To chyba jeden z najbardziej absurdalnych seriali, jakie widziałam. Pomysł miał potencjał – katastrofa naturalna, zagrożenie tsunami, piękne krajobrazy Wysp Kanaryjskich. A co z tego wyszło? Totalny chaos. Twórcy na siłę próbowali wcisnąć zbyt wiele wątków, ale żaden z nich nie został sensownie poprowadzony, a większość jest po prostu urwana. W efekcie widz zostaje z niczym – ani historii, ani napięcia, ani sensu.

Największy problem? Brak logiki. Dlaczego norweskie służby mają ratować Norwegów na Kanarach? Przecież Hiszpania to nie jakieś zapomniane miejsce na końcu świata, tylko rozwinięty kraj z własnymi służbami. A co z tym tsunami? Jeśli faktycznie miałoby dojść do takiej katastrofy, to Norwegia też by oberwała, ale nikt się tym nie przejmuje. Policja? Banda nieudaczników. Ratownicy? Unikają rozmów z rodzinami poszkodowanych. Bohaterowie? Ich decyzje są tak głupie, że aż boli. Wszystko wygląda, jakby twórcy nie mieli pojęcia, co robią.

Gra aktorska? No cóż… trudno powiedzieć, że w ogóle tam była. Postacie są kompletnie nijakie, nie budzą emocji ani sympatii. Patrzysz na nich i myślisz: "kiedy to się wreszcie skończy?". Na szczęście to tylko cztery odcinki, więc cierpienie jest krótkie.

Jedyny plus tego serialu to piękne krajobrazy. Wyspy Kanaryjskie wyglądają cudownie i można się na chwilę zapomnieć, patrząc na te widoki. Ale reszta to kompletna porażka. Jeśli szukasz czegoś sensownego do obejrzenia, to La Palma zdecydowanie nie jest tym, czego potrzebujesz. Trzymaj się od tego z daleka.