Serial jest beznadziejny. Zdecydowanie poniżej oczekiwań. Nie spodziewałam się, że będzie tak głupi. Cenię Panią Fraszyńską jako aktorkę - bardzo fajnie gra w "Na dobre i na złe" (świetna rola w "Skazanym na bluesa") ale to tutaj to masakra.
"Problemy" obu rodzin są tak "wieeeelkie" (patrz: zeszyty, folijki na książki), kradzież z koszyka flamastra...No proszę was. Scenariusz pisał chyba dziesięciolatek...
Popieram.
Najgorsze dla mnie są zdjęcia i praca kamery. Te zbliżenia to coś okropnego. Jakbymn oglądał Sprawę dla reportera lub inny dokument.
Nikomu nie polecam tego serialu.
ciekawe jak można nie polecać serialu po obejrzeniu jednego odcinka, a podrugie po co mi twoje polecanie lub nie polecanie - włączam tv, oglądam i sam oceniam. Z krytyki tego serialu rozmumiem że nie macie jeszcze własnych dzieci i są wam obce problemy typu: wybór szkoły, zakup pomocy szkolnych lub tekst synka "na jutro trzeba przynieść wlasnoręcznie zrobiony strój karnawałowy i 5 owoców bo będziemy gotować". To, że sprawy poruszane w serialu są wam obce to nie znaczy że serial jest od razu beznadziejny. Mi się bardzo podoba.
"Z krytyki tego serialu rozmumiem że nie macie jeszcze własnych dzieci i są wam obce problemy typu: wybór szkoły, zakup pomocy szkolnych lub tekst synka "na jutro trzeba przynieść wlasnoręcznie zrobiony strój karnawałowy i 5 owoców bo będziemy gotować" - No to ja Ci powiem tak:
- nie trzeba mieć dzieci żeby znać te problemy. Wystarczy samemu chodzic niegdyś do szkoły - każdy miał tego typu problemy. Więc nie jest to dla mnie żaden argument,
- co do pytania jak można nie polecać. Bardzo prosto. Serial jest denny i to widać jak na dłoni. Nie chcę Cię przekonywać do tych racji. W końcu każdy człowiek jest rozumny i sobie potrafi własną opinię wydać. Akurat Tobie mogą się takie głupoty podobać i nikt tego nie ma zamiaru potępiać.
- "To, że sprawy poruszane w serialu są wam obce to nie znaczy że serial jest od razu beznadziejny" - no tak to nie pisz nawet. Nie masz do czynienia z ludżmi co szkoly na oczy nie widziało. Patrz pierwsza pauza.
- "podrugie po co mi twoje polecanie lub nie polecanie - włączam tv, oglądam i sam oceniam[...]Mi się bardzo podoba." - no i dobrze. Ja i kolega Wiencor także wyraziliśmy opinię Też obejrzeliśmy i też oceniliśmy. Gusta są różne.
Dlaczego mówię że beznadziejny...
Analizując z wczorajszego odcinka problemy:
- Roma próbuje obłożyć wszystkie podręczniki szkolne, z przerażeniem stwierdza, że zabrakło jej folii.
- Bartek terroryzuje rodziców od wczesnych godzin porannych. Zmusza ich do wielokrotnego sprawdzania zawartości tornistra i przerabiania tabliczki mnożenia.
- Troszcząca się o swoje pociechy matka musi jeszcze spędzić kilka godzin na zakupach z córkami, szukając zeszytów i innych szkolnych przyborów. Wykrada nawet marker z koszyka innej kobiety, która wzięła ostatni w takim kolorze, w jakim wymaga nauczyciel młodszej z dziewczynek
Źródło:
http://www.filmpolski.pl/fp/index.php/1225319
Kiedy poczytalibyśmy opisy innych odcinków (szczególnie odcinek trzeci - o tych wszach), zauważyc można, że serial ten rzeczywiście dostarcza wiele "życiowych problemów" bohaterów...
Echhh.
