Rozumiem, że film był kręcony dość dawno, ale bez przesady. Można się zwijać ze śmiechu. A najśmieśniejsze są upiorki i walka "dobra ze złem". Aktorka, która grała Łucję, też była "świetna". Najładniejszy i naprawdę zadziwiający graficznie (jak na 88 rok) był Aslan.
I właściwie przez cały film nic się nie dzieje. Za dużo odcinków jak dla mnie. Jaka jest wasza opinia?
Efekty specjalne rzeczywiście są beznadziejne,ale nie o to w tym filmie chodzi.Opowieści z Narnii mają tą cudowną ,niezapomnianą atmosfere.Brakuje mi jej w tej nowej wersji.Byłam bardzo rozczarowana wersją z 2006 roku.Opiera się ona tylko na efektach specjalnych i jest taka amerykańska ,że aż mdli. A od tej starej wersji aż bije brytyjskość.
Właśnie... nie mogę tego zrozumieć, jak komuś może bardziej podobać się starsza wersja.
Może nie możesz tego zrozumieć bo nie miałeś 7 lat wtedy gdy ten serial był na ekranach. W oczach dziecka wszystko wygląda inaczej. Dla mnie ten serial ma wartość sentymentalną. Do dziś go pamiętam. Faktem jest jednak, że to co ja pamiętam ni jak ma się do oceny "jakościowej" tego filmu po tylu latach. Pamiętajcie jednak że to było kręcone prawie 30 lat temu!!!
Jak komuś może się podobać starsza wersja? Proste. Z powodu sentymentu:)Nie wiedzieć czemu, ale mnie się kojarzy z wigilią. Uwielbiałam ten serial jako dziecko, czekałam niecierpliwie na każdy odcinek. Nie oceniałam go wtedy pod kątem rozwiązań technicznych, (faktycznie nieco prymitywnych) ale zafascynowała mnie sama magiczna opowieść. Hehhhh, ale co młodsze pokolenie może o tym wiedzieć... Dla nich, to już zupełnie inna bajka. Obecna kinematografia zapomina o prostocie i powściągliwości przekazu i nadmiernie zapycha taśmę filmową efektami specjalnymi. Takie czasy:/ Chociaż nie powiem, nową Narnię też się przyjemnie oglądało- no ale cóz... Czegoś w niej dla mnie zabrakło.
Różnice są oczywiste, ale to są dwa różne filmy i dwa różne podejścia do tej samej historii. A jak mówisz, że nie wiesz jak może bardziej podobać się stara to wytęż mózgownicę i pomyśl! Nowa część jest dwógodzinną superprodukcją, którą ogląda się jednym tchem i jest kierowana do szerszego grona. Stara, była typowym serialem dla dzieci. Każdy odcinek trwał ok. pół godziny i kończył się (jak to w serialach) w bardzo kluczowych momentach. Nigdy nie zapomnę tych chwil, kiedy z utęsknieniem czekało się na kolejny odcinek, zastanawiając się co będzie dalej. My żyliśmy tym serialem i całą Narnią. Historia Narnii ciągnęła się przez całe ferie i wakacje z tego co pamiętam. Film trwa tylko dwie godziny, więc choćby miał najlepsze efekty, nie jest w stanie odtworzyć przyjemności z oglądania serialu.
Otóż pierwszą i główną zaletą tego serialu jest nastrój, klimat. Drugi, ale jak dla mnie o wiele mniej znaczący powód, to sentyment. Jako ponad 30 letni facet uważam, że te nowe filmidła o Narnii to ch..nia z grzybnią. Takie pitu, pitu, że tak powiem. Klimatu tam nie ma wcale, ale od lukru, landrynkowych chłopczyków i dziewczynek i "efektów" to się porzygać można. Ryczypisk ratuje trochę te nowe filmidła, ale poza tym to o wiele gorzej niż miałem nadzieję. Na szczęście serial BBC sobie kupiłem na płytkach i zawsze sobie mogę włączyć :) I co najważniejsze uważam, że serial BBC jest równie dobry jak książki.
Ogólnie to odnoszę wrażenie, że teraz to czasy takie, że film to ma być mieszanka teledysku z tymi Pokemonami co to dzieci wariowały przy ich oglądaniu. No i żeby lasek i ciach jak najwięcej było.
Ja też pamiętam tamte ferie, zamykam oczy - czuję smak śniegu i zapach tamtej szafy... Jak zostawiało się sanki i biegło na kolejny odcinek :) Gdy się jest dzieckiem efekty specjalne są niepotrzebne, bo wszędzie jest po prostu MAGIA!
