PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=197115}
6,6 96
ocen
6,6 10 1 96
Lodoss tō Senki: Eiyū Kishi Den
powrót do forum serialu Lodoss-tō Senki: Eiyū Kishi Den

Why so serius?

ocenił(a) serial na 5

Do "Kronik wojny na Lodoss" mam szczególny stosunek, i bez przesady być może nigdy bym nie zaczął brać anime na poważnie (po całej tej fali czarodziejek z księżyca, dragonballów i sportowych anime, zapamiętałem tylko wielkie oczy i podobnej wielkości rozum bohaterów), ale od lata 2002 dzięki kanałowi Hyper miałem szczęście obejrzeć serię OVA, co więcej miałem to szczęście, ze zacząłem oglądać już od 2 odcinka, a nie w połowie jak mogło się zdarzyć. Adaptacja zachodniego fantasy przez japończyków, pokazała jak uniwersalna jest to sztuka, a że byłem fanem fantasy to seria wciągnęła mnie na tyle, że oglądałem i odcinki premierowe i powtórki. I bardzo żałowałem, że to tylko 13 odcinków. Do serii powróciłem na początku 2009 roku, tym razem zaopatrzywszy się we wszystko co z tytułem się wiązało, poza mangami. I co zobaczyłem? Że OVA nic nie straciło w odbiorze. Jednak z serią z 1998 jest już gorzej, dużo gorzej, ale nie tak tragicznie by się nie dało oglądać.
Zacznijmy od openingów. OVA miało bardzo dobrą czołówkę, nawet mimo, że ma już prawie 20 lat(!) wciąż mi się podoba (może przez sentyment). Seria TV ma jeszcze lepszą, choć niestety trochę wprowadzającą w błąd co do treści serii.
Graficznie seria nie wygląda lepiej, lub w każdym razie zauważalnie lepiej od pierwowzoru, animacje zwłaszcza te z "góry" wyglądają miejscami dość sztucznie, jak w tych starych CRPG (z pierwszej połowy lat 90, dziś ten styl prezentuje Tibia). Postacie wyglądają już lepiej, zniknęły te przerysowane cienie, charakterystyczne dla OVA na brodach i nosach, a co kiedyś mnie w anime irytowało. Muzyka wpasowuje się w ten podniosły ton znany z OVA, choć daleko jej do powalenia oglądającego, to nie razi. Dobrze wpasowuje się w sytuację. Fabularnie mamy wątki, które w OVA zostały streszczone w 5 ostatnich odcinkach (tutaj zajęło to 27), to jest berło przeznaczenia i rezurekcję Kardis. Niestety oba wątki były w OVA, mimo koniecznej skrótowości lepiej poprowadzone. Zapewne dlatego, że pojawia się nowa drużyna, której trzeba się dać wykazać, ale której daleko do drużyny Parna i Deedlit (choć i ona się pojawia, niestety nie w pełnym składzie, bo akcja rozgrywa się w 3 lata po śmierci Ghima). Dość powiedzieć, że Parn, stał się na tyle śmiertelnie poważny, a zarazem na tyle nieostrożny, że mógłby spokojnie być pilotem Kamikaze (choć potem się poprawia). Deedlit, która w OVA była duszą towarzystwa, zatraciła gdzieś humor, zniknął dowcip na tle rasowym (rywalizacja między Deed a Gmimem nie pojawia się w nowej drużynie), choć trzeba podkreślić, że teraz czaruje znacznie częściej, niż w OVA, gzie jednak częściej używała broni białej. Niestety jej następczyni w nowej drużynie- Leaf, daleko do oryginału. Nowa drużyna składa się z tych samych klas postaci, co poprzedniczka z OVA, z tą tylko różnicą, ze mają o jednego kapłana (kapłankę) więcej. Drużyna nie jest irytująca, zachowuje w pewnym stopniu humor poprzedniczki, ale znowu ustępuje na tym polu. A skoro już przeszliśmy do postaci, duży minus należy się za dialogi, które są miejscami nadęte, takie na poważnie (co dla wyeksploatowanego gatunku jest zabójcze, a Lodoss nigdy oryginalne nie było), od początku ratujemy świat i jesteśmy na to psychicznie nastawieni. Wątek romantyczny, w OVA dość subtelny tutaj znowu zamienia się w paplaninę (20 krotnie powtarzaną) o potrzebie ochrony Nees, choć z drugiej strony jest w tym konsekwentny. Gdzie mu tam jednak do Parna, który prawie niezauważalnie zostawił przy Deedlit białą różę. Czarne charaktery też zresztą nie zasypiają gruszek w popiele, poczynając od Ashrama, który w pierwszych odcinkach formuje własną drużynę (w dodatku składającą się z tych samych klas co drużyna Parna, ale na tyle wnerwiającą, że zupełnie nie czujemy żalu, gdy spotyka ich koniec), jest dalej jedną z najciekawszych postaci w tej serii i od OVA najmniej się zmienił, nawet zostało mu powiedzonko, o tym, że Parn dalej używa miecza jak zabawki. Wagnard, nic się nie zmienił, taki radosny psychopata. Z kolei motywacje Karli, są mniej zrozumiałe, niż w OVA. Dużo mniej zrozumiałe. Co do tempa akcji, to jest dość wolne, choć nie czujemy raczej dłużyzn, odcinki trwają po 20 minut, samej akcji, raz złapałem się na tym, że niektóre biegną nadspodziewanie szybko. Końcówka, choć znowu w OVA była lepsza (Deedlit w czerni bardzo dobrze wygląda:-) to jednak nie jest badziewna, ujdzie dość lekko.
Na koniec zajmę się endingiem- zupełnie mi nie wpadł w ucho, i znowu en z OVA jest dużo, dużo lepszy, mimo, znowu swoich 20 lat. Jakby to podsumować. Seria TV kontynuuje wątki drugiej części OVA, niestety robi to dość nieporadnie, humor prawie wcięło, a zastąpił go wnerwiający miejscami patos, a przy niektórych dialogach (zwłaszcza sparka), trudno nie dopowiedzieć "Tak, na pewno" z ironicznym grymasem na twarzy. Dla kogo jest to anime? Chyba tylko dla fanów Lodoss i lubiących klimaty fantasy, może się totalnie nie rozczarują, parę wątków może się spodobać. Niemniej nie więcej jak 5/10. Ci, którzy nie gustują w tego typu gatunku, mogą dać i 4.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones