Ogólnie odcinek dość nudny szczerze mówiąc. Nic wielkiego się nie działo, dopiero zakończenie wzbudziło we mnie większe emocje. Przypadki medyczne słabe - nie pokazali amputacji nogi u tego mężczyzny, wątek narkomanki i jej dziecka jakiś taki bez wyrazu (chociaż babka dobrze zagrała), a operacja tętniaka aorty była nudna.

Niestety zauważyłam, że scenarzyści psują postać Piotra. W tym odcinku zachowywał się jak jakiś psychopata. Ordynator drący japę na pacjentkę i personel? Ok, pewnie się okaże że ktoś z jego bliskich był ćpunem czy coś i dlatego tak zareagował, ale mi się to nie podobało.

Mało Jivana i za to duży minus.

Rozwiązanie zagadki dwóch miejsc na stażu. Nie rozumiem dlaczego Maks zrezygnował. Przecież to była dla niego ogromna szansa. Nie rozumiem też dlaczego wybrali Ordę i Maksa a nie Alicję - przecież to chodzący ideał, tak ją wszyscy chwalą a Daniel jeszcze ostatnimi czasy miał wpadkę na bloku. A już w ogóle nie rozumiem reakcji Alicji na wieść o tym, że Maks oddał jej miejsce. Spodziewałam się, że będzie na niego obrażana albo w najlepszym wypadku uniesie się honorem i mu wytłumaczy że nie może tego zrobić, a ona ucieszona micha i w to mi graj. Doprawdy dziwne.

I kolejną postać mi psują - mojego ulubieńca Ordę. W tym odcinku był irytujący - od początku do końca. Taka męczybuła, aż żal było na niego patrzeć.

A Beata to tam już tylko robi za tło dla Maksa i wdzięczenie się do niego. Zero dumy i godności.



Najbardziej podobało mi się zakończenie odcinka, czyli niespodzianka Maksa, skok ze spadochronem. Między nimi była ta chemia. W końcu jest między nimi dobrze i to mnie cieszy. Ile można się schodzić i rozchodzić?

Świetna scena w windzie jak ten połamany pacjent w okularkach i z kroplówką sobie wszedł :D

Podoba mi się to, że Alicja i Leon dogadują się ze sobą. W sumie to jestem nawet za tym, żeby Krzysztof pracował w Toruniu. On, Leon i Elżbieta mogą stworzyć ciekawy wątek.


Podsumowując dzisiejszy odcinek oceniam 5/10, rozczarował mnie.