A czy ktoś z Was może wie, w którym roku było to emitowane w telewizji? Bo bardziej wiem, niż pamiętam, że to oglądałam, ale gdy parę dni temu obejrzałam ponownie (na youtube), to przypomniało mi się kilka scen :D, jednak musiałam być wtedy naprawdę bardzo mała.
Oczywiście serial bardzo mi się podobał, bo przypomniał mi dzieciństwo :D. Nowej wersji nie widziałam, ale mam złe przeczucia (obejrzałam kilka klipów na youtube i jakieś to zbyt komputerowe...)
Wracałem ze szkoły, rzucałem plecak w kąt. Zdążyłem zjeść obiad i po chwili... otwierały się drzwi do innego świata. Świata w którym wszystko jest możliwe. Przenosiłem się do niego z ogromną radością.
Oglądanie tego serialu w dzieciństwie to dla mnie prawdziwie magiczne i niezapomniane chwile.
Mi się ryczeć chciało po ostatnim odcinku. A może i się poryczałem :) A co do tego kiedy był emitowany w telewizji, to pamiętam, że na książkę trafiłem w siódmej klasie podstawówki, a serial oglądałem z rok, może dwa wcześniej, czyli jakieś 13 lat temu :)
No i mała ciekawostka dla niewiedzących. "Lew, Czarownica i Stara Szafa" oraz "Książę Kaspian" były kręcone w Polsce i Czechach. Narnia to nic innego jak nasze Sudety :)
Ale dlaczego piszesz o wersji zrobionej na modłę Hollywood? To forum jest poświęcone angielskiej wersji filmu, która w Polsce nie była kręcona.
SPROSTOWANIE: film absolutnie NIE był kręcony w Polsce poniewaz producenci zdecydowali się jednak na Czechy. Jak nie wiesz to nie rozsiewaj plotek.
o.O nie prawda... film był kręcony w Polsce i pierwsza i druga część... "Jak nie wiesz to nierozsiewaj plotek"...
Stary film był okropny. Jedyne co bardziej mi się podobało w filmie to korona Czarownycy. Taka Starożytna. Stara wersja to nieporozumienie!!!
Nowa=Lepsza
Czy ja wiem czy nowsza jest lepsza.?.
Starsza też bardzo fajna, wszystko
jest w niej miłe, a Łucja była pulchniutka
co dodawało uroku.!.
;):D
dla mnie serial jest absolutnie kultowy... w tv leciał na pewno minimum dwa razy, to była zapewne pierwsza połowa lat 90. i jak ktoś pisał - na feriach i na wakacjach. Na wakacjach leciał rano i pamiętam, że oglądałam jeszcze leżąc w łóżku...
Nawet teraz podczas czołówki (ta muzyka!!!) mam gęsią skórkę...
Założę się, że serial nie podoba się tym, którzy najpierw widzieli wersję kinową, a potem sięgnęli (jeśli w ogóle :P) po powieści. Ja czytałam pierwszą część w 1992-1993 roku, a serial był dla mnie naprawdę magiczny...
Poza tym zachwyca angielski akcent młodych aktorów :)
Prawie oszalałam gdy zobaczyłam, ze dodają "opowieści" do gazety, cholera przebiegałam cały Wrocław i nie mogę znaleźć....dla mnie także jest to serial kultowy...pamiętam jak dzisiaj tą wejściówkę...te emocje, łzy...na końcu popłakałam się rzewnymi, szczerymi łzami...nie wiem co zrobię jak nie znajdę tego filmu nigdzie..mam do niego tak ogromny sentyment..:( może ktoś coś wie...gdzie może być?:)
ostatnio w "poradniku domowym"...wcześniej w wyborczej.ale cholera, zjeździłam caaały Wrocław i nie ma...podobno dużo było takich desperatów jak ja;) przynajmniej tak mówiły panie kioskarki...niestety, pozostaje chyba tylko allegro:/
Stara wersja nie była [aż] taka zła, ale mi jednak brakowało takiego... hm... napięcia? Nie wiem... Jak oglądałam nową Narnię, to jak się patrzyło na Czarownicę to się zimno robiło, a ta była taka jakaś.... No nie wiem. I ta bitwa. W lesie. I rzeczywiście wielkie wojska miała ta królowa. ^^
I te upiory to bedą mi sie śnić po nocach. :D
Zgadzam sie! ^^ Jest idealnaaa, nie wyobrazam sobie innej, ale zobaczymy co postanowią w nowej wersji ;D wystaarczyłoby zeby miała chociaz taką samą fryzure, a pomysł zeby Julia była wyzsza od Eustachego tez mi sie podobał boo nie zawsze dziewczyny są nizsze... to głupi stereotyp ^^'
Serial ten po raz pierwszy obejrzałam z DVD (kiedyś było dołączone do Tiny). Badziewny owszem jest, ale ma (podobnie jak nasz "Wiedźmin") swój urok. Oglądasz bo wciąga i tyle. Chociaż serial bardziej zgadza się z książką niż film. Nie ma tu efektów specjalnych(bo chyba faceta przebranego za wilka/bobra efektem nie można nazwać), jest tylko fabuła. Za fabułę i klimat dostał ode mnie te 8/10.
