Darowałabym czołówkę skopiowaną żywcem z Grey,s Anatomy, choć tam aktorzy nie mieli takiego parcia na szkło, żeby się koniecznie pokazywać (swoją drogą dlaczego tylko tych dwoje). Darowałabym też "perypetie" miłosne i rodzinne płytkie jak patelnia na naleśniki... Ale te "DIALOGI"?! Kto tak "mówi" w realnym życiu?! Nie wspominając już, że niektóre rozmowy nie mają w ogóle sensu i tracą wątek - czyżby efekt cięcia w montażu? Scenarzyści powinni chyba pisać do "La linea" . Jedyny plus za scenografię (jak z filmu sci-fi, w porównaniu z realiami polskich szpitali) oraz muzykę.
Realia polskich szpitali dużo bardziej oddaje już Daleko od noszy. :P Moim zdaniem jak na film medyczny, to wątki pacjentów są za mało rozbudowane, a część obyczajowa w ogóle nie trzyma się kupy...