Nasuwa się pytanie: czy My [widzowie] naprawdę chcemy poświecać (nie wiem dokładnie) 45 minut ze swojego życia, żeby oglądać ten "komediowy" serial...? Piszę "komediowy" w cudzysłowiu ponieważ według mnie [oczywiście wicherkidwa masz prawo sądzic inaczej] tu nie ma nic śmiesznego. To co pokazuje widzowi serial - to, co ma śmieszyć - w rzeczywistości (przynajmniej u niektórych) wywołuje uczucie, które każe stwierdzić, że to co widz obejrzał na ekranie swojego telewizora to była żenada.
W ubiegłym tygodniu stwierdziłam, że serial "Hotel 52" jest nic nie wart. I że z pewnością nie nakręcą więcej sezonów. Dziś mam ochotę temu serialowi podnieść ocenę z 3/10 przynajmniej na 5. I pokuszę się o stwierdzenie, iż "Lekcja na wychowanie" szybko zniknie z anteny.
Producenci "Lekcji na wychowanie" mieli w zamiarze zapewnienie widzom rozrywki. Tak myślę czytając, że to komediowy serial. Cóż. dla mnie to nie jest rozrywka. Nie chcę "rozrywać" się przy serialu który nie bawi w żaden sposób. "Życiowe problemy" bohaterów serialu pokazywane są jako szczyt wszystkiego. Myślę, że każdy - nawet uczeń - każdy kto zna trochę życie, zorientje się od razu, że te straszliwe "problemy" to pikuś w porównaniu z prawdziwym życiem. Ja wiem, że komedie mają mieć charakter prześmiewczy. I niech mają, ale niech to będzie mądrze pokazane. A nie tak , jak w tym serialu.
CO do tych zdjęć, o których pisał Wiencor:
- Zastanawia mnie czy w każdym odcinku będą te niby - wywiady z rodzicami i te przeskakiwania od tego wywiadu do właściwiej akcji i z powrotem. Za drugi odcinek raczej się nie zabiorę. Bo zwyczajnie wolę wykorzystać ten czas w lepszy sposób.
co do "- nie trzeba mieć dzieci żeby znać te problemy. Wystarczy samemu chodzic niegdyś do szkoły - każdy miał tego typu problemy. Więc nie jest to dla mnie żaden argument," -
a nie widzisz tu różnicy między rolą rodzica, który martwi się, przejmuje się i odpowiada za dziecko, a samym dzieckiem, dla którego większość problemów jest abstrakcyjna ?
równie dobrze można by napisać że znane są nam problemy lakarzy bo przecież wszyscy kiedyś chorowaliśmy
"a nie widzisz tu różnicy między rolą rodzica, który martwi się, przejmuje się i odpowiada za dziecko, a samym dzieckiem, dla którego większość problemów jest abstrakcyjna ? " - Czy trzeba aż o tym kręcić serial? Czy to jest takie ważne i interesujące żeby pokazywać w serialu jak matka kupuje zeszyty w sklepie (zauważ bzdurne dialogi w różnych sytuacjach w tym serialu).
przecież nie cały serial jest o kupowaniu zeszytów, tylko kilka ujęć było temu poświęcone. a druga rzecz, że jest to serial komediowy, gdzie sytuacje specjalnie mogą być przerysowane
Oczywiście, że nie caly. Bo reszta to inne bzdurne sytuacje. Np. scena kiedy Barański uczył syna. To miało być śmieszne?
Komedie mają mieć charakter przerysowany. Owszem. Tylko, że ten serial razi swoją głupotą. Jest żenujący. Tobie się podoba - nie kwestionuję. Może Ci się podobać.
Każdy serial oceniam po pierwszym odcinku ponieważ uważam, że to właśnie pierwszy odcinek powinien być na tyle dobry, żeby zachęcić do oglądania następnych. Mnie nie zachęcił i tyle w temacie.
Pozdr.
Moim zdaniem ten serial ma po prostu bardzo konkretny target, a są nim rodzice. Nie osoby, które kiedyś też chodziły do szkoły ;) Dla osób do których nie jest skierowany z pewnością może być nudny. Mnie na przykład nudzą Teletubisie, prawdopodobnie dlatego że nie jestem dwulatkiem ;)
Problemy są... zwykłe. Takie, które dotykają każdej rodziny. I dzięki Bogu, że nie ma kolejnego nawału zdrad, romansów, melodramatycznych zwrotów akcji, bo tego telewizja jest pełna.
