jest siłą tego serialu, można się pośmiać i popłakać.
Twórcy wg mnie właśnie taki efekt chcieli osiągnąć czyli połączenie komedii z dramatem. Część wydarzeń komediowych jest bardzo oderwana od rzeczywistości(co akurat dla mnie nie jest wadą), ale za to sceny dramatyczne są na wysokim poziomie i sprawiają, że naprawdę można wczuć się w przeżycia bohaterów. Zresztą w pierwszych 2 sezonach jest taka mieszanka różnych charakterów, że każdy praktycznie znajdzie postać z którą może się identyfikować: nieśmiały Sid, nie liczący się zbytnio z uczuciami innych Tony(przynajmniej do czasu), luzak Chris, gej Maxxie, pozytywnie zakręcona Cassie(te jej WOW ;) ), grzeczna Jal(no przynajmniej na tle innych ;) , szczerze zakochana w nieumiejącym tego docenić Tonym Michelle oraz muzułmanin Anwar, który ,,trochę'' wybiórczo traktuje swoją religię.
Co do odcinka o Rosji, to się nie mogę zgodzić, jak dla mnie to najlepszy komediowy odcinek Skinsów. Nie powiedziałbym, żeby był on na ,,poziomie'' American Pie'' czy jego klonów. No, ale to już kwestia gustu, każdy lubi co innego, więc nie ma co tego wątku ciągnąć, bo każdy i tak pozostanie przy swoim zdaniu.;)