Tak wypadało ocenić ten serial.Historia jest mroczna, ciężka i brutalna. .Dodając do tego znakomite kreacje i mamy perełkę, na której można się wzorować.
Nie zrozumcie mnie źle, lubię wszystkie te Bonsy, Kastly i Mentalisty (dobra rozrywka na koniec dnia), ale tego typu seriale nie mają szans z produkcjami jak "Luther", "The Shield czy "The Wire".Z prostego powodu - realizm. Czyli coś po czym można rozpoznać dobry serial A rozpoznanie się przydaje, bo można czas zmarnować.
Są "kryminały" , kryminały obyczajowe i kryminały rasowe.
"Luther" to zdecydowanie kryminał rasowy. Warty tych 6 godzin.
P.S.
Do "kryminałów" zaliczam kał jak CSI, kryminałami obyczajowymi nazywam seriale jak "castle", "bones" i "the mentalist" które wymieniłem wcześniej. Tu liczą się przede wszystkim bohaterowie i ich historie. Ich praca to tylko tło.
"Luther" miał być rasowym kryminałem ale im nie wyszło. Jak można go stawiać obok doskonałych "The Wire' czy "The Shields"? Film jest miałki, sztampowy, schematyczny i chwilami nudny.
Jedyne co mnie w nim bawi to precyzja rozwiązywanych zagadek:
Przy zwłokach brakuje naszyjnika. W normalnym filmie mówi się, że seryjny morderca zbiera pamiątki. Ale Luther już wie... Morderca jest żonaty i ukradł naszyjnik dla żony!
Aaa... za 3minuty już wie, że jeździ taksówką. ;) Luther to krewny Alison Dubois?
Dajcie spokój... Film jest miałki, przewidywalny. Klasyka: very inteligentny glina, konflikt w pracy, problem z jakimś przestępcą a do tego rozwalone małżeństwo. No ile można? W Monku jest więcej napięcia...