Najfajniejsza, najbardziej do siebie pasująca para, taka którą najprzyjemniej się oglądało w
całych Skinsach to waszym zdaniem kto ?
1.Sid&Cassie
2.Emily&Noami
3.Grece&Rich oraz Alo i Mini
Jal jedna z bezbarwniejszych postaci Skinsów jak dla mnie.
Według mnie też Jal była nudna i bezbarwna ;)
Moje ulubione pary to Cassie i Sid, oraz Michelle i Tony.
1. Grace i Rich
2. Mini i Alo
3. Panda i Thomas
4. Effy i Cook
5. Jal i Chris
Nie rozumiem tego zachwytu nad parą Sid i Cassie, zgadzam się, każde z nich z osobna było super ale jako para byli słabi, albo raczej jako para niemal nie istnieli, bo albo jedno nie chciało drugiego albo było coś nie tak (mówię o samej końcówce).
Z kolei uwielbiam Mini i Alo, to zaangażowanie Alo i nietypowe, niby niepasujące zestawienie osobowości!
Dla mnie najlepszą parą ever zostanie duet Tony & Effy, na 2 miejscu: Chriss & Angie, a na 3 Sketch & Maxie :D
1 Generacja - Jal i Chris :)
2 Generacja - Freddie i Effy ♥
3 Generacja - Liv i Alex. niby tylko przyjaciele, ale uwielbiłam ich
Pierwsza generacja to Chris i Jal, zdecydowanie!
Przy drugiej Emily i Naomi.
A trzecia to... Liv i Alex, chociaż nie są parą ;dd A tak poważnie to Rich i Grace,
1 generacja: Cassie i Sid
2 generacja: Effy i Cook < 3
3 generacja: Mini i Alo < 3
1 generacja: Jal&Chris
2 generacja: Effy&Cook <333
3 generacja: Franky&Luke <3
1. Jal&Chris
2. Emily&Naomi
3. Na początku Franky&Matty jak dopiero ich zaczynało do siebie ciągnąć, a potem Mini&Alo <3
1. Sid i Cassie
2. Effy i Cook
3. Emily i Naomi
4. Grace i Rich
5. Mini i Alo
♥♥♥♥♥
oczywiste jest że najlepszą parą byli Grace i Rich <3 byli sobie najbardziej wierni, nie to co np. Effy i Cook jak niektórzy piszą. lubiłam jeszcze Mini i Alo ponieważ pod koniec 6 sezonu Alo okazał się kochającym tatą, dobre było z jego strony że nie uciekł od swoich obowiązków bycia ojcem i mimo to nie przestał kochać Mini ;)
Absolutnie mnie rozwaliła końcówka wątku Alo i Mini - bo mimo tego, że oni oboje byli jeszcze tak koszmarnie nieprzygotowani i niedojrzali, to było widać, że naprawdę się kochają i że wszystko się im jakoś ułoży. W 6 serii awansowali na moją ulubioną parę w serialu, na równi z Cassie i Sidem.
najbardziej urzekło mnie jak freddie opiekował się effy. to nie było tak, że freddie był ciotą, jak niektórzy sądzą, on po prostu bardzo ją kochał, w dodatku wydarzenia z przeszłości (tzn. śmierć matki) nauczyły go, że nie można się poddawać, jeśli chodzi o życie kogoś, kogo kochamy. chciał dla niej jak najlepiej, ofiarował całego siebie, bo chciał, by effy była szczęśliwa. :)
mini i alo to jedna wielka mieszanka wybuchowa. niby różne charaktery, całkiem inne podejście, ale pasowali do siebie jak ulał. wg mnie idealnie przedstawiono ich w ostatnim odcinku, wszystko dobrze im się ułożyło :)
a grace i rich to oczywiste :) byli przykładem idealnej prary. również całkiem z różnych światów - metal i balerina - ale stworzeni dla siebie. normalnie płakałam jak bóbr w 2. odcinku 6. sezonu. grace była istnym aniołem, kochana przez wszystkich, kiedy jej zabrakło, rich długo musiał sobie układać wszystkie sprawy w głowie, dopiero w ostatni odcinku widać, że udało mu się pogodzić z sytuacją.
Zdecydowanie Grace i Rich, to moi ulubieńcy.
Jeśli chodzi o Effy i Freddie'ego to ja jakoś tego nie kupuję, jak dla mnie oni do siebie w ogóle nie pasowali, nie widziałam tam miłości. Wiem, że on się o nią troszczył, opiekował się itp itd ale jak dla mnie to nie to. Ja bym bardziej widziała Effy z Cookiem.
Mini i Alo to niesamowicie ciekawe połączenie, śmiesznie się oglądało taką mieszankę wybuchową, ale to by nie wypaliło. Chodzi mi o to, że ja nie wierzę że im się wszystko ułoży, będą żyć długo i szczęsliwie z gromadką dzieci. Byliby zduszeni i nieszczęśliwi aż w końcu by się rozstali. Takie jest moje zdanie.
Grace i Rich
Franky i Luke (nie wiem dlaczego, może za bardzo podoba mi się Luke)