Dopóki nie obejrzałem Lokiego w serialu zawsze traktowałem go jak "mniejszego" brata Thora. Serial zmienił postrzeganie i pokazał, że można zrobić dobry film dosłownie ze wszystkiego, wystarczy tylko dobry pomysł. Nie twierdzę, że ten serial jest arcymistrzowski, ale zapewnia niezłą rozrywkę. Nie ma tu praktycznie niczego nowego, są podróże w czasie, przeszłość której nie było, czy życie w czyjejś iluzji. Najbardziej zapadające sceny to te w których kamienie nieskończoności leżą sobie w szufladzie i nie są takie unikatowe jak wcześniej pokazano. Twórcy bardzo sprawnie ukazali miłość do samego siebie, czy też nawet oszukiwanie samego siebie. Zawiera też wiele innych mniej lub bardziej ukrytych znaczeń tylko trzeba umieć je "wyłapać". Dla mnie rewelacja.