Niby to M.Mann, niby doborowa obsada, temat nośny, ale jestem po 4 odcinkach i mam wrażenie, że serial rozkręca się w ślimaczym tempie. Nie byłby to największy problem, gdyby nie wątki, które często są niejasne dla szarego zjadacza chleba. Dla przeciętnego Kowalskiego nie jest oczywiste np. to, czemu Escalante będąc trenerem zaniża wartośc konia, z kim tak naprawdę walczy "Ace" , czy choćby system obsadzania jeźdźców przez stajnie. Dodam dla zainteresowanych dodam, że nie jestem intelektualnie upośledzony, lecz niektóre akcje są na tym etapie wiedzy dla widza zagadką niekoniecznie oczekiwaną, chciałbym się mylić, bo zazwyczaj seriale HBO trzymają formę, vide "Zakazane imperium" i zwłaszcza "Gra o Tron".
mi się wydaję że akurat temat jest mało nośny, jestem po 1,5 odcinku i o ile poziom realizacji jest super, to te ciągłe gadanie o koniach, kompletnie mnie nie wciąga
Nie ma smoków? i jeszcze nikt nie strzelał?! (Z całym szacunkiem dla Tronu i Imperium) - ja bym na twoim miejscu dała sobie spokój już po pierwszym odcinku Luck, szkoda twojego czasu.
Dla mnie poniedziałki dzięki produkcjom HBO wreszcie nabrały uroku - najpierw Luck , potem świetna Iluminacja. Chyba bliższy jest mi Luck, ze swoimi niedopowiedzeniami, nieśpiesznym rozwojem fabuły (tak tak, nieśpieszny film o wyścigach konnych), soczystymi, wielowymiarowymi postaciami. A z drugiej strony rozhisteryzowana, bezlitosna Iluminacja. Chylę czoła przed HBO. Produkować tak różne seriale, utrzymywać je na taaaakim poziomie… Czy też tak macie, że seriale (głównie dzięki HBO oczywiście) stały się dla was dużo ważniejsze niż długie metraże? Właściwie jeśli chodzi o moje ulubione seriale, chyba tylko Mad men (co uświadomiłam sobie dopiero po jakimś czasie i co mnie zaskoczyło) nie wyszedł z tej stacji.