Oglądałem na Youtube recenzję tego 'grubego z dziwną fryzurą' i gość się rozpływał nad pierwszym sezonem. Rzuciłem się do oglądania gdy tylko serial zadebiutował na Netflixie. Pierwsze odcinki faktycznie dobre, ciekawe, niezłe aktorsko i z genialnym soundtrackiem. Wtedy oceniałem serial na 8, ale z każdym odcinkiem robiło się głupiej i śmieszniej. Początkowe zainteresowanie ustąpiło miejsca nudzie bo co innego może przyjść z podziwiania snującego się po mieście Cage'a, któremu w zasadzie nie można zrobić krzywdy. Złoczyńca który ma zagrozić Lukowi wygląda przekomicznie i zachowuje się jak idiota, a całość obraca się w stronę klimatów kina Blaxploitation.
Jeśli kogoś bawi tego rodzaju szmira to gratuluję, u mnie skończyło się na 5.
No i docieramy do sezonu numer dwa. Tu nie wiem czy jest bardziej nudno czy żenująco. Każdy czarny charakter, który pojawia się na ekranie jest po prostu kiepski. Scenariusz nudny, przewidywalny i idiotyczny. Cage dalej się snuje w swojej bluzie po ulicach i bije kolejnych próbujących go ustrzelić typów, a sceny typu Misty walcząca w barze, czy koleś trenujący brazylijską sztukę walki w rytm muzyki reggae to już prawdziwe 'cuksy' tej produkcji.
Na tem moment mocne 3/10. Nie wiem czy pójdzie jeszcze niżej bo nie jestem pewny czy uda mi się to obejrzeć do końca.