Ja również pierwszy raz go ujrzałem z gazety ,,Tina", bardzo lubię sagę ,,Opowieści z Narnii" i starsza wersja lepiej trzyma się książki niż nowsza i czasem mi się zdaje że Disney ją przesłodził. BBC niej leprze filmy kręci (chodzi o wierność pierwowzorowi). Niestety, nigdy nie miałem okazji obejrzeć inne części tej serii seriali, ale nigdy się nie poddam w poszukiwaniach i może kiedyś wreszcie obejrzę ten magiczny serial w całości.... :)
No cóż film ma już swoje lata co niestety widać. Byłoby dla mnie znośne, gdyby niektóre stworzenia nie były malowane... Szkoda, bo z tego co pamiętam zgodne z tym co było w książce.
Ja powiem tak, oglądało się ten serial dawno temu. Był magiczny. Cieszę się
jedynie, że nie zrobiono z niego takiej 'superprodukcji' jak Xena, Herkules
czy Robinhood, które emitowane były na Polsacie. Fakt, że Narnia z 2006
roku jest lepsza pod względem technicznym, ale nie ma takiego uroku jaki
miał serial.
To fakt ten film to totalna porażka i nieporozumienie(może kiedyś się podobał, ale teraz...). Mam to DVD (rodzice przez pomyłkę kupili) i przez cały film ryczałam ze śmiechu. teraz, faktycznie wydaje mi się że miał specyficzną atmosfere, ale ten lew, bobry itp. o masakra jak dla mnie.
Oglądałam w dzieciństwie - serial mnie po prostu zauroczył. Przyznam, że bałam się obejrzeć go po latach, bałam się rozczarowania. Obejrzalam i nadal uważam, że ta wersja jest najwspanialsza. Owszem w nowej jest lepsza grafika, ale takiej magii już nie ma, ot poprawna produkcja i tyle.
Za 20 lat hollywoodzkie opowieści z narnii też będą śmieszyć prymitywnymi efektami specjalnymi. To się nazywa technologiczny postęp i nic na to nie poradzimy. Wersja bbc ma duszę, trzyma się oryginału, jest magiczna, a nie dosłowna i kolorowa. Poza tym Disney postawił na walki, piękne widoki i barwy. Tymaczsem Lew, czarownica... to w zasadzie dosyć mroczna opowieść. Jej przesłanie zaś jest niszczególnie poprawne politycznie (jedyna nadzieja w Synu Stwórcy, oddającym dobrowolnie swe życie za zdrajcę, by zmartchwystać i zbawić świat - to aż nazbyt jednoznaczne dla współczesnej kinematografii, takie czasy).
Nieprzepadam zbyt za nowszą częścią Opowieści z Narni, ale w porównaniu do starej wersji to poprostu ideał. Wersja BBC to dla mnie kompletny shit za przeproszeniem bo ten film nie ma żadnych zalet po za tym, że praktycznie po każdej scenie leżę na podłodze i się śmieje ;) Naszczęście nie posiadam tego na płycie bo już dawno wyladowało by w śmieciach... a tak w ogóle żal mi wydawać kasę na takie coś. Dziwi mnie trochę średnia tego filmu, jak dla mnie za wysoka. Może i nie dałabym 1.0 bo ktoś się tu starał, ale 8.6 to za dużo;)
Problem jest taki, że w tej wersji z 1988 efekty były archaiczne i to już w momencie premiery. Tu nawet nie chodzi o efekty specjalne, (taki DeMille robił dużo efektowniejsze filmy już w latach dwudziestych) tylko o samo podejście do tematu. Książki Lewisa są przeznaczone dla dzieci, ale czytac je mogą również dorośli, nie ma w nich takiego kiczu jak w tym filmie z 88'. Przepraszam bardzo, ale czarownica, która się zachowuje jakby była czarnym charakterem z 101 Dalmatyńczyków. Lewis był dużo bardziej poważny, a jego siedmioczęściowa saga to zdecydowanie coś więcej niż infantylna bajka dla dzieci.
PS Rozumiem tych, dla których to jest wspomnienie z dzieciństwa.