Nie mówię, że serial jest superudany. Mam nadzieję, że się rozkręci, widzę w nim potencjał.
Ale z jednym się zgadzam - pewnie nie powstanie druga seria. Po pierwsze dlatego, że telewidzowie wolą tasiemce w stylu "m jak...", po drugie - bo serial składający się z odrębnych odcinków, bez konkretnej ciągłości - trudno jest rozwlec na telenowelę i zazwyczaj z zamierzenia jest zamkniętą całością.
Mi ten serial bardzo przypomina "Wojnę domową" i mnie się bardzo podoba klimat podobny i dialogi ... ;) uśmiecham się pod nosem jak widzę niektóre sceny jestem zadowolona i mam nadzijeę że się rozkręci i ze nie jedna osoba się przekona iż nie zniknie tak szybko jak się niektórym wydaje... MAm przynajmniej taką nadzieję
Przepraszam bardzo, oczywiście nic mi do twojej oceny i masz prawo tak uważać. Dla mnie jednak takie porównanie to (nieomal) bluźnierstwo ;) Wojnę domową uwielbiam, Licencji nie jestem w stanie znieść. Przerysowane i często abstrakcyjne problemy, które w Wojnie przedstawiane były w sposób naturalny i leciutki (asanasy), tutaj są wprowadzane topornie i na siłę. Ten chamski ojciec, który stale drze się na dzieci, ta zafrasowana matka - zgoda, w życiu tak to nie wygląda, ale hiperbola nadaje ostrości fabule- nie są grani metodami teatralnymi, rodem z farsy czy groteski, są to raczej postaci żywcem wyjęte z przedstawienia teatrzyku szkolnego w gimnazjum. Za grę aktorską, dialogi, koncepcję ogólną i pracę kamer 2/10.
A ja nie zgadzam się z Twoją opinią (założycielką tego tematu), jak i większością, która krytykuje serial. Mnie na początku też nie odpowiadał, wydawał się mdły i nudny, i musiałam zobaczyć (tzn. nie musiałam, ale chciałam) kilka odcinków, żeby stwierdzić, iż serial podoba mi się, i to nawet bardzo :) przede wszystkim życiowy, przedstawiający banalne problemy; takie, z którymi borykamy sie na codzień; wy ludzie chcielibyście wieczne kino akcji; żeby na okrągło się coś działo, nie wiem, porwania, narkotyki, alkohol, przemoc,utraty pamięci - to zapraszam do oglądania mody na sukces, tam na pewno nie zabraknie AKCJI
"licencja na wychowanie" to porcja dobrego humoru, 30 minut oderwania się od swojej rzeczywistości do lekkiego i zabawnego życia bohaterów LnW. Serdecznie Polecam !
i pozdrawiam wszystkich wielbicieli serialu oraz tych anty ;)
"wy ludzie chcielibyście wieczne kino akcji; żeby na okrągło się coś działo, nie wiem, porwania, narkotyki, alkohol, przemoc,utraty pamięci - to zapraszam do oglądania mody na sukces, tam na pewno nie zabraknie AKCJI" - nie my (czyli przeciwnicy tego badziewia) nie chcemy oglądać ani tego serialu ani mody na sukces. Porównujesz, mówiąc że niby licencja lepsza. A właściwie nie ma co porównywać do mody bo oba seriale tak samo denne. Z tym dodatkiem że moda ma porypany scenariusz do kwadratu. "Licencja.." nie spodobała mi się już przy pierwszym odcinku. Dałam szansę, obejrzałam 4 kolejne ale reszty już nie dałam rady. Bo takich głupot po prostu nie da rady oglądać (o i tu wyczuwam małe podobieństwo do mody). Trzeba mieć stalową cierpliwość żeby wytrzymać dialogi w "Licencji" do konca trwania odcinka.