Po 4 odcinkowym finale po prostu JA PIER DOLE. Widziałem epickie finały sezonów z rozmachem, ale cliffchanger z
odcinka 13 to jest jakaś miazga i masakra. Od wielu lat nie czułem takiego klimatu w żadnym serialu, i jestem w szoku że
twórcy tego serialu są w stanie zaserwować mi coś takiego. Od wielu lat siedzę na filmwebie, ale takiego komentarza
dziwacznego jeszcze nie walnąłem :P
Ja oglądając finałowe odcinki, wręcz przeżywałem rozgoryczenie, złość i strach, taki sam, jak główni bohaterowie.
Serial wręcz idealnie potrafił odzwierciedlić każdą scenę, szczególnie "aż mnie zabolała" scena, gdy została wyrwana Dusza Rav'y z ciała Korr'y, a następnie każdy poprzedni Avatar znikał! Aż mnie ciarki przechodziły, wewnętrzne roztarganie.
Serial jest coraz lepszy - jeśli kolejny sezon będzie jeszcze lepszy... brrr aż się boję :)