czy tylko mi?
Zacząłem oglądać Skins od 1. sezonu jakiś tydzień, może dwa tygodnie temu i zaraz
zaczynam 6. sezon. Pierwsza generacja była super - był klimat, historia, wszystko
wydawało się połączone, tzn. była taka niewidzialna więź między bohaterami. Daję jej
10/10.
Druga generacje wg mnie jeszcze lepsza, chociaż nie chce tutaj porównywać (bo wg
mnie nie ma czego porównywać - nowi bohaterowie, nowe problemy, rozterki). Ale muszę
powiedzieć, że po 4. sezonie (czyli po 'zakończeniu' 2 generacji) mam strasznie
namieszane w głowie - serial jakoś zadziałał mi na psychikę - może dlatego, że
obejrzałem go w przeciągu 2-3 dni po nocach. Jakoś tak mi przykro i wgl, odczuwam
smutek.
Pomimo tego, że nie było takiej więzi pomiędzy bohaterami (bo w sumie pod koniec
zaczęli tak w grupie się zadawać) to i tak dam zdecydowane 10/10 właśnie dlatego, że po
obejrzeniu coś w głowie zostało, zmusiło do myślenia.
---
Po obejrzeniu drugiego sezonu zastanawiałem się czy jest sens włączać 3. - no bo po co,
przecież 1&2 były fantastyczne. No ale włączyłem i jak włączyłem to wyłączyłem dopiero po
5 odcinku (bo było około 4 w nocy). Natomiast po włączeniu 5. sezonu trochę mnie
odrzuciło - zupełnie co innego - bardzo takie amerykańskie się to zrobiło i dziecinne (??).
Pod koniec sezonu zaczęło wracać to co w skinsach mi się podobało, więc mam
nadzieje, że jakoś przetrwam przez sezon nr 6 ;-)
miałam takie same odczucia, ale warto było przebrnąć przez 5 sezon, bo 6 zaskakuje ciekawymi wątkami. chociaż nie ma co porównywać z 1 i 2 generacją ;)
Tak, miałam to samo z 5 sezonem. No słowem to masakra jakaś. Ale 6 jest według mnie GENIALNY. Nie będę Ci tu spoilerować, ale uważam, że o wiele, wiele lepszy niż 5 ;> Więc myślę, że możesz przebrnąć przez ten nieszczęsny 5 sezon, bo 6 warto obejrzeć.
Skins zdecydowanie działa na psychike - szczegolnie wlasnie 3 i 4 sezon. Osobiscie mi najbardziej utkwila w pamieci sytuacja Effy. Ostatnie odcinki 2 generacji strasznie zapadly mi w pamieci. Wlasciwie mozna powiedziec, ze skins w pewien sposob wplynelo na moj swiatopoglad.
Jesli chodzi o generacje 3- jak dla mnie jest okej, ale bardzo rozni sie od poprzednich sezonow. Pierwsze odcinki wydaja mi sie strasznie... amerykanskie. Szczegolnie sama postac Mini.
Ostatnią generację obejrzałam kilka miesięcy temu i tak jak ty, jak zaczęłam oglądać, tak nie minęło wiele czasu, aż skończyłam, bo oglądałam właściwie odcinek za odcinkiem, rezerwując sobie specjalnie czas. Moim zdaniem pierwsza i druga generacja były najlepsze, a trzecia to porażka, którą ledwo zniosłam. Przyznam, że ostatniego odcinka czwartego sezonu nie obejrzałam do dziś, bo wydarzenia z przedostatniego tak mną wstrząsnęły.
I tak, Skins bardzo działa na psychikę. Gdy to oglądam,czuję się totalnie poniewierana. A jednocześnie chcę więcej.
No racja, przedostatni odcinek czwartego sezonu to była przepsychoza, a nastrój, spowodowany wydarzeniami z niego, w ostatnim odcinku to już szczyt.
To co się stało Freddiemu.. Jakaś masakra. Ciągle się nie otrząsnęłam. Ta końcówka była strasznie psychiczna. A potem jeszcze ten psychol vs Cook...
SPOILER!
Odnośnie ostatniego odcinka 4 sezonu. Czy po tym jak Cook zaczął się bić z tym psycholem ,było coś pokazane ? Czy nagle wszystko stanęło w miejscu i akcja nie została dokończona ?
Nagle wszystko stanęło w miejscu. Wrzasnął tylko "Jestem Cook" i koniec akcji. ._.
Zgadzam się. Kilkukrotnie oglądałem samą tą ostatnią scenę. Mimo, że nie było widać wszystkiego, wystarczyły dźwięki, kilka obrazów- wstrząsnęło to mną o wiele bardziej niż sadystyczna Piła 3. Praktycznie czuje się obecność tam, ból, cierpienie. No i śmierć.
Mam identyczne odczucia ;) Bardzo mnie odrzucił sezon 6, po tym co widziałam wcześniej; moje ulubione sezony to 3 i 4 tam było najwięcej uczuć; kiedy Freddie umarł płakałam ^^ dalej kiedy oglądam np. http://www.youtube.com/watch?v=DMUGKpovPyw to ryczę czasami. Genialny serial, jedyny w swoim rodzaju, działa na psychikę, to prawda, zależy kto jakie ma nastawienie i jak się wkręci, rownież poucza :) 11/10 !