Kiedyś mi się zdarzyło o nieprzyzwoicie wczesnej porze z bezsenności skakać po kanałach i w przerwie między jednym a drugim teleszopem, natrafiłam na jeden z odcinków "Lata leśnych ludzi". Odcinek obejrzałam, bo film generalnie lubię i dopiero pod sam koniec mnie olśniło, że coś tu nie gra. Telewizja była bowiem niemiecka, a film był dubbingowany. Ale jak!!! Jerzy Bińczycki mówił jak Jerzy Bińczycki, ale po niemiecku, Zbigniew Buczkowski też zapodawał po niemiecku swoim Henio-Lermaszewskim głosem, nawet Rafał Wieczyński mówił jak on sam. Rewelacja!!! Generalnie to mnie podkładanie głosów wpienia, ale w tym wypadku było to dzieło sztuki. Czapki z głów!
Kilka lat temu oglądałem na jakimś niemiecko języcznym kanale stary amerykański western.
John Wayne mówił tam po niemiecku. Nie wiem jak oni to zrobili, ale to był głos Wayne'a.
Kiedyś oglądałem przedwojenny film z Janem Kiepurą. Film niemiecki - po niemiecku rzecz jasna. Ale Kiepura znał biegle niemiecki. Więc zagadki tu nie było zbyt trudnej...
Translator/syntezator mowy - wystarczy mieć czyjś głos nagrany i można za jego pomocą nagrać dowolną wypowiedź tej osoby, nawet zmyśloną, także w dowolnym obcym języku
Teraz pewnie tak. Ale 18 lat temu? Może sami aktorzy nagrali dubbing niemiecki na potrzeby telewizji DDR… kto wie
Tylko że oni od kilku lat przerabiają te stare filmy, np. czarnobiałe kolorują, dodają różne dubbingi itp.